P. I / NIE MOŻESZ BYĆ Z BYLE KIM TYLKO DLATEGO, ŻE BOISZ SIĘ BYĆ SAM

65 3 1
                                    

Bywały dni, że Philip Shea miał naprawdę dość. Tak najzupełniej, całkowicie i po prostu dość. A takie dni w jego przypadku nigdy nie przechodziły bez większej uwagi czy problemów. I nie było to tak, że Philip robił coś szczególnego, co mogłoby pociągnąć za sobą lawinę wydarzeń. To mieli już za sobą, a lawina w postaci Ryana Kane'a dawno została pokonana prawie miesiąc wcześniej.  A mimo to serce bruneta nijak nie było spokojniejsze. Wydawało mu się, przez bardzo krótką chwilę, że w końcu będzie w porządku. I zdarzały się momenty, kiedy naprawdę było. Szkoda, że nie trwały one zbyt długo.

Jednym z gorszych dni okazał się dla Philipa czwartek. We wtorek byli z Lukasem w starych kamieniołomach, by mógł nagrać blondyna, a dwa dni później miał już wstępnie gotowy filmik z pokazem jego najnowszych wyczynów na crossie, który niedługo mógłby wjechać na kanał Lukasa na YouTubie. Shea był perfekcjonistą i nie chciał, by w sieci znalazło się coś, co nie do końca uznawał za gotowe i miał dosłownie jedno pytanie do blondyna tylko i wyłącznie w kwestii przejazdu. Podszedł do niego w czasie zajęć, kiedy korytarz był całkowicie opustoszały. Ukrywanie się Lukasa powoli zaczynało doprowadzać go do wściekłości, a trzeba przyznać, że Philip Shea był niezwykle cierpliwym człowiekiem.

Rozmowa początkowo poszła dobrze. Nawet bardzo. Stali obok siebie, opierając się plecami o szkolne, metalowe szafki i rozmawiali. W chwilach takich, jak ta, Philip czuł, że może warto znosić humorki Lukasa. Widać było, jak obaj darzyli się nawzajem uczuciem. Lukas przeczesujący włosy palcami, gdy oglądał dotychczasowy postęp prac, urocza zmarszczka, która robiła mu się na czole, gdy intensywnie myślał nad odpowiedzią i te pełne radości i miłości oczy. Było perfekcyjnie. Problem polegał jednak na tym, że tylko do dzwonka.

Gdy tylko ten rozbrzmiał, Lukas automatycznie odsunął się kilka kroków i okazał niezwykle dużą dawkę zainteresowania szafce, co byłoby jeszcze znośną opcją. Mniej znośną i z o wiele poważniejszymi konsekwencjami okazała się opcja, w której z pobliskiej klasy wyszedł jeden z przyjaciół Lukasa, na co ten zareagował typowym już dla siebie okrzykiem w stronę Philipa.

- Spieprzaj stalkerze!

Shea prawie się powstrzymał. Naprawdę niewiele brakowało. Inna sprawa, że od dłuższego czasu zbierała się w nim złość na chłopaka. Nie potrafił zrozumieć, co wciąż blokuje Lukasa. Jasne, blondyn martwił się o zdanie ojca, ale koniec końców okazało się przecież, że mężczyzna chce tylko szczęścia syna. Martwił się o zdanie ludzi w szkole, ale kiedy okazało się, że nawet była dziewczyna Lukasa potrafiła ich zaakceptować, nic się nie zmieniło. Prywatnie, w kamieniołomach, w domu. Tam, gdzie byli tylko oni i ich rodziny, tam nie bali się okazywać sobie uczuć. Szkoła, miasteczko, miejsca publiczne? Odpadało w przedbiegach. I Shea wiedział, co czuł blondyn. Nie przeszkadzało mu to, że publicznie udają, że się nie znają. No przynajmniej nie na tyle, by od razu zrobić z tego aferę. Wyzywanie i popychanie go, a później oczekiwanie okazywania miłości i czułości, to doprowadzało go do furii. Niezdecydowanie Lukasa doprowadzało go do furii.

Więc się na niego rzucił. Widział niezrozumienie w oczach Lukasa, gdy jego pięść po raz pierwszy zderzyła się z twarzą chłopaka. Przez chwilę miał jakąś szansę na wygraną. Bardzo krótką, bo jedynie dopóki Lukas nie odpowiedział siłą. Bardzo szybko zebrał się wokół nich spory tłumek, który gorąco kibicował blondynowi. Philipa to nie zdziwiło. Zawsze, wszyscy woleli blondyna od niego i wcale im się nie dziwił. Koniec końców niezbyt przyjemną sytuację przerwał nauczyciel, który przepchał się przez tłum, rozdzielił chłopców, rozgonił obserwatorów, a później zabrał prowokatorów całej sytuacji do dyrektora. Nic nowego.

Shea grzecznie siedział przed gabinetem, czekając na Helen, którą wezwano, by opowiedzieć jej o wybryku adoptowanego syna i by odebrała go ze szkoły, jako że na resztę dnia był zawieszony. Ojciec Lukasa oczywiście pojawił się wcześniej i poczęstował Sheę pełnym smutku i niezrozumienia spojrzeniem. Przecież tak dobrze im się układało. Myślał, że czasy idiotycznych bójek na szkolnych korytarzach mają już za sobą, skoro są razem. Najwidoczniej się mylił.

Eyewitness - Przystojny NieznajomyWhere stories live. Discover now