Reszta soboty minęła im praktycznie bez większych problemów. Jasne, Lukas nie kręcił się wokół stodoły przez pół bożego dnia i prędzej czy później musiał ponownie zawitać na ganek w nowym rodzinnym domu Shei. Zapukał, co w założeniu zapewne miało być wyrazem kultury i dobrego ułożenia i wychowania chłopaka, choć w rzeczywistości wyglądało bardziej jak nerwowe walenie o drewno w wykonaniu dzikiego zwierzęcia i było co najmniej zniechęcające. Philip wykonał skok, którego nie powstydziłby się sam Martin Riggs i rzucił przez kanapę, bezpiecznie na niej lądując i chowając się za oparciem, nieco jednak wychylając by móc obserwować sytuację, która miała rozegrać się przy frontowych drzwiach.
Helen obserwowała ten skok, wykonany dosłownie sekundę po tym, jak rozległo się pukanie z lekko zaniepokojonym uśmiechem i kręcąc z niedowierzaniem głową. Usłyszała syk bruneta, gdy jego twarz, a zwłaszcza wciąż ukryty pod opatrunkiem nos, zetknęły się z miękkim materiałem kanapy. Gabe wyciągnął ręce i przyjął pozę jakby zamierzał pobiec do chłopaka żeby asekurować jego najnowszy, idiotyczny popis, ale nie zdążył nawet dotrzeć na czas, więc po prostu sobie odpuścił. Unikając jednoznacznego spojrzenia żony, zacisnął dłonie w pięści i usiadł na fotelu stojącym obok kanapy, na której ukrywał się Shea. Miał ochotę roznieść Lukasa na cząsteczki pierwsze, ale mordercze spojrzenie żony tylko upewniło go w tym, że po pierwsze, ona zrobi to lepiej, a po drugie zrobi to bez najmniejszych ofiar, więc całkowicie bezpiecznie pod względem ewentualnego aresztowania.
- Jesteś pewien, że nie chcesz z nim rozmawiać? - spytała cicho Szeryf, opierając się o kanapę i udając, że Shea wcale na niej nie leży i właśnie na nią nie patrzy.
- Przecież wiesz Helen. Nic się nie zmieniło od raptem wczoraj - mruknął Philip, moszcząc się wygodniej i układając ręce wygodniej pod głową.
- Z Twoich opowieści wynika, że zmieniło się bardzo dużo - zauważyła kobieta, uśmiechając się dość jednoznacznie, za co zarobiła od Gabe'a pełne niezrozumienia spojrzenie i wybitnie rozczulającą ją minę Shei, który wyglądał, jak przyłapany przez rodziców pięciolatek, na czekaniu na Świętego Mikołaja i wyżerający przeznaczone dla niego ciastka i mleko.
- Christopher to zupełnie inna historia - oznajmił Shea, wbijając wzrok w sufit, który nagle wydał mu się tak ciekawy. Czy ta plamka zawsze tam była?
- Oby ze szczęśliwym zakończeniem. Przynajmniej tym razem - zaznaczyła Helen. - Mam ochotę aresztować dzieciaka. Czy to już nadużycie uprawnień? - spytała retorycznie, wzdychając ciężko i podchodząc do drzwi, które trzymały się ramy już chyba tylko ze względu na siłę przyjaźni.
Helen westchnęła ciężko po raz ostatni, psychicznie zebrała w sobie wszelkie pokłady cierpliwości, które wykształciła w sobie, by przypadkiem nie skrzywdzić podejrzanego lub aresztowanego człowieka za jego głupotę i otworzyła drzwi. Lukas zachwiał się, nie spodziewając się nagłego zniknięcia podpórki i praktycznie trafił Szeryf w twarz, próbując zapukać w to samo miejsce, w które pukał do tej pory. Helen rzuciła swoim chłopcom spojrzenie, niemo pytając, czy aresztowanie blondyna naprawdę nie wchodzi w opcję.
- Wciąż tutaj? Jestem zaskoczona - zaczęła kobieta, opierając się ramieniem o futrynę i zakładając ręce na piersi.
Shea z cichym prychnięciem zauważył, że nie dało się jednoznacznie sklasyfikować miny Lukasa. Zaczynał się też zastanawiać, czy taka wzmożona aktywność mózgowa przypadkiem blondynowi nie zaszkodzi. Z pewnością dostrzegał niewielką dozę zaniepokojenia i być może tęsknoty. Zbyt małą, by Philip zamierzał uznać ją za wartą uwagi, zwłaszcza w sytuacji, w jakiej znajdowali się ostatnimi czasy. Co więcej, chłopak z zaskoczeniem odkrył, że na dobrą sprawę niewielka ilość zaniepokojenia Lukasa wcale mu nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, było to coś, czego się spodziewał i w sumie przyjął z uśmiechem. No bo jeśli Ci na kimś nie zależy to raczej nie jesteś z nim w związku, prawda?
YOU ARE READING
Eyewitness - Przystojny Nieznajomy
Hayran KurguDosłownie dni dzielą Philipa od całkowitej utraty cierpliwości do Lukasa. Jasne, chłopak nauczył się, że może okazywać swoje uczucia przy rodzinie, ale sytuacja w szkole nie zmieniła się ani trochę. Chłopcy jeszcze nie wiedzą, że być może powinni sp...