Rozdział pierwszy

29 5 0
                                    

Stanąłem przed lustrem wpatrując się w swoje odbicie. Jasnoróżowe włosy lekko opadały na moje niebieskie oczy. Wiem, może to mało „mięskie" ale sam taki nie byłem. Poza tym kolor mi się niezmiernie podobał no i się wyróżniał, więc byłem mniej nudny. Miałem 17 lat, byłem raczej chudy, ale pracowałem nad posturą chodząc na siłownię. Właśnie tam się teraz wybierałem. Miałem na sobie krótkie spodenki i czarną koszulkę odsłaniającą moje chude ramiona. Chwyciłem torbę z wodą i ręcznikiem do ręki i wybiegłem z pokoju. Oczywiście, tak jak właściwie każdemu w leniwe dni, nie chciało mi się popieralać na siłownię, ale nie miałem wyjścia. Musiałem się czasem ruszyć. Przy drzwiach narzuciłem na siebie bluzę vansa, ponieważ chociaż był koniec sierpnia, było dość chłodno.
-Wychodzę mamo! Jeśli nie wrócę za dwie godziny to znaczy że albo ktoś mnie porwał albo, co bardziej prawdopodobne, zgniotła mnie sztanga na siłowni! - usłyszałem chichot mojej rodzicielki z salonu i zaraz odpowiedź
-Może ja od razu przygotuję numer na pogotowie?! Miłego ćwiczenia skarbie, baw się dobrze!
Uśmiechnąłem się lekko i wyszedłem z domu. Mieszkałem z mamą od zawsze, taty nigdy nie poznałem i nigdy nie rozmawiałem o tym z nią. Wiedziałem tylko, że ją zostawił a ja nie drążyłem tematu, aby nie sprawiać jej bólu. Z rozmyślań wyrwał mnie widok wysokiego budynku, w którym znajdowała się siłownia. Na szczęście była blisko, więc nie musiałem spalać za dużo niepotrzebnych kalorii w drodze do budynku. Wiem, moje myślenie było bez sensu. Jednak, co jak co, nie lubiłem sportu. Wszedłem do szatni wcześniej pokazując karnet przy recepcji. Pomieszczenie świeciło pustkami, zresztą nie dziwiłem się. Komu w taki dzień chciałoby się iść poćwiczyć. Na pewno nie mi, pomyślałem z udręką. Nagle ktoś wyszedł w siłowni do szatni. Kątem oka uchwyciłem mężczyznę ściągającego koszulkę i ukazującego kaloryfer na brzuchu. Zawsze chciałem tak wyglądać. Cóż... Szanse były marne, jednak zawsze warto pomarzyć. Blondyn nagle odwrócił się i spojrzał na mnie z kpiącym uśmiechem. Wyglądałem na pewno idiotycznie stojąc przy umięśnionym mężczyźnie. Byłem naprawdę chudy jakby na to nie spojrzeć. Facet dalej się we mnie wpatrywał, a ja poczułem gorąco wypływające na moją twarz z zawstydzenia. Szybko zamknąłem moją szafkę i drobnymi, ale szybkimi krokami udałem się w stronę maszyn do ćwiczeń.

Po godzinie intensywnych ćwiczeń byłem tak wyczerpany, że jakbym zrobił jeszcze chociaż jeden ruch ręką zamiast leżenia na ziemi to bym umarł na miejscu. Zacząłem zastanawiać się czy tak właśnie wygląda piekło. A może już nie żyję i na prawdę trafiłem do piekła?!
Isaac, co ty pieprzysz idioto, zapytałem się siebie samego w myślach. Nagle światło z lampy przysłonił mi jakiś człowiek. Hm, blond człowiek, facet. Cholera.
-Wstawaj umarlaku - zaśmiał się mężczyzna, którego wcześniej widziałem w szatni.
Jęknąłem niezadowolony i powoli uniosłem się do pozycji siedzącej.
-Mam cię zanieść, księżniczko? - zapytał sarkastycznie blondyn i spojrzał z rozbawieniem na mnie spod długich rzęs. Był bardzo przystojny. Czemu muszę zawsze robić z siebie idiotę przed ludźmi ładniejszymi ode mnie?! Ugh co za koszmar.
-Bardzo chętnie - wyrwało mi się, jednak powiedziałem to na tyle cicho że blondyn mnie raczej nie usłyszał. Niestety, moje przypuszczenia okazały się błędne, ponieważ zanim zdążyłem się zorientować co się dzieje, znajdowałem się w ramionach mężczyzny.
-O nie, nie, nie... Puść mnie
-Sam tego chciałeś - powiedział mi do ucha
Nie miałem pojęcia dlaczego, ale przeszły mnie dreszcze. Może to przez to, że weszliśmy do szatni, w której było chłodniej? Tak, to na pewno dlatego.
Blondyn postawił mnie zaraz koło mojej szafki.
-Jestem Jackson, tak poza tym -  puścił mi oczko, po czym zaczął się oddalać w stronę wyjścia.
-Isaac - powiedziałem jeszcze zanim Jackson zdążył opuścić szatnię. Czułem się zażenowany i zmęczony. Najgorsze połączenie. Zacząłem się śmiać sam z siebie, po czym poszedłem wziąć prysznic, który być może miał mi pomóc zapomnieć o zaistaniała sytuacji.

———————-
Kilka godzin temu wróciłem do domu i teraz siedziałem w swoim pokoju z kolanami pod brodą i pisałem z moją najlepszą przyjaciółką, Kylie. Była dziwna, ale może i za to ją lubiłem.

Ja: nienawidzę cię, jak mogłaś zmienić mi wszystkie nazwy w kontaktach?! Jak teraz mam się w tym wszystkim połapać?

Najlepsza osoba na świecie i twoja ukochana przyjaciółka: Spokojnie, jak ludzie zaczną do ciebie wypisywać skapniesz się w czasie rozmowy.

Nagle przyszedł mi sms od innej osoby.

Ja: Zaczekaj chwilę, Kylie, ktoś do mnie napisał.

Zmieniłem okienko i wyświetliła się wiadomość od osoby zapisanej jako „Nie ma za co, księżniczko"

Nie ma za co, księżniczko: Hej, Isaac (;

Znów zmieniłem szybko czaty i od razu napisałem do Kylie

Ja: kogo do cholery nazwałaś „Nie ma za co, księżniczko" ?! Lepiej szybko się wygadaj bo właśnie do mnie napisał!

Najlepsza osoba na świecie i twoja ukochana przyjaciółka: Emm... nikogo. Musiało ci się coś pomylić.

Oczywiście! Walnąłem się w czoło z mojej głupoty. Jackson z siłowni nazwał mnie księżniczką. Cholera.

Ja: Taaa... Faktycznie to chyba pomyłka

Zmieniłeś/aś nazwę Najlepsza osoba na świecie i twoja ukochana przyjaciółka na Ky

Ky: Albooo... Czyżby jakaś laska ci się wpisała do kontaktów? A może chłopak... Isaaccc mam być zazdrosna? Może to będzie to moje OTP? Oh proszę cię!

Ja: Czekaj.

Zmieniłem znów czat aby odpisać Jacksonowi i przy okazji zmienić jego nazwę.

Ja: Skąd mam twój numer?

Jackson: Poszedłeś się myć... Powiedzmy że skorzystałem z okazji (;

Jackson: Księżniczko <3

Ja: Ugh... Nie nazywaj mnie tak.

Jackson: Nie przesadzaj, wyglądasz uroczo w różowych włosach. Zupełnie jak księżniczka.

Boże czemu ja się uśmiecham?!

Ja:  :/

Jackson: Dobra, idę spać. Dobranocka, Księżniczko(:

Ja: Branoc, Jackson...

Odpisałem jeszcze Kylie, żeby się zbyt nie podniecała i opisałem sytuację z dzisiaj przez co musiałem wysłuchiwać do końca wieczoru jak układała nazwy do jej nowego OTP. Powieki zaczęły mi opadać ze zmęczenia, a kiedy dziewczyna doszła do „Jisaac" zupełnie się wyłączyłem i zasnąłem.
————
Dla niewtajemniczonych OTP - Z angielskiego One True Paring (Jedyny prawdziwy paring)

Sweet x SavageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz