Odszedłem spod drzwi dziewczyny i wróciłem się do szkoły na ostatnią lekcję, czyli chemię. Nie chciałem się na nią spóźnić, bo ta kobieta uwzięła się na mnie i mówiłaby na okrągło, że zrobiłem to specjalnie.
Przez odprowadzenie cichej dziewczyny do domu ominął mnie jeden w-f, ale nie martwiło mnie to zbytnio. Za wiele w końcu nie straciłem.
Wszedłem akurat do gmachu, gdy korytarze zaczęły zapełniać się uczniami wychodzącymi z sal lekcyjnych na przerwę. Miałem jeszcze pięć minut na dotarcie do sali, w której miały odbyć się zajęcia.
Na miejscu zobaczyłem Renjuna, który rozmawiał z jakimś chłopakiem. Podszedłem i uśmiechnąłem się do nich. Po chwili tamten odszedł, zostawiając mnie z przyjacielem.
– Co ty wyprawiasz, głuptasie? – Spytał wyraźnie zdenerwowany. Na jego twarzy malowała się troska.
– Przecież widziałeś, że poleciałem za tamtą dziewczyną – odpowiedziałem spokojnie. – Zresztą wypadł mi tylko w-f, to nic wielkiego. – Wzruszyłem ramionami.
– Nie było w-fu. Mieliśmy zastępstwo ze Staruszką.
– Słucham? – Spytałem zdenerwowany, a moje serce zaczęło szybciej bić. – Była chemia?
– Tak, a teraz będzie druga. Będziesz miał przypał kolego. Ta głupia kujonica powiedziała Staruszce, że wyszedłeś ze szkoły z jakąś dziewczyną z młodszej klasy. Żebyś widział tylko jak podle się uśmiechnęła wtedy ta baba. Ona ci nie odpuści – stwierdził ze współczuciem Huang.
– Cholera – szepnąłem i podrapałem się po karku. Spojrzałem w lewo, gdzie stała dziewczyna–kabelek z koleżankami. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, czym wyprowadziła mnie z równowagi. Chciałem podejść i nawrzeszczeć na nią, jednak powstrzymała mnie ręka na moim ramieniu.
– Królu Złoty! – Usłyszałem przy uchu krzyk Jeno, który przytulił mnie od tyłu. – Jak poszedł podryw?
– Nie chciałem jej poderwać – przyznałem i uśmiechnąłem się złośliwie do tej głupiej prymuski. Odwróciłem się do chłopaka. – Jak bardzo mam przechlapane u Staruszki?
– W skali od Sichenga do Kuna? – Spytał i teatralnie podrapał się po skroni. – No to chyba Kun.
Wywróciłem oczami i uderzyłem się z otwartej dłoni w czoło. – Że też akurat dzisiaj i o tej porze musiała na mnie wpaść ta dziewczyna.
– Przecież nie musiałeś za nią lecieć jak Will za Elizabeth – stwierdził Jisung, który przyszedł do nas razem z Jeno.
Całą trójką popatrzeliśmy na chłopaka z niezrozumieniem. Jisung był znany z tego, że rozumiał wszystko po swojemu, a jego porównania były dziwaczne i z początku niejasne. Chyba, że interesowało cię to, co jego.
– Nigdy nie oglądaliście „Piratów z Karaibów”? – Popatrzył na nas jak na idiotów.
Ponownie wywróciłem oczyma i już miałem rzucić przyjacielowi kąśliwą uwagę, gdy w oddali zobaczyłem kobietę, która miała mnie już za moment zabić. Westchnąłem i schowałem się za Renjunem, chociaż wiedziałem, że kobieta będzie mnie widzieć przez całą godzinę lekcyjną.
– Nie stresuj się, Hyuck. Rozwalisz ją jak Zimowy Żołnierz rodziców Starka. – Park poklepał mnie po plecach.
– Nie masz serca, Jisung – stwierdził Jeno i udał obrażonego.
– Ja nie mam serca, a ty nie masz mózgu. Nie wiem kto tu jest bardziej przegrany – powiedział i zaśmiał się szatańsko.
Gdyby nie sytuacja, w której się znalazłem, to pewnie bym się śmiał z pozostałą trójką, jednak mi naprawdę nie było do śmiechu. Ręce zaczęły mi się trząść, lekko mi się spociły, a do tego serce zaczęło szybciej bić.
CZYTASZ
{↓} heart giver
Fanfictiongdzie donghyuck oddaje serce dziewczynie, która boi się bliższych kontaktów z ludźmi, a w szczególności fizycznych