II

20 2 9
                                    

  Odszedłem spod drzwi dziewczyny i wróciłem się do szkoły na ostatnią lekcję, czyli chemię. Nie chciałem się na nią spóźnić, bo ta kobieta uwzięła się na mnie i mówiłaby na okrągło, że zrobiłem to specjalnie.

  Przez odprowadzenie cichej dziewczyny do domu ominął mnie jeden w-f, ale nie martwiło mnie to zbytnio. Za wiele w końcu nie straciłem.

  Wszedłem akurat do gmachu, gdy korytarze zaczęły zapełniać się uczniami wychodzącymi z sal lekcyjnych na przerwę. Miałem jeszcze pięć minut na dotarcie do sali, w której miały odbyć się zajęcia.

  Na miejscu zobaczyłem Renjuna, który rozmawiał z jakimś chłopakiem. Podszedłem i uśmiechnąłem się do nich. Po chwili tamten odszedł, zostawiając mnie z przyjacielem.

– Co ty wyprawiasz, głuptasie? – Spytał wyraźnie zdenerwowany. Na jego twarzy malowała się troska.

– Przecież widziałeś, że poleciałem za tamtą dziewczyną – odpowiedziałem spokojnie. – Zresztą wypadł mi tylko w-f, to nic wielkiego. – Wzruszyłem ramionami.

– Nie było w-fu. Mieliśmy zastępstwo ze Staruszką.

– Słucham? – Spytałem zdenerwowany, a moje serce zaczęło szybciej bić. – Była chemia?

– Tak, a teraz będzie druga. Będziesz miał przypał kolego. Ta głupia kujonica powiedziała Staruszce, że wyszedłeś ze szkoły z jakąś dziewczyną z młodszej klasy. Żebyś widział tylko jak podle się uśmiechnęła wtedy ta baba. Ona ci nie odpuści – stwierdził ze współczuciem Huang.

– Cholera – szepnąłem i podrapałem się po karku. Spojrzałem w lewo, gdzie stała dziewczyna–kabelek z koleżankami. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, czym wyprowadziła mnie z równowagi. Chciałem podejść i nawrzeszczeć na nią, jednak powstrzymała mnie ręka na moim ramieniu.

– Królu Złoty! – Usłyszałem przy uchu krzyk Jeno, który przytulił mnie od tyłu. – Jak poszedł podryw?

– Nie chciałem jej poderwać – przyznałem i uśmiechnąłem się złośliwie do tej głupiej prymuski. Odwróciłem się do chłopaka. – Jak bardzo mam przechlapane u Staruszki?

– W skali od Sichenga do Kuna? – Spytał i teatralnie podrapał się po skroni. –  No to chyba Kun.

Wywróciłem oczami i uderzyłem się z otwartej dłoni w czoło. – Że też akurat dzisiaj i o tej porze musiała na mnie wpaść ta dziewczyna.

– Przecież nie musiałeś za nią lecieć jak Will za Elizabeth – stwierdził Jisung, który przyszedł do nas razem z Jeno.

  Całą trójką popatrzeliśmy na chłopaka z niezrozumieniem. Jisung był znany z tego, że rozumiał wszystko po swojemu, a jego porównania były dziwaczne i z początku niejasne. Chyba, że interesowało cię to, co jego.

– Nigdy nie oglądaliście „Piratów z Karaibów”? – Popatrzył na nas jak na idiotów.

  Ponownie wywróciłem oczyma i już miałem rzucić przyjacielowi kąśliwą uwagę, gdy w oddali zobaczyłem kobietę, która miała mnie już za moment zabić. Westchnąłem i schowałem się za Renjunem, chociaż wiedziałem, że kobieta będzie mnie widzieć przez całą godzinę lekcyjną.

– Nie stresuj się, Hyuck. Rozwalisz ją jak Zimowy Żołnierz rodziców Starka. – Park poklepał mnie po plecach.

– Nie masz serca, Jisung – stwierdził Jeno i udał obrażonego.

– Ja nie mam serca, a ty nie masz mózgu. Nie wiem kto tu jest bardziej przegrany – powiedział i zaśmiał się szatańsko.

  Gdyby nie sytuacja, w której się znalazłem, to pewnie bym się śmiał z pozostałą trójką, jednak mi naprawdę nie było do śmiechu. Ręce zaczęły mi się trząść, lekko mi się spociły, a do tego serce zaczęło szybciej bić.

{↓} heart giverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz