Rozdział czwarty, w którym Percy pierwszy raz spotyka swojego beznosego dziadka.
- Cześć, Annabeth. - przywitałem się nerwowo, starając nie pokazywać jak bardzo jestem przerażony.
- Czekam. - odparła i przekrzywiła głowę.
- Nie wiem od czego zacząć... - wymamrotałem, wlepiając wzrok w kafelkową podłogę.
- Jak zawsze zresztą. - westchnęła Annabeth i przewróciła oczami. - Może najpierw mi powiedz gdzie teraz jesteś?
- W szkole Magii i Czarodziejstwa o nazwie Hogwart. - powiedziałem zupełnie poważnie, choć zdawałem sobie sprawę jak cudacznie i niedorzecznie. Annabeth przyjrzała się mi z lekkim niedowierzaniem. Jednak po chwili oględzin dała sobie spokój.
- W co tym razem się wpakowałeś, Perseuszu Jacksonie?
- O nie. - zaoponowałem. - Nie 'Perseuszuj' mnie tu. Tylko dlatego, że mój dziadek nazywa się Węża Morda nie oznacza, że ty możesz używać mojego pełnego imienia. - dla lepszego efektu skrzyżowałem ręce na piersi.
W odpowiedzi dostałem tylko przewrócenie oczami. Pogadałem z Annabeth jeszcze o tym co się dzieje na obozie. Okazuje się, że jakiś nowy obozowicz poczęstował Leo czekoladą. Chyba wiecie jak się to skończyło. Wkrótce jednak musieliśmy zakończyć naszą rozmowę, gdy usłyszawszy Filcha na korytarzu, musiałem uciekać do swojego dormitorium. Gruba Dama zirytowana wpuściła mnie do środka, ponieważ przerwałem jej drzemkę. W środku, na fotelu spał Harry, odwrócony plecami w stronę kominka. Był skulony w dość niewygodnej pozycji, a okulary zsuwały mu się z nosa, prawie spadając na podołek. Wokół nie było nikogo. Uznawszy, że Harry prawdopodnie będzie miał obolały cały kark, jeśli nic z tym nie zrobię, stwierdziłem, że zaniosę go do pokoju chłopców. Kręcąc głową, podniosłem chłopaka z fotela i ostrożnie wszedłem po schodach. Tuż przy drzwiach do pokoju poczułem jak Harry mocniej się do mnie przytula mamrocząc coś przez sen. Nogą otworzyłem drzwi do sypialni i zastałem w środku w pełni rozbudzonego Rona, który obejrzawszy się na mnie rozdziawił usta z zaskoczenia.
- Cicho! - syknąłem zanim zdążył coś powiedzieć. - On śpi. Podobnie jak reszta uczniów w tym dormitorium.
Ignorując Weasley'a położyłem Harry'ego na jego łóżku i przykryłem go kocem, zdjąłwszy mu wcześniej okulary. Położyłem je na stoliku obok, na złożonym, pustym kawałku pergaminu. Gdy Harry znalazł się na swoim posłaniu, westchnął i wtulił w pościel uśmiechając się. Parsknąłem. Brakowało tylko, by czarodziej zaczął ssać swój kciuk. Spojrzałem na jego dłonie. Zaraz.. Czy on... No nie! Wykrakałem.
- Jackson? - szepnął Ron ze swojego miejsca na łóżku obok. - Pogadamy o tym jutro. Jasne?
Wzruszyłem ramionami i przebrawszy się w piżamę położyłem się na własnym posłaniu. Nie kłopotałem się chodzeniem do łazienki by zmienić ubrania; blizny były ukryte przez Mgłę. Każdy kto zobaczyłby mnie bez koszulki, ujrzałby tylko gładką skórę.
✴
Następnego dnia zostałem obudzony przez Deana Thomasa, który bezceremonialnie zrzucił mnie z mojego miękkiego materaca. W chwili, gdy mój tyłek uderzył w podłogę, zdałem sobie sprawę, że tej nocy nie przyśnił mi się ani jeden koszmar. W myślach odtańczyłem mały taniec zwycięstwa i przybiłem sobie piątkę. Nagle przypomniałem sobie, że wciąż leżę na kamiennej podłodze w dormitorium Gryffindoru w dość niewygodnej pozycji.
- Nadal śpisz? - zapytał Dean zerkając w moim kierunku z drugiej strony łóżka. - Bo gdybym ja się obudził i leżał w takiej pozycji już dawno bym wstał.
- Nie śpię... - mruknąłem i zebrałem się z podłogi, ziewając. Zgarbiłem się, a w brzuchu zaburczało mi z głodu. Dean zachichotał.
- Chodź, zostaliśmy tylko my! - powiedział. - A twój żołądek zdecydowanie chciałby coś zjeść. Mój też.
Z prędkością światła oboje przebraliśmy się w szaty, okazjonalnie żartując i śmiejąc się. Kiedy w końcu weszliśmy do Wielkiej Sali, moja koszula miała niezapięty jeden z guzików, a krawat zwisał mi luźno z ramion. Uczniowie kończyli już swoje śniadania, więc tak szybko jak mogłem wchłonąłem niebieskie naleśniki, po czym popędziłem na lekcje.
✴
W ciągu dnia nie działo się właściwie nic ciekawego. Oprócz tego, że okazałem się strasznie dobry z Eliksirów, co widocznie sfrustrowało Snape'a oraz miłej lekcji z Hagridem zasadniczo nie miałem o czym dyskutować z Annabeth pod koniec dnia.
Z westchnieniem rzuciłem się na moje łóżko myśląc o tym co mnie czeka. Ron chyba zapomniał o tej całej sytuacji z Harrym, bo nie odezwał się do mnie prze cały dzień. Nie żeby mi to przeszkadzało. Harry, nie pamiętając jak znalazł się w swoim łóżku, prawdopodobnie pomyślał, że jeden ze skrzatów domowych zaniósł go do sypialni. Nie zadawał pytań, choć co jakiś czas rumienił się bez wyraźnego powodu.
Zanim zdążyłem o czymś jeszcze pomyśleć zapadłem w sen.
Siedziałem w niewygodnym fotelu naprzeciwko zakapturzonej postaci, która zdawała się wwiercać we mnie swój wzrok.
- Uhhh... Mógłbyś przestać się gapić? Kimkolwiek jesteś? - wymamrotałem po chwili milczenia. Postać zachichotała piskliwie, ale nie odpowiedziała.
- Super. Zdajesz sobie sprawę, że mam ADHD, no nie? - powiedziałem, zaczynając uderzać stopą w drewnianą podłogę nie posiadającego drzwi pomieszczenia. - Nudzę się. - zaskomlałem, po czym zacząłem nerwowo chodzić po pokoju.
- Zdajesz sobie sprawę z kim romawiasz? - wyszeptał oburzony czarny kapturek.
- Nah. Zaprosiłeś mnie tu n herbatkę czy co? Anglicy to podobno uwielbiają. Mama mi mówiła, że macie tutaj smaczną herbatę. Na serio jest aż taka dobra? - rzekłem z niedowierzaniem. - Oh. ADHD.
- Jestem LORD VOLDEMORT! - wysyczał jak się okazało mój dziadek.
- Tak, tak. A wracając do herbaty... - przerwałem mu. Jego peleryna zafurkotała wściekle.
- Nie waż się mnie lekceważyć. - zdjął kaptur. Zagwizdałem. Jego blada twarz nieco przypominała mi Nico, ale na tym kończyły się podobieństwa. Miał paciorkowate czerwone oczy, zero włosów, a zamiast nosa dwie wąskie dziurki do oddychania.
- Przydałaby ci się wizyta u Afrodyty, nie ma co. - przyznałem. Zanim zdążył odpowiedzieć, wstałem i złożyłem lekki ukłon. - Au revoir, monsieur.
Obudziłem się.
CZYTASZ
Percy Riddle
FanfictionPercy, syn Posejdona odkrywa kim naprawdę jest jego mama. Jest czarownicą, a jej ojciec dawniej znany jako Tom Marvolo Riddle zapanoszył się w Wielkiej Brytanii piętnaście lat temu. Percy wyrusza do Hogwartu by tam pod czujnym okiem Dumbledore'a nau...