Uderzenie młotka sędziowskiego rozniosło się w sali niczym echo. Geno podniósł wzrok ostatni raz na sędziego. Patrzył na niego bez wyrazu, czarne szaty spływały po nim, a uśmiech jaki ten miał na sobie, był przerażający. Przeklął w duchu tego jebanego Gastera. Niech śmieć przepadnie. Rozejrzał się po sali, nie widząc ani grama współczucia. Czy to tak źle, że chciał się zemścić? Miał do tego jebane prawo!
Syknął z bólu, gdy policjanci podeszli do niego. Srebrne bransolety na jego nadgarstkach podrażniły jego kości jeszcze bardziej, gdy jeden z nich pociągnął za łańcuch, który był do nich przykuty. Powstrzymał jęk bólu i spojrzał na swojego obrońcę, który niewzruszony przegraną zaczął pakować swoje papiery, machając przyjaźnie do prokuratora.
– Kurwa – syknął cicho do siebie, odwracając wzrok.
Patrzenie na tego typu zachowanie organów prawa wkurzało go niemiłosiernie. On zostaje ukarany, choć tak naprawdę nic złego nie zrobił. Zaś prawdziwy przestępca? Oczywiście ma tyle cholernych znajomości, że jest kuźwa nietykalny. Złość zaatakowała go znienacka, wściekłość wręcz niczym para buchłaby mu z uszu, gdyby takowe posiadał. Bez słowa zaczął iść za policjantami, zaciskając mocniej szczęki, bezradność zagościła w jego duszy.
Lub lepiej powiedzieć jej kawałeczku.
Zacisnął oczodoły, powstrzymując łzy frustracji i bezsilności.
***
Reaper siedział w swoim niemałym gabinecie. Położył leniwie swoje stopy, odziane w puchate buty, na biurku i napił się kawy. Skrzywił się niemiłosiernie, nie żałując, że zwolnił tę nową sekretarkę. Baba dobrej kawy nie umiała robić! No, a za samo to według niego powinno się do piekła i tak spalać się w męczarniach.
Zerknął znudzony na akta, które leżały na wyciągniecie jego dłoni. Wzdychając ciężko, bo jakże ciężkie on miał życie, odrzucił gdzieś do tyłu kawę, wylewając ją. Kiedyś tam posprząta to czy coś. Z resztą jak wiele, wiele i jeszcze raz wiele innych rzeczy porozrzucanych w gabinecie. Rozejrzał się uznając, że zdecydowanie przydałaby się tutaj jakaś sprzątaczka.
Westchnął i leniwie podniósł akta nowych kandydatów do swojego jakże prestiżowego więzienia. Przejrzał pierwsze z akt, prychając na widok typowego kryminalisty. Wyglądał jak zwyrodnialec, lecz ku jego rozbawieniu, było napisane, że siedzi za kradzież auta. Prychnął, gdy czytał opis jego rozprawy. Mięczak beczał.
– Zabawne – Zachichotał i przejrzał kolejne papiery, znudzony patrząc to na kolejne potwory, dopóki nie zauważył jednego ze zdjęć. Właściwie miał już rzucić te papiery, mało nimi zainteresowany. Aczkolwiek to właśnie widok szkieleta go zaskoczył. Zaciekawiony, jakim cudem ktoś z jego rasy miał trafić do paki, zaczął czytać jego akta. – Interesujące – mruknął cicho pod nosodołem.
Sam nawet nie zauważył, jak zaczyna się szczerzyć. Szybko opuścił swoje nogi z biurka i podniósł akta. Czym prędzej pozbył się swoich bamboszy i ruszył do wyjścia z gabinetu. Miał zamiar bliżej się zapoznać z tym szkieletem. Do końca nie rozumiał swojej fascynacji, aczkolwiek miał już pewien plan.
– Hej! Reboot! - zawołał, zauważając jednego ze strażników w więzieniu. – Przestań flirtować sobie z więźniami i leć mi kupuj strój pokojówki! – zażądał.
Reboot oczywiście zarumienił się ostro na niebiesko, a jego cyferki na czaszce zamieniły się w małe glitche. Stojący za kratami Marvul, roześmiał się, musiał aż się biedak o kraty oprzeć, tak głośno się śmiejąc.
– Widzisz, Boot? Mówiłem, że na mnie lecisz! – zawołał z rozbawieniem.
________________________________________________
Prolog w sumie krótki, ale no to prolog xD
Geno - Sans z Aftertale
Reaper - Sans z Reapertale
Reboot - Swap!Error - swap wersja Sansa z Errortale
Marvul - Swap!Dream - swap wersja Sansa z Dreamtale
YOU ARE READING
Afterdeath: Kryminalny świat
FanficOpowiadanie na podstawie Criminal AU. Zapada wyrok skazujący, tym samym powoduje, że Geno trafia do więzienia. Wciąż jednak jest święcie przekonany, że trafił tutaj za niewinność. "Nic przecież nie zrobiłem!" - to ma ochotę krzyczeć i kłócić sie. Ad...