Szybko podbiegłam do biurka żeby zobaczyć, co zostało ukradzione. Nerwowo przeszukałam całą powierzchnię oraz szuflady, ale bezskutecznie. Wszystko wyglądało jak przedtem. Gdy nagle zauważyłam na podłodze, tuż obok łóżka moją starodawną szkatułkę. Była cała poobijana, jeszcze bardziej niż normalnie, co dodatkowo dodawało jej tej aury starocia. Moje drżące dłonie skutecznie uniemożliwiały mi chwycenie szkatułki i utrzymanie jej w bezruchu. Po chwili jednak podniosłam czarno-złoty przedmiot z podłogi i natychmiast zaczęłam sprawdzać, czego brakuje wewnątrz. W jednej chwili moje serce stanęło, a ja poczułam, że brakuje mi tchu. Nie potrafiłam wziąć nawet małego wdechu. Czułam, jakby na mojej klatce piersiowej znajdowała się obręcz, która skutecznie utrudnia mi oddychanie. Szybko zaciska się coraz szczelniej i mocniej z każdą kolejną sekundą. Dotarło do mnie,że zniknęła moja najcenniejsza rzecz, najważniejszy przedmiot, jaki posiadałam.
Cholera, to znowu się dzieje.
Szybko się podniosłam i zaczęłam powoli zbliżać się do szafki z lekami. Jednak nagle uczucie ściskających się płuc zaczęło być mniej zauważalne i słabsze. Przed moimi oczami zaczęła ukazywać się dziwna, nieokreślona mgła i nagle poczułam, że całe moje ciało staje się wiotkie i bezsilne. Przez moment leżałam jeszcze na podłodze zamroczona i pozbawiona jakiejkolwiek kontroli nad własnym ciałem. Jedyne, co byłam w stanie określić to przeszywający dźwięk zegara, którego brzmienie narastało coraz bardziej i bardziej, aż w końcu w jednej chwili ustało.
Pierwsze, co do mnie dotarło tuż po przebudzeniu się był fakt, że znajduję się w jakimś innym miejscu. Sądząc po otaczającej wokół bieli i ilości łóżek w pomieszczeniu- leżałam w szpitalu, chociaż nie do końca rozumiałam, dlaczego. Jednak po krótkiej chwili przypomniały mi się wczorajsze wydarzenia.
Poczułam nagły ból w klatce piersiowej i podnoszące się ciśnienie. Chciałam jak najszybciej wstać i wybiec się z tego budynku. Wprawdzie złodziej najpewniej już dawno sprzedał mój wisiorek i wykupił sobie za te pieniądze bilet do Honolulu, ale i tak nie potrafiłam usiedzieć w tym miejscu ze świadomością, że on jednak gdzieś tam jest i żyje sobie szczęśliwie, dzięki czyjemuś nieszczęściu. Czuję, że musi być naprawdę paskudną osobą, skoro żeby sprawić sobie przyjemność okrada innych z ich ciężkiej pracy.
W każdym razie, bez względu na to kim jesteś, odnajdę cię, nawet na tym głupim Honolulu. I sprawię, że pożałujesz okradania mnie w moim własnym domu.
Decyzja podjęta. Teraz wystarczy tylko wstać i szybko wrócić do domu. Wydawałoby się, że to całkiem łatwe zadanie, ale gdy tylko wstałam z łóżka szpitalnego i wykonałam jeden mały krok, z powrotem znalazłam się na zimnej podłodze. Naprawdę tego nienawidzę. Z trudem podparłam się dłońmi i wdrapałam się na łóżko. Może jednak to zły pomysł żeby łapać przestępców w takiej kondycji. Dlatego chcąc- nie chcąc musiałam poczekać trochę dłużej, aż moje ciało wróci do normy. Zazwyczaj nie trwa to zbyt długo.
Przez cały poranek nie mogłam wysiedzieć w miejscu. Stres i napięcie opanowały mój umysł oraz ciało do tego stopnia, że nawet obudziłam się godzinę przed swoim budzikiem. Starałam się czymś zająć, ale bezskutecznie- nic nie pomagało w uspokojeniu myśli.
Co jeśli, nikt mnie nie polubi? Jacy oni są? Czy nie wyglądam jakoś dziwnie? A co jeśli-...
-Alice, obudziłaś się już? Zrobiłem śniadanie, więc zejdź na dół, gdy będziesz gotowa.
-A-aa, dobrze. Zaraz przyjdę...
-Mhm, tylko pośpiesz się, masz 20 minut do odjazdu autobusu.
***
Zostało pięć minut do dzwonka, a ja czuję, że moje serce zaraz eksploduje.
Nie mam pojecia, gdzie znajduję się sala, w której mam teraz lekcję. A przecież nie mogę się spóźnić już pierwszego dnia. Może powinnam kogoś zapyta-...
Nagłe zderzenie z prędkością asteroidy o coś twardego. Znowu spotkanie z zimną podłogą. Boże, dlaczego ty mi to robisz?
-Wybacz! nie chciałem na ciebie wpaść. Po prostu stałaś tak w bezruchu na środku korytarza i... przepraszam. Nic ci się nie stało?
-Nic się nie stało, nie musisz przepraszać. Ehh, ale czy nie wiesz może, gdzie znajduje się sala nr. 32? Trochę mi się śpieszy.
-Wiem. Właściwie to też wybierałem się w tę stronę, więc mogę cię odprowadzić. Ale najpierw podaj rękę.
-O, dziękuję. Ale chodźmy już. Naprawdę mi się spieszy. Wiesz, to mój pierwszy dzień i wolałabym się nie spóźnić.
-A-aaa! Daj mi swój plecak.
-Co?
-Eee, to znaczy, po prostu pomyślałem, że może nadal coś cię boli po tym zderzeniu, więc uznałem, że przynajmniej poniosę za ciebie twój plecak...Chociaż w sumie, naprawdę źle to zabrzmiało i pewnie nie chcesz żebym to zrobił. Z resztą, nieważne...
-Um, no dobrze... byłoby mi bardzo miło, gdybyś mógł to zrobić.
Co z nim nie tak?
Nagle na twarzy chłopaka pojawił się nikły grymas przypominający uśmiech, lecz mimo to emanował szczerością. Wtedy dopiero zauważyłam, że jest całkiem przystojny. Idąc obok niego dostrzegłam, że ma lekko zarysowane kości policzkowe, które sprawiały, że wyglądał nieco dojrzalej niż pozostali. Ciemne włosy przykrywały mu częściowo niebiesko-zielone oczy, a jego spojrzenie przeszywało mnie za wylot, ale pomimo to nie wyglądały groźnie. Sprawiał raczej wrażenie ciepłej osoby, z którą każdy chciałby się przyjaźnić.
-No, wreszcie się uśmiechnąłeś. Powinieneś robić to częściej. -Mimowolnie ja również odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam wzdłuż korytarza w kierunku sali nr.32 zostawiając swojego towarzysza lekko w tyle.
Eh, ale paskudna z niej osoba.
YOU ARE READING
Masked Hunter
Mistero / ThrillerHistoria zamaskowanego złodzieja, który podczas jednego napadu napotyka pewny problem. Jak okazuje się później, ten sam problem zostaje nową uczennicą w jego klasie i za wszelką cenę chce odkryć tożsamość złodzieja...