Heimdallu.
Nie wiem skąd ten pomysł, żeby pisać listy do ludzi, którzy odeszli, ale w jaki inny sposób miałbym Cię pożegnać? Dobrze wiesz, że byłeś moim najlepszym przyjacielem, nie mogę więc tak po prostu pogodzić się z tym, że uratowałeś Bruce'a zamiast siebie. Pewnie byś mi powiedział, że żyłeś tysiące lat i Ci już wystarczy, że wiedziałeś, że wtedy, w tamtym statku, miał nadejść Twój koniec.
Ja też już kilka setek lat mam na karku, ale mimo wszystko nie zdobyłem umiejętności radzenia sobie ze stratą bliskich. Straciłem wszystkich, których kochałem i czuję ogromną pustkę. Ale nie czuj się winny. Dobrze mnie znasz, więc wiesz, że ta pustka zmieni się w gniew. Gniew, który da mi siłę, by zniszczyć Thanosa. Być może nie uda się naprawić, tego co zniszczył, ale chcę, żeby przynajmniej cierpiał tak jak my. Nikt nie ma prawa decydować o tym, kto ma żyć, a kto nie. Nikt nie może decydować o tym, co lepsze dla drugiej osoby. Ale Thanosa jakoś to obeszło. Chyba myślał, że jest bogiem. Tak się składa, że to ja jestem bogiem i będę patrzył mu w te przesiąknięte złem oczy, gdy będę go zabijał.
Heimdallu, mam nadzieję, że ucztujesz teraz w Valhalli. Nikt nie zasłużył na to, tak bardzo, jak Ty. Poświęciłeś swoje życie w obronie Asgardu. Byłeś także niezastąpionym doradcą mego ojca. Zawsze wiedziałeś, co jest dobre, a co złe i umiałeś wyjść obronną ręką z każdej sytuacji. Myślę, że w całej galaktyce nie ostała się osoba tak mężna i sprawiedliwa, jak Ty. Byłeś wzorem do naśladowania, naprawdę i uwierz mi, że dopilnuję, by pieśni i historie o Twoich dokonaniach stały się nieśmiertelne. Przynajmniej tyle mogę zrobić, by uhonorować Twoje dumne życie.
Może za jakieś kilka tysięcy lat odejdę z tego świata. Wtedy znów się spotkamy, a ja opowiem Ci o moich licznych przygodach.
Żegnaj przyjacielu.
Thor.
YOU ARE READING
LIKE PHOENIX [infinity war]
Fanfiction!Infinity War/ Avengers spoilers! Listy ocalałych do tych, których kochali.