Nie wiem czy mam się do Ciebie zwracać jak do króla, czy jak do przyjaciela. A może nie powinnam się zwracać w żaden sposób, bo Ciebie już tu nie ma?
Mimo wszystko są pewne sprawy, które muszę z siebie wyrzucić. Znasz mnie dobrze, nie jestem wcale emocjonalną osobą. Czuję jednak potrzebę poukładania sobie wszystkiego w głowie. Muszę się z Tobą pożegnać, by móc iść dalej. Wakanda potrzebuje teraz silnych i nieugiętych ludzi. Jeśli chcemy odbudować naszą ojczyznę, nie możemy poświęcić się żałobie. Czas na opłakiwanie nadejdzie później.
Mówiłeś mi, że to nie miejsce, by umrzeć, a potem mnie zostawiłeś. Teraz kiedy o tym myślę, dochodzi do mnie, że przynajmniej umarłeś w Wakandzie. W swoim państwie, w swoim domu. To jeden z nielicznych plusów prowadzenia tutaj wojny.
Wielu Twoich nowych przyjaciół zostało tutaj, by zaplanować dalsze kroki. Prawda jest jednak taka, że nie mają pojęcia, co robić. Codziennie spotykają się razem, by posiedzieć w ciszy. Niektórzy są załamani, inny szykują się do walki, choć nawet nie wiedzą, gdzie przebywa teraz Thanos.
Źle się czuję pisząc to, ale wolałabym, by opuścili Wakande. Nie chodzi tutaj o to, że ich nie polubiłam (chociaż muszę przyznać, że pałętający się pod nogami szop jest irytujący). Po prostu w żaden sposób nie możemy im już pomóc. Chcę patrzeć w przyszłość i wyjść wreszcie z amoku. Jestem z Ciebie dumna, że włączyłeś się w walkę z Thanosem, to była wojna nas wszystkich, nie tylko ich, ale... Przegraliśmy ją. Nie ma siły, która cofnęłaby czas. Musimy zacząć żyć od nowa i poradzić sobie z nową sytuacją. Nie wiem, kto zostanie królem, ale na pewno nie pośle naszych wojsk w kosmos, by walczyć z nieśmiertelnym wrogiem. Naszym priorytetem jest odbudowa ojczyzny, mamy dość bezsensownych walk.
Nie zdołałam Cię uratować, więc zrobię wszystko, by uratować Wakandę.
Nie martw się o nas i ciesz się wiecznością ze swym ojcem.
Twoja Okoye.
YOU ARE READING
LIKE PHOENIX [infinity war]
Fanfiction!Infinity War/ Avengers spoilers! Listy ocalałych do tych, których kochali.