Rozdział drugi

10 0 0
                                    


Poppy z uśmiechem przyglądała się kremowo-szarym ścianom jej malutkiego pokoju. To właśnie tutaj rozpocznie swoje dorosłe, odpowiedzialne życie. Starała się nie zwracać uwagi na nadgryziony dywan oraz obdarte meble, a wręcz szukała pozytywnych stron. Te zniszczenia przecież dodawały tylko charakteru temu miejscu. Na tą myśl, dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęła rozpakowywać z czułością swoje książki. Niestety miała niewiele miejsca, a na ścianie wisiała tylko jedna, mała półka, na której musiała pomieścić całą kolekcje swoich ulubionych dzieł.

Nagle rozległo się pukanie, a następnie w drzwiach pojawiła się wysoka dziewczyna która nie zamierzała czekać na jakiekolwiek zaproszenie. Z perlistym uśmiechem, odgarnęła z twarzy kilka niesfornych, jasnych kosmyków włosów. Maddie była najlepszą przyjaciółką Poppy. Dziewczyny znały się jeszcze za czasów podstawówki, razem przeżyły wszystkie wzloty i upadki, zawsze mając świadomość, że mogą na sobie polegać. Różniły się pod każdym względem. Mads wysoka, piękna z wyglądem top modelki, jednocześnie szalona i nieodpowiedzialna, natomiast rudowłosa Poppy, niska dziewczyneczka, która miała kilka kilogramów za dużo, z masą ambitnych planów, które zamierzała zrealizować.

- Jak się podoba? – zapytała blondynka, rozglądając się po pomieszczeniu.
- jest idealnie. Dostałam pracę w kawiarni, dwie przecznicę stąd, więc mam z czego opłacić czynsz.
- To raczej nie jest spełnienie twoich marzeń – stwierdziła Maddie, lustrując przyjaciółkę z góry na dół. Poppy skrzywiła się nieznacznie, wzruszając ramionami.
- Może nie, ale dobrze że coś znalazłam – odparła – może to nie ośrodek wychowawczy, ale jednak jakiś początek mojej kariery zawodowej – dodała szybko, uśmiechając się niemrawo.
- Przyjdę, kupić u ciebie kawę!

Obie dziewczyny zaśmiały się i ruszyły ku reszcie grupy.

***

Harry nerwowo przechadzał się po obszernym pokoju. Jasne ściany, dodawały nieznacznie ciepła surowemu wystrojowi. Na ekranie ogromnego, plazmowego telewizora wyświetliła się twarz Louisa Tommlinsona, który udzielał wywiadu w jakieś muzycznej stacji. Na widok przyjaciela, chłopak pogłośnił odbiornik, jednak nie potrafił skupić się na słowach. Myślami był daleko, wciąż rozpamiętując niedawno odbytą rozmowę z menadżerem.

-Tak miesiąc- odparł do słuchawki. – Chcę skupić się na nowych tekstach, odpocząć od tego co się dzieje. Będę w Londynie.

Miesiąc – tyle chciał spędzić w deszczowym Londynie. Bez koncertów, wywiadów, bez gwiazdeczek, z którymi rozmawiał o błahych sprawach. Dlaczego Londyn? Bo tam wszystko się zaczęło i czuł, że powinien wrócić właśnie do stolicy Anglii. Wynajął małe mieszkanko, mając świadomość, że gdyby na nowo wprowadził się do swojego, wielkiego domu nic by to nie zmieniło. Nowe miejsce, nowe otoczenie tego potrzebował. Obiecał sobie, że jeżeli na jego drodze stanie chociaż jedna osoba, dla której nie będzie sławnym Harrym Stylesem to zrobi wszystko by nie traktowała go protekcjonalnie, by nie miała go za aroganckiego dupka, któremu wszystko się należy.

Jak do tego doszło? – to pytanie kołatało w jego głowie niczym mantra. Z niesmakiem przyglądał się 30m2, w których miał spędzić kolejny miesiąc swojego życia. Obdarte ściany, nadgryzione dywany, zaplamiona niewiadomo czym kanapa, a kuchnia nawet nie była warta wspomnienia – kilka, żółtych (kto wybrał taki kolor!?) szafeczek i malutka, zardzewiała lodówka. Przez chwilę walczył ze sobą by nie uciec z powrotem do słonecznego LA, zapominając o tym niedorzecznym planie. Jednak powstrzymał się, myśląc o matce. Tak bardzo pokładała nadzieje w tym niedorzecznym pomyśle, że naprawdę nie chciał jej zawieść. Faktycznie ich kontakty w ostatnim czasie znacznie się pogorszyły i niestety w dużej mierze była to zasługa Harrego, dlatego tak zależało mu na tym by chociaż spróbować to naprawić. Nie robił tego dla siebie tylko dla niej. Była przecież najważniejszą kobietą w jego życiu. Chłopak cicho westchnął, siadając na zniszczonej kanapie, która jęknęła pod ciężarem chłopaka. Szykował się naprawdę ciężki miesiąc. Na tą myśl, muzyk wyciągnął z kieszeni paczkę Malboro i odpalił pierwszego papierosa. Dym rozkosznie rozszedł się po jego płucach, dodając mu otuchy. Powoli go wypuścił, starając się o niczym nie myśleć, rozkoszując się chwilą, jednak nim skończył w pomieszczeniu zrobiło się szaro, a woń nikotyny zaczęła nieznośnie drażnić jego nozdrza. To był jednak głupi pomysł. Podbiegł do okna, szarpiąc nerwowo za klamkę – potrzebował tlenu, ale jak na złość okno zbuntowało się.

- cholera co za porażka – warknął do siebie i ruszył w przeciwną stronę, otwierając drzwi wyjściowe i wyszedł na klatkę schodową, gdzie dokończył palić. Trudno, skoro nie może oddawać się tej przyjemności w mieszkaniu będzie to robić tutaj. Zgasił papierosa i wyrzucił go na schody. – Na pewno ktoś to posprząta – mruknął do siebie i wrócił do mieszkania, zamykając za sobą drzwi.

***

Dwie młode kobiety powoli wchodziły po schodach, rozmawiały o błahych sprawach, uśmiechając się do siebie.
- Widzisz to!? – rudowłosa wskazała na niedopałek leżący na schodach – od tygodnia zbieram pety! Bo mój nowy sąsiad po prostu nie wie od czego jest popielniczka! W całym budynku śmierdzi jak w menelni, a temu idiocie to nie przeszkadza – warknęła Poppy, chwytając niedopałek, długimi palcami.
-Przestań sprzątać. To go tylko zachęca – odparła spokojnie Maddie.
I właśnie wtedy otworzyły się drzwi mieszkania numer cztery. To właśnie tam mieszkał, nowy, tajemniczy, a zarazem tak bezczelny sąsiad Poppy Scott. Dziewczyna od razu naskoczyła na chłopaka, który pojawił się w drzwiach. Był wyższy od niej o głowę, ale teraz jej to nie przeszkadzało. Wycelowała w niego palcem i z groźnym wyrazem twarzy wrzasnęła na młodzieńca:
- CZY TY JESTEŚ NIENORMALNY!? NIE WIESZ OD CZEGO JEST POPIELNICZKA !
-Słucham?
- Od tygodnia sprzątam po tobie! Czy ja wyglądam na twoją służącą?! – warknęła Poppy, wciskając niedopałek w dłonie zaskoczonego chłopaka.
- Przepraszam? – odparł, zmieszany.

Był przystojny z przykrością stwierdziła Poppy. Wysoki do tego przyjemnie pachniał niczym wedlowska czekoladka, a jego ciało było bardzo ładnie umięśnione. Wręcz doprowadził swym wyglądem do tego, że kobieta zaczęła wstydzić się swym nagłym wybuchem złości, ale do jasnej Anielki ileż można sprzątać klatkę schodową z niedopałków.

-Wiesz, że nie mieszkasz tutaj sam? – dodała, mrużąc wrogo oczy – pal sobie w mieszkaniu, albo na dworze jak inni.
-Zapamiętam – odpowiedział i wyciągnął w jej stronę dłoń – jestem Harry.
Poppy cicho prychnęła i weszła do swojego mieszkania, starając się nie spojrzeć na chłopaka, a Maddie z dziwnym uśmieszkiem ruszyła tuż za nią. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 25, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jeden Miesiąc || Harry StylesWhere stories live. Discover now