7. 井の中の蛙大海を知らず

274 23 38
                                    

Yone zamrugał oczyma parę razy, próbując przegnać sprzed oczu mgłę, która zasłaniała mu wizję. Zobaczył nad sobą baldachim z niebieskich szat i wiedział, że jest w jednym z domów w pobliżu świątyni. W uszach mu dzwoniło, a głowa jakby napęczniała od głuchego i nieznośnego bólu, który był drugim, co poczuł, po strachu. Pozostałość po wykańczającej walce. Usiadł, opierając się na łokciach, ale w głowie mu się zakręciło, a ramiona mimowolnie ugięły. Opadł na twarde posłanie z westchnieniem.

Było cicho, słyszał jakieś odległe głosy z zewnątrz, ale nikogo nie było z nim w pokoju. Zastanawiał się, ile czasu minęło, odkąd stracił przytomność. Na razie wiedział tylko, że jeszcze nie wszystko zostało zniszczone, biorąc pod uwagę jego wygodną kwaterę i sam fakt, że żył.

Zmrużył oczy i zaczął się przyglądać falom błękitnego materiału, który połyskiwał białym kolorem w miejscu, w którym dotknęły go promienie słoneczne. Pomyślał, że jest ładny, ładniejszy niż niebo na zewnątrz.

Złożył ręce na piersi i jeszcze raz westchnął, tym razem głęboko, próbując uspokoić wciąż rozedrgane nerwy i stłamsić panikę, którą czuł gdzieś pod powierzchnią samokontroli.

Był bezpieczny, przynajmniej na razie. Yasuo się o to postarał. Yone wiedział, że jego brat jest silny, ale świadectwo mocy na polu bitwy robiło całkiem inne wrażenie niż przyjazna potyczka z własnym rodzeństwem. Chciał go poczochrać po włosach i powiedzieć, że świetnie się spisał, ale nie było go przy nim. Poza tym ten czas już minął, wspomnienia wspólnych ćwiczeń były własnością przeszłości. Mógł być mu tylko wdzięczny i postarać się, aby był bezpieczny. To Yone mógł zrobić, musiał zrobić, bezpieczeństwo Yasuo było jego wiecznym obowiązkiem, odkąd przyszedł na świat.

Ale gdzie on teraz był?

Yone nadal spoglądał na sztuczne materiałowe niebo nad sobą, kiedy poły materiału zostały odsłonięte, a do środka ktoś wszedł. Po rytmie kroków i prawie bezszelestnie przesuwających się po ziemi stopach mógł stwierdzić, kto to był. Zatrzymał oczy w miejscu, w które wpatrywał się wcześniej i czekał.

- Yone - odezwała się Ai po chwili ciszy - Przepraszam, że muszę robić to, kiedy jesteś w takim stanie, ale to bardzo ważne.

Podświadomie zdawał sobie z tego sprawę cały czas, odkąd Yasuo znalazł się z nim na polu bitwy. Wiedział, że kiedy jego brat opuścił wzgórze, ktoś się na nim zjawił. Ktoś potężny. Mógł to wyczuć w tym, jak powietrze drgało silnie podczas bitwy. I nie była to sprawa wielkiego potwora, potęga, która wzruszyła żywioł była czym innym, czymś bardziej pradawnym.

- Chodzi o Yasuo - pomógł jej zacząć, kiedy pomieszczenie pogrążyło się w kolejnym, nerwowym milczeniu.

Spojrzał na Ai.

Na jej twarzy nie dało się znaleźć śladów cierpienia, które spozierało z jej oczu. Yone zastanawiał się tylko, co tak naprawdę było jego źródłem. To, co zostało uczynione czy to, co trzeba będzie uczynić. Przeczuwał, że to drugie.

Uśmiechnął się kwaśno w jej stronę, ponieważ oboje dobrze wiedzieli, jak to się skończy.

- Twój brat jest podejrzany o zabójstwo Starszego, dowody przeciw niemu są praktycznie niezbite.

- A jednak to nie on to zrobił - powiedział i spojrzał na nią ostro - Był ze mną.

- To także wiadomo, pragnienie pomocy tobie to jego motyw, działa na jeszcze większą niekorzyść.

Jej twarz stała się nagle niezwykle zdystansowana i patrzyła na niego z zimną obojętnością urzędnika. A raczej nowego przywódcy klanu, biorąc pod uwagę jej czarno-szarą, szytą złotymi nićmi szatę i srebrny znak wiatru na piersi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 01, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

a myślałeś, że to tylko lekka bryza [yasuo janna]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz