Prolog

707 65 15
                                    

Uczucie spoczywających na twych barkach oczekiwań i obowiązków to zdecydowanie jedno z najcięższych uczuć, zwłaszcza, kiedy wiesz, że możesz zawieść wszystkich, na których ci zależy.
Joseph Joestar od czasu przebudzenia gości z filarów czuł się tak praktycznie cały czas. Co prawda, jego styl życia wykluczał całodobowy stres, najzwyczajniej w świecie chciał przeżyć swoje parę dekad „na luzie", jak sam zwykł określać. Jednak całe te ratowanie świata zdecydowanie go przytłoczyło.
Trudno było to jednak zauważyć. Był doskonałym manipulatorem, również umiejętnie potrafił ludzi okłamywać. Tak więc nikt nie spostrzegł, że za maską wiecznie tego samego, energicznego Jojo, od jakiegoś czasu kryje się jego cień, przerażony aktualną sytuacją. Nikt tego nie zauważył poza jedną osobą. Co prawda nie znał tej persony zbyt długo, zaledwie parę miesięcy, jednak zdążyli się ze sobą zżyć. Wspólny trening, towarzystwo w walkach, wzajemne wspieranie się, czy nawet kłótnie. Między innymi takie rzeczy zbliżają do siebie ludzi, którzy po jakimś czasie uznają spokojnie, że taka osoba stała się najbliższym przyjacielem. Jednak występuje też czasami inna reakcja.
Otóż Joseph mimo, iż na głowie miał mnóstwo spraw i tak dokładał sobie do problemów swoją relację z Caesarem. Aktualnie stała pod znakiem zapytania. Tylko jedno było dla chłopaka pewne. Caesar Zappeli stał się dla niego niewątpliwie ważną osobą. Nie potrafił dokładnie skatalogować tego uczucia. Stąd te wątpliwości, czy to dalej przyjaźń, czy jednak coś więcej? Zdawał sobie sprawę, że najłatwiej byłoby o tym po prostu pogadać, jego przyjaciel napewno nie wyśmiałby jego uczuć, jednak nawet teraz, siedząc koło niego na kanapie, obserwując go śpiącego, nawet nie dopuszczał do siebie myśli o przeprowadzeniu tak ważnej rozmowy.
Było około dwudziestej trzeciej. Za oknem ciemność już dawno spowiła krajobraz, a przez ciemne chmury ledwo przebijały się gwiazdy. Obydwaj mężczyźni znajdowali się teraz w Wenecji. Podejmowali się wspólnie śmiertelnie wyczerpującego jak i niebezpiecznemu treningowi. Miał on na celu przygotować ich w miesiąc do walki, która mogła zaważyć o sprawie ich życia, lub śmierci. W zasadzie nie chodziło tylko o ich życie, chodziło o całą ludzkość, ich przeciwnicy byli zdecydowanie zbyt potężni oraz nikczemni, cóż dziwnego, w końcu były to istoty nadludzkie, pogrążone w śnie przez tysiące lat, aby powrócić budząc strach rasy ludzkiej. Do końca treningu został zaledwie tydzień, a Joseph już odczuwał, jak jego mięśnie mu odchodzą od kości. Ból odczuwał codziennie, w każdej części ciała. Zresztą nie tylko on. Caesar równie poważnie odczuwał skutki wysiłku, jakiego dzień w dzień się podejmowali. Co prawda miał on lepszy start, bo już kiedy mężczyźni się poznali, potrafił posługiwać się Hamon na o wiele wyższym poziomie niż te Joestara, który raczej robił wszystko intuicyjnie, a jego wiedza w tym temacie nie była tak rozległa jak członka rodziny, która od pokoleń jest powiązana z rodem Joestarów.
Z rozmyślań Jospeha wytrąciło go ciche chrapanie. Oczywiście był to Caesar, który siedząc obok niego zasnął odrazu, kiedy tylko usiedli na kanapie. Mężczyzna był wykończony po dodatkowym treningu otrzymanym przez Lisę Lisę. Joseph nie wiedział do końca na czym on polegał, jednak chodziło raczej o jakieś rozbudowanie tej jego słynnej techniki z bańkami.
Joestar przyjrzał się dłuższą chwilę uważnie swemu towarzyszowi broni. Nigdy nie zastanawiał się dłużej co to za „plamki", które Zappeli ma na policzkach, chociaż po dłuższej chwile patrzenia na nie wydawały się dosyć dziwne. Również dopiero teraz zauważył, że te dziwne skrzydełka, co wystają mu z włosów, to nic innego jak element tej jego kolorowej bandany.
- Skąd ty masz takie dziwne ubrania? - rzucił bardzo cicho pytanie w powietrze, aby go nie obudzić.

Dopiero teraz doszło do niego, że takie „obczajanie" swoich kolegów chyba nie jest normalne, prawda? Przecież nie powinno go obchodzić, czy te kosmyki zachodzą mu za oczy, czy nie. U innych ludzi nie zwróciłby nigdy uwagi na idealne uzębienie, ładny kształt nosa, czy przystojną twarz. No właśnie.
„Czy ja właśnie to pomyślałem?" - myśl przeszła mu przez głowę. Takie zachowanie było dla niego nie do pomyślenia. Dotarło do niego, że Caesar jest dla niego naprawdę przystojny. Na wygląd zwracał uwagę tylko u płci pięknej, więc dlaczego akurat Zappeli musi być wyjątkiem?
- Od zmęczenia głupoty mi do głowy przychodzą... pora wziąć przykład z tego upartego ćwoka i w końcu zasnąć - ponownie cicho wypowiedział swoje myśli na głos i chciał jak najszybciej wrócić do swojego pokoju.
Jednak wizja wchodzenia na drugie piętro, chociaż to żaden dystans była mocno odpychająca. Pomyślał, że skoro Caesarowi nie przeszkadza spanie na tak niewygodnej kanapie, to może nie jest to tak zła opcja.
Próbując zasnąć, mając głowę na oparciu twardego niestety mebla, próbował ponownie wyobrazić sobie, jak mogłoby wyglądać wyznanie jego najskrytszych uczuć. Czy to, że już nie tylko z charakteru, a nawet z wyglądu jego przyjaciel zaczął być dla niego atrakcyjny coś znaczy? Właśnie o to chodziło. Sam nie potrafiłby dojść do rozwiązania, rozmowa z nim o tym byłaby najlepszym rozwiązaniem, ale nie jest w stanie nawet o tym pomyśleć na poważnie, bo jego poczucie humoru każe ukrywać jego zdenerwowanie, przez co Caesar na pewno odebrałby to jako żart.
Tak więc leżał koło niego, próbując zasnąć poprzez wymęczenie myśli prawdopodobnymi scenariuszami.

__________
Gej
Tzn hej
O drugiej w nocy wzięło mnie na napisanie fanfika, a ja rozkazy neuronów spełniam zawsze obowiązkowo.
Nie sprawdzałam błędów, więc pewnie jest ich mnóstwo, jest już czwarta rano a ja chce spać już w sumie
Dobranoc

Nie potrafię powiedzieć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz