***

33 12 4
                                    


nie mogę się podnieść

samo to budzi mój gniew

poranione chłodem policzki

palą od słonych łez


chcę krzyczeć

chcę sprzeciw wyrazić

usta obrzmiałe od żalu

znoszą jedynie szept


niezmienna 

niezastąpiona

niezbędna 

nawet gdy w środku

kłębi się cień


nie wiem kim jestem

kim będę


kolejna kartka

kolejny kalendarz

strach plami

kolejny dzień

No i co z tegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz