ROZDZIAŁ II
Dni w Hogwarcie mijały stosunkowo szybko dla Harry'ego Pottera, który zatracając się w nauce i dodatkowych lekturach całkowicie stracił poczucie czasu. Oczywiście nadal rozmawiał ze swoimi kolegami w domu, grał z Ronem w szachy czy śmiał się z Ginny i Hermioną, które narzekały na swoje zakochane przyjaciółki. Nauczyciele już od pierwszego dnia przypominali uczniom o zbliżających się egzaminach, mimo tego, że rok szkolny dopiero się rozpoczął. Na lekcjach Harry nadal udawał, że jest przeciętnym uczniem, jednak jego eseje i sprawdziany bez problemu mogły być porównywane do prac Hermiony. Starał się odwracać uwagę innych uczniów przemykając się ukradkiem korytarzami jednak to nie uciszyło plotek na jego temat, jednak dało odwrotny efekt- coraz więcej dziewcząt i ku jego przerażeniu kilku chłopców wodziło za nim wzrokiem gdziekolwiek by się nie pojawił.
Na samym początku nawet najbliżsi Harry'ego byli wstrząśnięci niby małą, a jednak kolosalną zmianą w Chłopcu- Który- Przeżył.
-Jak to możliwe Harry, że tak nagle zdecydowałeś się na taką zmianę? -zapytała się Ginny, gdy wspólnie siedzieli przy kominku w Pokoju Wspólnym.- Nie żebyś teraz wyglądał gorzej, ale naprawdę ładnie Ci było w tamtych okularach.
- Harry po prostu już nie musi sobie dodawać nimi inteligencji, bo zamienił się w drugą Hermionę Granger- skomentował Ron, który za tę uwagę dostał jakimś ciężkim tomiszczem w głowę od Hermiony.- Ej, to prawda, ja to przed snem lubię sobie porozmawiać, a on ślęczy z nosem w książce. To już nie jest normalne- wytłumaczył się rudowłosy.
-Ronaldzie, to że ty nie masz zamiaru wiedzieć więcej, niż wymaga od Ciebie zdanie z klasy do klasy, to nie znaczy, że inni też tak mają- prychnęła Hermiona.- Harry jest po prostu zdolny, a i bez okularów wygląda na inteligentnego.
-Halo- wciął się bliznowaty.- Możecie rozmawiać ze mną, a nie o mnie?- zauważył z udawanym oburzeniem Harry, przez co cała reszta zaczęła chichotać.
Noc Duchów zbliżała się wielkimi krokami a wszyscy przyzwyczaili się do ''tego innego Harry'ego''.
Przez ostatnie weekendy Harry bez ustanku spędzał czas na czytaniu. Tak przynajmniej sądzili uczniowie i nauczyciele, widząc, że już z samego rana Harry zmierzał w kierunku biblioteki i zaszywał się tam na cały dzień. Młodzieniec był dumny, że udało mu się wszystkich zmylić. Na początku roku rzeczywiście chodził od biblioteki by się pouczyć, jednak pewniej soboty jakiś miesiąc temu odkrył w najrzadziej odwiedzanym kącie biblioteki dźwignie, która prowadziła do tajemniczego pomieszczenia wypełnionego księgami i innymi artefaktami nieznanego pochodzenia. To właśnie miejsce Harry wybrał sobie do przesiadywania, gdy nie chciał zostać znalezionym. Tydzień po znalezieniu dziwnego pokoju zaczął przeszukiwać regały w poszukiwaniu jakiś ciekawych informacji. Nigdy by się nie spodziewał, że okażą się takie istotne. Harry siedział przy stoliku i ziewając przeglądał kolejną kartotekę niezrozumiałych dla niego zapisków dotyczących pierwszej wojny. Wybraniec podejrzewał, że pomieszczenie służyło jakiemuś czarodziejowi z zamku za gabinet naukowy. Patrząc na niektóre zapiski wydawało mu się, że pismo których zapisane są niektóre uwagi wydaje mu się bardzo znajome, jednak nie potrafił skojarzyć do kogo należy.
Tom wrócił do Londynu. Dlaczego pracuje u Borgina i Burkesa, skoro Dippet odszedł i ja jestem dyrektorem. Obawia się?
Czytając tę notatkę Pottera olśniło. - Przecież wtedy to Dumbledore przejął posadę! Tylko dlaczego pracował tu, zamiast w gabinecie? - mruczał do siebie.
Stworzył już pięć horkruksów. Jak to możliwe, że jeszcze nie zwariował. Ukrył jeden w Hogwarcie?
-Co to jest horkruks? - pomyślał Harry i chcąc dowiedzieć się czym był przeszukiwał pobliskie półki z księgami w poszukiwaniu odpowiedzi.Harry siedział godzinami dowiadując się co rusz to nowych informacji o Voldemorcie, jego kawałkach duszy które ukrywał w horkruksach i historią swoich rodziców.
Już jutro miała odbyć się uroczystość z okazji Nocy Duchów i Harry chcąc nie chcąc przygotowywał się do jakiegoś zamieszania związanego z Sami-Wiecie-Kim. Wybraniec stwierdził, że najlepszym rozwiązaniem będzie ukrycie się w dziwnej klitce i dalsze przeszukiwanie materiałów dyrektora.
Z samego rana, poruszając się tak ostrożnie jak się da, zostawiając notce Hermionie o tym, że nic mu się nie stało, tylko poszedł do biblioteki. Zamykając za sobą przejście, skierował się do stolika, aby w pierwszej kolejność napisać esej na transmutacje i wykonać zadanie z eliksirów. Po wykonanych zadaniach i rzuceniu zaklęcia Tempus dowiadując się która jest godzina stwierdził, że zostało mu jeszcze trochę czasu przed ucztą. Podszedł więc do szafki i przeglądając teczki sprawdzał podpis na każdej. Odnalazł kolejną teczkę o horkruksach, wziął ją i kładąc na biurku otworzył ją. Przeglądając jej zawartość musiał usiąść nie mogąc otrząsnąć się z wrażenia.
Na kartkach były spisane wszystkie przedmioty, które są horkruksami, miejsce ich pobytu i sposób na ich zniszczenie. Harry odłożył papiery i oparł głowę o ręce.
- Spokojnie Harry- zaczął mówić na głos. - To nic, że horkruksy nadal istnieją, choć dyrektor wie gdzie są i jak je zniszczyć. Na pewno jest na to jakieś konkretne rozwiązanie- wyszeptał patrząc pustym wzrokiem na półkę z książkami. - Musi być.
///
Tekst krótszy, jednak to właściwie on otwiera cały wątek historii, która do krótkich należeć nie będzie. Nie wiem czy wam się spodobał czy nie. Oceńcie czy coś.
Morningstar
YOU ARE READING
Opowieść Zmęczonych Ust
FanfictionHarry Potter po wydarzeniach z Ministerstwa ma już dość bycia Chłopcem Który Przeżył. Za wszelką cenę pragnie zmienić bieg przyszłości, rozwiązać problem przepowiedni i wojny. Jednak co to wszystko ma wspólnego z tą tajemniczą księgą?