-Bezsens - powiedziałem do siebie - i co trafiłem magicznej krainy kucyków!? - myślałem nad tym tak długo że zapadł zmrok. Oczywiście nie zamierzałem iśc spać. - przecież to bez sensu. Przecież jedyne z czym mi się to kojarzy to ten serial dla dzieci My Little Pony. Ale... jak? - zadałem sobie pytanie. Co prawda nigdy nie miałem styczności ze społecznością tzw. Brony'ch ale trochę o nich słyszałem. Nie żebym miał coś przeciwko nim ale... jakoś mnie w tą stronę nie ciągnęło.
-Hmm... dlaczego wcześniej nie pomyślałem o tym żeby gdzieś pójść? Coż mówi się trudno - powiedziałem po czym po prostu położyłem się do spania.
Następnego dnia
-DZIWNY ALICORNIE, GDZIE JESTEŚ!?!?!? - usłyszałem krzyk jakiejś klaczy. Otworzyłem oczy i zobaczyłem przy okazji tęczowy ślad na niebie
-Co tu się od... - przypomniałem sobie wydzarzenia z poprzedniego dnia - Acha... to. - wstałem i przeciągając się powiedziałem - Welp, pora stąd spadać - i zacząłem łazić po lesie szukając lepszej kryjówki.
-Whoa!! - krzyknąłem czując linę zaciskającą się na jednym z moich typnych kopyt. Obróciłem się i zobaczyłem pomarańczową klacz z kowbojskim kapeluszem na głowie
-Mam ho!!! - krzyknęła trzymając linę zębami przez co wymawiała słowa trochę inaczej niż powinny brzmieć . Wyobraziłem sobie że sznur pęka, skupiłem się na nim i nagle mój róg zaczął siwiecić. Nagle poczułem jak uderzam o ziemię. Wstałem jak najszybciej i rzuciłem się do ucieczki. Gdy uviekałem to zobaczyłem że coś cyjanowego przelatuje mi obok ucha. Nagle zobaczyłem przed sobą cyjanową klacz z grzywą w kolorach tęczy
-Dokąd to się wybierasz!? - wykrzyknęła
Jak tylko ją zobaczyłem to wzbiłem się w powietrze i ją ominąłem
-Applejack! To nie mnie masz łapać! - usłyszałem tylko głos
"Dobra, to jest moj-" nagle rozmyślanie przerwał mi głos:
-Stój!
-No chyba nie! - odkrzyknąłem.
Gdy się obróciłem zobaczyłem jak lawendowa klacz czaruje.
"Co ona robi?" pomyślałem. Nagle poczułem jak coś mi się owija wokół skrzydeł skutecznie uniemożliwiając mi dalszy lot. Gdy na nie spojrzałem to zobaczyłem jakąś dziwną linę w kolorze takim samym jak aura rogu tej całej alicorn. Jak spróbowalem się teleportować to nie mogłem.
"Chyba nałożyli na mnie blokade" - pomyślałem - "chwila, jeżeli nie moge latać... To czy ja noe spadam?"
Spojrzałem pod siebie i zobaczyłem zbliżające się koron drzew
-No nie - zdążyłem powiedzieć przed tym jak spadłem w liście.Tak, żyje. Dodatkowo mam się bardzo dobrze. Jestem po egzaminach więc teraz rozdziały będą się pojawiać częściej. Jak wam się podobał rozdział? Koniecznie napiszcie w komentarzu. Jestem otwarty równierz na krytyke. Tylko prosze, nie wytykajcie każdego błędu po kolei. Napiszcie po prostu jeden solidny komentarz i tyle. Dziękuje
Do następnego