Nigdy nie sądziłem, że tak ciężko się kocha. Że miłość jest tak bezsensowna. Że wystarczy jeden drobny, nieudany ruch, aby nawet najsilniejsze istnienie osunęło się na ziemię. Najdrobniejszy podmuch wiatru i całe twoje życie się wali. Że jedna niezapowiedziana osoba zmienia je na zawsze. Że gdy ona już się pojawi, to będziesz ją jednocześnie kochać i nienawidzić. Że ta osoba będzie wszystkim co masz i tym samym niczym o co można walczyć. Że nie będziesz w stanie się z niej uwolnić, bo będziesz chciał więcej i więcej. Będziesz próbował dotrzeć do końca wyznaczonej twemu sercu trasy. To jak chodzenie po szkle. Niekończąca się wędrówka, prowadząca do nikąd, przysparzająca wiele bólu i cierpienia. Przekonałem się o tym w najgorszy z możliwych sposobów. Umierając. Nie potrzebowałem więcej zmartwień, ale on się tym nie przejmował. Tak, jakby nie wiedział, ile dla mnie znaczy. Tak jakby nie widział smutku w moich oczach, pełnego żałości uśmiechu lub mojego ciała proszącego o pozwolenie na drobny chociażby dotyk. Przez niego byłem bezsilny, poświęciłem dla niego wszystko. On mnie zostawił, ja płakałem. Płakałem leżąc na polu bitwy, po przegranej walce, wygranej wojnie. Wojnie o wolność, o uwolnienie się od Anglii, ale i od miłości. Płakałem z otwartą raną w brzuchu. Płakałem nie z bólu fizycznego, lecz psychicznego. Cierpiałem mentalnie, w sposób jakiego nikt nie mógł dostrzec. Alexander też go nie dostrzegł. Nie chciałem mu pokazywać jak się męczę, nie chciałem, aby był załamany moim odejściem. Bo ja nie byłem. Cieszyłem się z tego, że umieram. Moje męki miały się skończyć wraz ze śmiercią. Ja nie jestem wystarczająco silny żeby dotrzeć do końca drogi. Zbyt słaby aby chodzić po szkle.
~🌹~
CZYTASZ
Spalone listy
Fanfiction!! NIE MA REQUESTÓW!! Wiec są to one-shoty z Hamiltona, multiship. shipy które się pojawiają: - Lams - Jamilton - Hamilza shipy które się nie pojawią (ale będą na zasadzie platonicznej, romantycznej jednostronnej bądź bez żadnej relacji): - Eliza...