un

103 6 11
                                    


Promienie słońca brutalnie wdarły się do jego pokoju, oświetlając połowę pomieszczenia i nieznośnie przebijając się przez jego ledwie uchylone powieki. Właśnie minęła kolejna noc, podczas której nie umarł we śnie, tak jak pragnął i właśnie zaczęło się kolejne kilkanaście godzin cierpienia. Kolejny zmarnowany dzień, w siedemnastu latach jego życia. Kolejne godziny, które spędzi w milczeniu, zamknięty na klucz we własnym pokoju nie dlatego, że ktoś mu kazał, ale dlatego, że z własnej woli wycofał się z życia, decydując się na niskich standardów egzystencję w czterech ścianach. Prócz zjedzenia czegokolwiek i skorzystania z łazienki nie miał ani jednego powodu, by tego dnia opuszczać swoje łóżko, dlatego jedyne co zrobił po przebudzeniu to obrót na drugi bok, tak by słońce przestało razić go w oczy, a on mógł dalej leżeć zakopany w pościeli, starając się usunąć z umysłu wszystkie natrętne myśli, usilnie próbujące zaistnieć w jego głowie. Chciał, by możliwe było myślenie o niczym. Wyłączenie swojego mózgu chociaż na moment, by móc rozkoszować się bezkresną pustką, jakiej nie mogą opisać nawet ludzkie słowa było jedynym, co mogłoby dać mu ukojenie. Jedyny dźwięk, jakiego pragnął słuchać już w nieskończoność była bezkresna cisza, niezakłócona żadnym, nawet najcichszym szmerem. Miles nigdy nie ukrywał faktu, że chciał umrzeć. Wierzył, że po śmierci już nikt nie będzie mu zawracał głowy, że będzie mógł siedzieć w milczeniu, wolny od innych ludzi i od samego siebie, zupełnie pozbawiony jakiejkolwiek świadomości.

Ludzie w ciągu swojego życia mogą umierać nieskończenie wiele razy, każdego dnia na inny sposób, lecz najgorsza jest śmierć, której doświadczył Miles. Śmierć z obojętności. Człowiek, który umiera, gdy staje się obojętny na wszystkich wokół siebie a przede wszystkim na swój własny los nie może już umrzeć z żadnego innego powodu, ponieważ umierają w nim emocje i uczucia. Miles umarł siedem lat temu, 16 października 2010 roku i już nigdy później nikt nie był w stanie przywrócić go do życia.

Gdy w końcu zdecydował podnieść się z łóżka, dochodziła dziewiąta, więc postanowił docucić się zimnym prysznicem. Po wyjściu z łazienki minął się z matką, której podniesiony głos słyszał jeszcze zanim odkręcił wodę. Prawdopodobnie już załatwiała sprawy związane z jej drugim ślubem. Ojciec Milesa nie żył od siedmiu lat, a po tej tragedii Theresa nie mogła pozbierać się przez niezwykle długi czas. Zdarzało się, że całymi dniami nie wychodziła z łóżka, a Milesem musiały zajmować się sąsiadki, bo inaczej umarłby z głodu. Czasami mieszkał u któreś z nich, żeby nie oglądać matki w stanie upojenia alkoholowego. Przez jakiś czas to było jedyne, co pozwalało zagłuszyć jej ból po stracie ukochanej osoby, więc upijała się w swojej sypialni do nieprzytomności prawie każdego wieczoru, aż jedna z sąsiadek zagroziła jej opieką społeczną. Dopiero wtedy wzięła się w garść i zapisała na terapię, a dwa lata temu poznała Roberta, którego pokochała całym sercem i zdecydowała się spędzić z nim resztę życia. Jakże wielkie było jej zaskoczenie, gdy oznajmiła Milesowi o zaręczynach i ślubie, a on wcale nie zareagował. Myślała, że chłopak będzie się złościł, albo chociaż okaże niezadowolenie. Zdawało jej się, że znała własnego syna i widziała, że nie jest pozytywnie nastawiony do Roberta ale nie wiedziała, że to co brała za niechęć, było zwyczajną obojętnością. Milesa nie za wiele to obchodziło, miał to gdzieś, jak każdy inny aspekt życia matki lub jego własnego.

Zszedł na dół, ubrany w koszulkę z poprzedniego dnia i sprane, nieco za krótkie na niego dżinsy, bo w ciągu tego lata sporo urósł, ale nie widział sensu w kupowaniu nowych, kiedy te były jeszcze do użytku. Kłócił się o to z matką przez prawie cały wrzesień, ale później kobieta dała mu spokój, wiedząc, że nawet jeśli kupi synowi nowe dżinsy on i tak ich nie założy, byle tylko zrobić jej na złość. Zdążyła już do tego przywyknąć, jednak czasami nadal zdarzało jej się zwracać Milesowi uwagę na niektóre rzeczy, licząc, że tym razem może chłopak jej posłucha. Niestety, on pozostawał głuchy na wszystko, co do niego mówiła.

je suis en vieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz