1

2 0 0
                                    

Biegnę ciemnym korytarzem którego sklepieniem są bezlistne gałęzie drzew. Potykam się o kamień na drodze. Misternie ułożone włosy rozsypują mi się. Nim się podniosę oglądam walkę strzępów mgły które próbują zwalczyć się nawzajem. Wreszcie wstaję i idę już spokojnie dalej. W ręku ściskam mały szklany kluczyk. Nie wiem kiedy go znalazłam, ale czuję, że jeśli go wypuszczę to stanie się coś co nigdy nie powinno mieć miejsca. W kieszeni spódnicy znajduje sznurek na który nawlekam klucz i zawiązuje sobie tak przygotowany wisiorek na szyi. Znów się potykam o kamień, ale tym razem mgła wydaje się o wiele spokojniejsza jakby na coś czekała. Wyłania się z niej wielka biała wilczyca. Z wolna się do mnie zbliża. Zatrzymuje się kilka kroków przede mną. Mgła otacza ją tak jak by była jej ubraniem. Suknią jakieś wielkiej pani lub władczyni. Stoimy naprzeciwko siebie ja i wilczyca. Patrzymy sobie w oczy. Moje są piwne a jej mają nieokreśloną barwę pochmurnego nieba. Nic się nie rusza odnoszę nawet wrażenie jak byśmy obie przestały oddychać. Patrzymy na siebie. Która z nas pierwsza się złami, która opuści wzrok. Wreszcie ja spuszczam oczy na łapy zwierzęcia i swoje buty. Szklany kluczyk na mojej szyi cicho pobrzękuje. Budzę się w moim łóżku, w moim mieszkaniu, w moim mieście. Budzik pokazuje 4:44. Wstaję napić się wody. Idąc do kuchni przeglądam się w lustrze w przedpokoju. Na mojej szyi widnieje ślad jak by po sznurku. Wchodzę do kuchni. Na zostawionej wieczorem na stole komórce jest kilka esemesów. - Kto mógłby pisać o tak dziwnej porze.- Odbieram pierwszą wiadomość to od jakiegoś faceta którego nawet nie znam chyba po prostu się pomylił. Kolejne wiadomości to tylko spam jakieś bezsensowne reklamy. Ostatnia wiadomość bardzo mnie cieszy. Jest od mojej najlepszej przyjaciółki która teraz jest na wakacjach. Odczytuje wiadomość. - Na tych wakacjach jest naprawdę fajnie. Szkoda, że musisz pracować w tym banku i nie możesz wziąć sobie wolnego. Bardzo by ci się tu spodobało.- Uśmiecham się lekko pod nosem i odpisuje. - No niestety moja praca nie jest tak elastyczna jak twoja. - Cichy dzwonek drugiego telefonu. Odbieram wiadomość – 4 – 16 – 4 – Natychmiast wychodzę z mieszkania. Wskakuje do auta i wyjeżdżam z parkingu. Zatrzymuje się przy czwartym budynku w dzielnicy który ma szesnaście pięter. Wbiegam na górę i wytrychem otwieram czwarte drzwi te bez żadnej plakietki. Wchodzę cicho do środka. Nic tu się nie dzieje. Wszytko jest idealnie uporządkowane. Na stoliku jest jednak ślad jak by po czymś okrągłym. Podchodzę bliżej i dokładnie przyglądam się śladowi. Wydaje się jak by po prostu wcześniej stał tu kubek z jakimś napojem, ale jak się bliżej przyjrzeć można za uwarzyć, że tego śladu na pewno nie zostawił kubek raczej jakieś lusterko, puderniczka, lub zegarek. Robię zdjęcie i idę dalej do następnych pokoi. Nigdzie niczego nie ma tak jak by to mieszkanie od dłuższego czasu nie było zamieszkane. A wiem z całą pewnością, że właściciele nigdy nie wychodzili na dłużej niż parę godzin. W dalszych pokojach nie ma nic czego nie było by w każdym innym mieszkaniu. Wychodzę i zamykam za sobą drzwi. Gdy schodzę po schodach przychodzi nowy esemes. - i? - Opisuję. - Nic wszystko tak jak zawsze po za dziwnym śladem na stoliku, poza tym dokładnie tak samo. - Wysyłam wiadomość i schodzę do auta. Zapalam silnik i jadę w stronę mojego bloku. Zatrzymuje się. Wracam na górę. Sprawdzam godzinę na budziku 5:55. Dokładnie tak jak zawsze. Kładę się do łóżka i teraz dopiero za uważam sznurek z nawleczonym na niego szklanym kluczykiem na mojej nocnej szafce. Już nie zasypiam. Leże tylko z zamkniętymi oczami. Moje ciało się rozluźnia. Świadomość odlatuje w kosmiczne przestrzenie myśli. Szklany kluczyk na szafce zaczyna delikatnie świecić.

szklany kluczWhere stories live. Discover now