a/n; witam, jak życie mija?
***
Podpalił kolejny świstek papieru, na którym jeszcze kilka minut temu znajdował się tekst piosenki. Niemalże czarnymi oczami wpatrywał się z pozorną fascynacją w maleńki płomyk, który pochłonął kartkę w ciągu kilku sekund. Ten widok go hipnotyzował, pozwalał choć na chwilę uciec od rzeczywistości.
Zasłonięte rolety sprawiały, że w pokoju było bardzo ciemno, choć za oknem świeciło słońce. Nie lubił światła. Wolał zostać kolejny dzień w mroku, który rozpraszał jedynie płomień zapalniczki.
Prychnął z pogardą. Czego on w ogóle oczekiwał? Że ta piosenka będzie dobra? Przecież to było tak złe, że miał ochotę uderzyć głową w ścianę. Powinien był posłuchać ojca. Ojciec zawsze miał rację. Tak. Powinien był robić to, co ojciec mu kazał. Miał rację. Z muzyki nie da rady wyżyć.
Dlaczego był tak uparty i nie poprosił ojca o pomoc? Dlaczego, zamiast po prostu wrócić z podkulonym ogonem, głodził się, bo nie miał pieniędzy na jedzenie?
Zaburczało mu w brzuchu na samo wspomnienie o posiłku.
Nie, odpowiedział sobie twardo. Jadł przedwczoraj. Jeszcze za wcześnie. Musi mu wystarczyć na rachunki. Jeszcze nie mdleje. Jest dobrze.
Przestań okłamywać nawet siebie, ty pieprzony idioto.
Rzucił z frustracją książką, która leżała obok niego na biurku, o ścianę. Tom miał już swoje lata, więc gdy po uderzeniu upadł na panele, część kartek powypadała ze środka, a grzbiet porwał. Nie rzucił mocno; nie miał tyle siły. Nawet nie przejął się faktem, że miał sprzedać tę książkę, bo znowu brakowało mu trochę do rachunków. Miał to już po prostu gdzieś.
Schował twarz w dłoniach. Nie płakał. Nie miał już żadnej rezerwy łez. Wszystkie już dawno opuściły barierę jego rzęs i spłynęły po bladych i zapadniętych policzkach. Czuł jednak, że wolałby móc płakać. Albo w ogóle nic nie czuć.
Przecież ty nie masz uczuć.
Jak mantrę powtarzał to zdanie, które padało wielokrotnie z ust innych i nawet z jego własnych. Gdyby dostawał sto won za każdym razem, gdy usłyszał to zdanie skierowane do niego, byłby teraz bogaty. Ale nie, musiał ledwo wiązać koniec z końcem w małym mieszkanku w starym bloku.
Był uwięziony w kłamstwie, że nie posiada uczuć. Przecież każdy czuje, prawda? Każdy. A Yoongi mógł nawet powiedzieć, że czuje za dużo. Bo nie ważne, ile razy mówił, że ma gdzieś słowa innych — prawda była zupełnie inna. Każde, pojedyncze wyzwisko było jak nóż raniący go prosto w serce, pozostawiając po sobie ślad, który nigdy nie miał się zabliźnić.
Oparł głowę o dłoń. Oczy znowu mu się zamykały. Znowu przebudził się w nocy. Cholera, znowu wyglądał bardziej jak duch niż człowiek. Był wychudzony, stracił dużo na wadze.
CZYTASZ
I'll be good ⋄ BTS ✓
Fanfic„Byliśmy zbyt delikatni, zbyt dobrzy, żeby żyć na tym świecie. Dlatego Bóg skalał nas chorobą, pozwalając posmakować cierpienia i szaleństwa w najczystszej postaci." Historie siedmiu nastolatków, którzy zgubili się we własnych umysłach. BTS men...