❝Może jestem niemądry, może jestem ślepyMyśląc, że mogę to przejrzeć i zobaczyć co jest za tym
Nie mogę tego udowodnić, więc może kłamię❞
Mogłoby się wydawać, że zachód słońca, którego promienie odbijały się od tokijskich wieżowców i padały wprost na nich, oraz ta dwójka to wręcz perfekcyjne połączenie, niezawierające żadnych większych błędów.
I wbrew pozorom, tak właśnie by było, gdyby Hawks, jak to on, nie zmusił [Imię] [Nazwisko] do krótkiego lotu z nim, wiedząc doskonale ― bo ona już wiele razy mu o tym mówiła, ale ten jak zawsze jej nie chce słuchać ― że kobieta boi się tego mocniej niż czegokolwiek innego. A także, gdyby [Imię] nie wypiła połowy przeklętego, ale soczyście dobrego szampana, którego kupili w zeszłym tygodniu w jakimś pustym, smętnym supermarkecie.
Kto wie, być może siedzieliby teraz, spokojnie i bez niepotrzebnych nerwów, przed telewizorem i oglądali jakiś film, popijając wcześniej wspomniany trunek i zajadając się jakimiś tanimi chipsami serowymi? Może w takim momencie kobieta nie musiałaby zawracać sobie głowy różnorodnymi wizjami upadku z ponad trzydziestu metrów na betonowy, twardy chodnik czy też pobliski samochód ― bo przecież nigdy nie wiadomo, w którą stronę będzie wiał wiatr, nieprawdaż?
― Cholernie mnie wkurwiasz, Hawks ― mruknęła, wtulając się w niego bardziej i próbując za wszelką cenę nie patrzeć w dół.
Zaśmiał się w myślach, nastawiając swoje skrzydła do lotu.
― Jeśli to przeżyję―
― Przeżyjesz ― przerwał jej i tym samym na jego ustach pojawił się cień uśmiechu, który tak bardzo próbował powstrzymać.
Fuknęła na mężczyznę, łapiąc się jeszcze mocniej jego szyi i pozwalając mu, o dziwo, bo to nie było zupełnie w jej klimacie, na złapanie ją za nogi. Robiąc to, próbowała nie patrzeć w dół; jednak mimo tego, że naprawdę bardzo nie chciała tego robić i to była przedostatnia rzecz, jaką pragnęła zrobić w tamtej chwili ― ostatnią było pocałowanie Hawksa ― coś w jej umyśle kazało odwrócić głowę i spojrzeć. A gdy tylko to zrobiła od razu przez umysł przeleciało całe jej dotychczasowe życie i multum różnorodnych wizji śmierci.
Odwróciła głowę, na co Hawks zareagował chichotem. No cóż, nie mógł przecież nic poradzić na to, że [Nazwisko] rozśmieszała go do granic możliwości swoim zachowaniem. Była bohaterką, dość znaną wśród społeczności z tego, że potrafi zaryzykować własnym życiem w obronie czyjegoś, a także z ryzykowanych akcji, za które nie raz dostawała wykład od niego samego, a bała się zwykłej wysokości. Wysokości, odbierającej jej zdolność logicznego myślenia, z czego mężczyzna zdawał sobie sprawę i chciał wykorzystać.
Bo gdyby nie zdawał, wcale by jej tutaj nie ciągnął, uprzednio prosząc z godzinę o napicie się z nim, a później przekonując zaledwie parę minut na wejście na dach ich apartamentowca.
― Daj mi skończyć, śmieciu. Jeśli to przeżyję, wyrwę ci wszystkie pióra i wsadzę ci je w paszczę. Albo gdzie indziej.
Skrzywił się po wypowiedzi [Imię].
Jej strach był dla niego wyczuwalny bardziej, niż cokolwiek innego, ale nie chciał z nim nic robić ― z jednej strony to coś dawało mu dziwną satysfakcję, której nie potrafił zrozumieć, a z drugiej nie chciał rezygnować po paru pogróżkach, by nie wyjść na nie wiadomo jak słabą osobę, która szybko się poddaje. Ale cóż, to nie jego wina, że czasami słowa [Nazwisko] potrafili przerazić nawet najsilniejszych.
CZYTASZ
i'll be your hero; bnha x reader
Fanfictionstop talking. i will win. that's what heroes do.