and cry

1K 82 52
                                    


Cisza. To coś z czym Jimin musiał toczyć nieustanną walkę każdego dnia, krzątając się po zakamarkach sporego pokoju. Mieściło się ono w najbogatszej z dzielnic Seulu, więc gdy chłopak znalazł się po raz pierwszy pod wieżowcem, nogi trzęsły mu się niczym z waty zanim przekroczył próg mieszkania. Niecodziennie osoba z biednego osiedla może przeprowadzić się do apartamentowca w Gangnam, potrzebne do tego były niezwykle wysokie aspiracje poparte mnóstwem pracy, cud Boży bądź bogaci rodzice a koreańczyk nie posiadał nic z powyższych.

 Trzeba było przyznać, że Kayee posiadał gust jeśli chodzi o wybór wnętrz. Szare kanapy znajdowały się obok ogromnych okien, dających przepiękny widok na dzielnice, a drewniany stoliczek do kawy zawsze wypchany był po brzegi stertą papierów, które młodszy musiał porządkować. Białe ściany dawały poczucie pustki, idealnie komponując się z ogromnym telewizorem i czarnym, drewnianym pianinem na środku pomieszczenia. Piękne, ale chłodne lokum. Odkąd Park miał tutaj swoje schronienie, coraz więcej pomieszczeń przypominało dom a nie tylko hotel dzięki kwiatom, puchatym poduszkom czy nawet jedwabistym dywanikom, które młodszy tak uwielbiał. Chciał wnieść trochę życia do pomieszczeń.

 Ciche westchnięcie rozeszło się po salonie, gdy drobne dłonie starannie składały jedną z koszul. Wcale nie musiał bawić się w pomoc domową, ale minuty na zegarze mijały zdecydowanie zbyt wolno. Każdego dnia czekał uparcie do osiemnastej, by powitać swojego Pana, przeżyć tortury, na które sam się pisał i iść spać. Przeciętny dziewiętnastolatek w tym czasie uczyłby się na wykład, imprezował bądź zwiedzał ulice pięknie oświetlonego nocą miasta. Nie było to przeznaczenie chłopaka, nieważne jak bardzo chciałby studiować sztuki piękne, nie mógł sobie na to pozwolić, przynajmniej nie teraz. Miał w sobie cichą nadzieję, że uda mu się uzbierać na tyle pieniędzy jak i znaleźć pracę, by jego marzenie się spełniło. Na ten moment pozostawało to jedynie w sferze wyobraźni. 

Przez te wszystkie lata spędzone z ojcem Jimin nauczył się samodzielności. Nie miał innego wyjścia, gdy wracając ze szkoły zastawał brudne naczynia w zlewie, pełno śladów z błota na podłodze czy burczenie  w brzuchu. Być może wtedy było to dla niego problematyczne, by nie spalić kurczaka lub nie przesolić ramenu, jednak te doświadczenia nie poszły na marne. Przyjemny zapach rozchodził się po kuchni, wywołując uśmiech na twarzy młodzieńca. Starał się cieszyć z małych rzeczy jak tylko umiał, bo tylko w taki sposób mógł poczuć choć odrobinę szczęścia. 


- Jiminnie, wróciłem - po mieszkaniu rozniósł się głos mężczyzny i dźwięk zamykanych na klucz drzwi. Ciężko stwierdzić, czy oznaczało to koniec samotności, czy początek piekła.


 Kayee zdjął buty, odstawił aktówkę i poluzował krawat, który jest częścią jego nienagannego wizerunku biznesmena. Jeśli o to chodzi, wyśmienicie wpisywał się w aparycję typowego człowieka sukcesu. Ubiór był jego wizytówką a nie sposób także było zaprzeczyć mu urody, czego właściciel firmy miał doskonałą świadomość. Przeczesał swoje ciemne włosy długimi palcami, o wiele bardziej pasującymi do gry na klawiszowym instrumencie, niż papierkowej roboty po czym skierował się w stronę kuchni. Młodszy z nich stał przy blacie, będąc w trakcie mieszania sosu, przygotowanego specjalnie dla swojego kochanka. Uśmiechnął się szeroko, gdy duże dłonie spoczęły na jego biodrach a spierzchnięte usta musnęły pulchny policzek. 


- Cześć skarbie, jak było w pracy? - zapytał, odwracając głowę w stronę mężczyzny. Zaciskając dłoń na patelni, nie przestawał mieszać. To normalne, że Jimin gotuje posiłki. Przedsiębiorcę było stać na zatrudnienie żywieniowca czy sprzątaczki, ale Park do tej pory dobrze się spisywał w każdej z tych ról. Wiedział, że musi dogodzić starszemu, musi być mu jak najbardziej posłuszny, żeby ten przypadkiem nie wyrzucił go z domu. Przecież jest tylko jego dziw..

daddy issues [ yoonmin ] REWRITEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz