~8~

1.1K 103 116
                                    

~Hubert~

DEBIL! IDIOTA! GŁUPEK! Ugh, mam ochotę mu coś zrobić! N-nic zboczonego, o-oczywiście!! Eh... Naprawdę się boję co moja mama sobie o nas myśli. JA GO NAPRAWDĘ KIEDYŚ ZABIJĘ!! Teraz nie jest już ważne ile razy powtórzę matce, że wszystko co mówił Karol nie jest prawdą - i tak mi nie uwierzy. DZIĘKUJĘ CI DEKLU! Powędrowałem do swojego pokoju, rzuciłem się na łóżko i wtuliłem twarz w poduszkę.  Meh, chyba nie powinienem się tym przejmować... Żarty... Coś mu te "żarty" nie wyszły! Chwila... Więc ta akcja w kuchni to też tylko głupi żart? Poczułem się wykorzystany, a do mojej głowy zaczęły napływać coraz to smutniejsze myśli. Oczy mi się zaszkliły i zacząłem się trząść. Dlaczego tak bardzo zależy mi na tym debilu? Dlaczego nie potrafię przestać o nim myśleć? Choć na chwilę. Przyłożyłem dłoń do klatki piersiowej w miejsce gdzie powinno znajdować się moje serce. Bije. Bardzo szybko. Dosłownie wali. Miałem przez chwilę wrażenie, że wyskoczy mi z piersi. Uspokój się... I przestań przejmować się każdą drobną rzeczą jaką zrobi ten idiota. [jak mnie kusiło żeby napisać "idioda"... może ktoś wie, do czego to nawiązanie] Ehh... To chyba nie jest możliwe. Nie umiem znaleźć żadnego racjonalnego wytłumaczenia dlaczego on jest dla mnie taki ważny... Chyba, że- NIE, NIE, NIE I JESZCZE RAZ NIE! NAWET  O TYM NIE MYŚL, ZJEBIE! PRZECIEŻ TO WŁAŚNIE TY CIĄGLE POWTARZASZ JAK TO BARDZO JESTEŚ HETERO I W OGÓLE! Co mnie naszło żeby tak o tym rozmyślać? Lepiej będzie jak zrobię coś pożytecznego. Na przykład - pójdę spać. Tak, to genialny pomysł. Teoretycznie jest dopiero dwudziesta, ale jeśli położę się spać teraz, to wcześniej wstanę. AH, TO TERAZ JUŻ WIEM DLACZEGO MAMA TAK WCZEŚNIE WRÓCIŁA! W jakiś magiczny sposób czas upłynął nam bardzo szybko i nawet nie zauważyliśmy kiedy wybiła osiemnasta, ehehe~ To zapewne dlatego, że spędziliśmy ten czas razem--NIE WAŻNE O CZYM NIE POMYŚLĘ, I TAK SPROWADZA MNIE TO DO MYŚLENIA O KAROLU! I TO NA DODATEK W "TEN" SPOSÓB... NOSZ CHOLERA JASNA, CO JEST ZE MNĄ NIE TAK?! Hmmm... Ciekawe co on teraz robi. W końcu zostawiłem go samego na dole. A chuj, będę mieć to w dupie, niech robi co chce, gówno mi do tego! Żeby tylko sobie nic nie zrobił... Phi, czemu by niby miał? Ej... Właściwie to... Ostatnio bardzo dziwnie się zachowuje... Na pewno musiało się coś stać! Muszę się tylko dowiedzieć co. Ale najpierw muszę przestać o nim myśleć! I z tą oto myślą poszedłem spać, ciągle się rumieniąc i waląc ręką w poduszkę.

~Karol~

Ech, trochę głupio wyszło... No nawet bardzo. Ciekawe jak długo będzie się na mnie złościł. Tylko co ja mam teraz robić, tu na dole, samemu? Cholera by mnie... Jakby tak na to spojrzeć, to jest to faktycznie moja wina, że siedzę teraz tutaj sam, Hubert jest na mnie wielce obrażony, a jego matka wymyśla sobie jakieś niestworzone rzeczy... Ale czy na pewno "niestworzone"? O kur... Właśnie do mnie coś dotarło. Przez cały ten czas traktowałem go jak zabawkę... Inaczej... Dziwkę... Może nie do końca trafne określenie, ale na obecną chwilę żadne inne nie przychodzą mi do głowy... NO BO PRZECIEŻ NIE JAK CHŁOPAKA, EKHEM! Zaśmiałem się cicho przez własne, debilne myśli. Chociaż... Na luzie go do siebie przytulam, zdarza mi się, że swoim zachowaniem sprawiam, że na jego twarzy pojawiają się rumieńce i jeszcze to w kuchni... E tam, zwalę na alkohol, niech będzie, że się schlałem czy coś. W innym wypadku weźmie mnie za przysłowiowego "pedała". A co gdybym faktycznie nim był? Zaakceptowałby mnie? ...Phahaha! Że w ogóle śmiałem o czymś takim pomyśleć. Na stówę zerwałby ze mną kontakt. Nie zdziwiłoby mnie gdyby powiedział chłopakom o tym, co z nim robię, bądź próbowałem robić i ci odwróciliby się ode mnie. I znowu sam. Pustka której nie ma kto wypełnić. Która naprawdę sprawia, że człowiek nie ma co ze sobą zrobić. Ta cała niszcząca pustka zadaje mi ból. A innym, moim bliskim, zwłaszcza. Z kieszeni spodni wyciągnąłem kartkę papieru i przeczytałem szeptem to co było na niej zapisane. Po przeczytaniu krótkiego tekstu zapisanego niedbałym pismem na kartce wyrwanej ze starego zeszytu obraz przed oczami zaczął mi się coraz bardziej rozmazywać. Z trudem złożyłem karteczkę i schowałem z powrotem do miejsca, z którego ją wyjąłem. Westchnąłem. Ona... Ona naprawdę pisała piękne wiersze. Nawet jeśli nie umiałem ich pojąć i interpretowałem je na swój własny, dziwny sposób... One dalej były piękne. Nadal były urzekające. Pamiętam dzień, w którym wręczyła mi ten wiersz, mówiąc z zakłopotaniem, że jej nie wyszedł, jest dziecinny i mogę zrobić z nim co tylko chcę i obiecała, że gdy wróci z Anglii napisze jeden wiersz specjalnie dla mnie i naprawdę się postara. Ale to się nie stanie... Po moich policzkach zaczęły spływać gorące, słone łzy. Przygryzłem dolną wargę swych ust i schowałem twarz w dłoniach. Nienawidzę płakać... Wyglądam w tedy jak małe, zagubione dziecko. Ale nie potrafię przestać. Nie potrafię też przestać o niej myśleć, a rany które zdobią moje ręce, tylko mi o niej przypominają. Fakt, że już nigdy nie przeczytam tak pięknego wiersza, który został przez nią napisany, napełnia mnie wielką rozpaczą. Ona już nigdy nie napisze nowego, tak pięknego, i głębokiego wiersza. Nie namaluje żadnego pięknego obrazu. Nie spojrzy na mnie i nie uśmiechnie się jak za dawnych czasów. Nie zażartuje z własnej nieuwagi, potykając się o krawężnik. Już nigdy nie zobaczę jej pięknych, zmysłowych, czekoladowych oczu. Jej pięknych, długich, lśniących, rozpuszczonych luźno włosów. Jej malinowych ust, drobnego noska, długich rzęs... Ja naprawdę za nią tęsknię. Uświadamianie sobie tego, że ona naprawdę nie żyje, boli niemiłosiernie. Ale nie mogę udawać, że w moim życiu nigdy nie było osoby o imieniu "Karolina". Ona była jedyną osóbką z mojej rodziny, która dawała mi odczuć to, że jestem ważny, i jestem przez kogoś kochany. Tracąc ją, straciłem tak wiele. Pogubiłem się. Wziąłem telefon do ręki i naskrobałem SMS-a do Doknesa: 

Dobra, wiem, że głupio postąpiłem, ale przestań się już na mnie "fochać", to naprawdę były tylko żarty. Teraz pójdę do swojego domu po parę rzeczy, wezmę sobie jakieś ciuchy i wgl. Jeśli nie masz nic przeciwko to zostanę na noc...  I na kilka dni ;)

Uśmiechnąłem się sam do siebie, ocierając łzy rękawem bluzy, po czym wziąłem głęboki oddech i wstałem z kanapy, podchodząc do głównych drzwi wejściowych i otwierając je. Wyszedłem z domu, zamknąłem drzwi i bardzo powoli zacząłem zmierzać ku własnemu, małemu mieszkanku. Teoretycznie rzecz biorąc, to zostawanie u Damianka na noc nie ma najmniejszego sensu, skoro mieszkamy tak blisko siebie, ale jestem najzwyczajniej w świecie leniem, i nie chce mi się sprzątać w domu, więc zostanę u niego na jakiś czas. Eh, przydałoby się odwiedzić w końcu tatę... i mamę. Ale co tam, dopiero początek wakacji, mam jeszcze dużo czasu. Przyspieszyłem kroku. Chwilę później usłyszałem dźwięk telefonu. Odblokowałem go i przeczytałem SMS-a od Huberta:

Dobrze, dobrze, zostań na ile chcesz... I przestanę się "fochać" pod warunkiem, że będziesz ze mną spał :D

Chwila moment, że co będę? Chociaż to wcale nie taki zły pomysł. Stałem tak chwilę i zastanawiałem się co odpisać, aż w końcu zacząłem stukać palcami w ekran telefonu i wysłałem kolejnego SMS-a:

No okej... Ale w jakim sensie spał? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Damian, czy ja o czymś nie wiem? (͠≖ ͜ʖ͠≖)

Na odpowiedź nie musiałem długo czekać:

Co masz na my-- W NORMALNY! W MOIM POKOJU! JA NA ŁÓŻKU A TY POD ŁÓŻKIEM! No dobra inaczej... A TY NA PODŁODZE! I tak, nie wiesz i się nie dowiesz! ┬┴┬┴┤╭∩╮( ▀̿ Ĺ̯ ▀̿├┬┴┬

Schowałem telefon do kieszeni bluzy i z bananem na twarzy poszedłem do swojego domu po wszystko co mi będzie potrzebne. Hahaha, zapowiada się ciekawa noc, hmmm... Może poprawi mi to w jakimś stopniu humor.

Decide! | DxDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz