[1]

1.4K 138 79
                                    

JUNGKOOK

- Czy ty mnie w ogóle jeszcze kochasz? - spojrzałem na twarz Jimina.

Spytał tak ni z tego, ni z owego, kiedy byłem w środku zakładania butów.

Obrzydzał mnie jego widok. Jego ciała, którym służył nie tylko mi, ale częstował nim pewnie byle kogo. I jeszcze tego całego Taehyunga. Gdybym mógł cofnąć czas, nie poznałbym go z Jiminem. Co ja gadam? Gdybym mógł cofnąć czas, to sam nie spotkałbym Jimina.

- Jak możesz pytać o coś takiego? Bardzo cię kocham.

Wiem, że kłamstwo nie jest do końca czymś, z czego można być zaraz dumnym. Ale nie chciałem go ranić. Tym bardziej, że to, co powiedziałem tylko częściowo mijało się z prawdą. Kochałem go, ale nie wiem w jakim stopniu. Chyba coraz mniej. Coraz bardziej czułem to wspomniane obrzydzenie. Bo widziałem te wszystkie dłonie, które go dotykały.

- Więc czemu już mi tego nie mówisz? - oparł się o framugę drzwi. - Kiedyś słyszałem to od ciebie codziennie.

- Jimin, kocham cię. Czy to ważne ile razy ci to powiem? - westchnąłem, kładąc ręce na swoich nogach.

To na pewno było ważne. Ale nie potrafiłem już po prostu mówić mu co drugie słowo o tym, że jest dla mnie najważniejszy. Bo już chyba nie był. I tak jak kiedyś czułem, że bez niego umrę, tak teraz wydawało mi się, że bez niego moje życie byłoby lepsze. Ale jak zakończyć coś, do czego człowiek przyzwyczaił się tak bardzo, że stało się to jego codziennością?

Westchnął tak samo ociężale jak ja, po czym odsunął się od ściany.

- No tak ... - odwrócił się do mnie tyłem. - To nieważne. - wyszedł z przedpokoju, najpewniej znajdując się po tym w salonie. - Nie czekaj na mnie po pracy. Nie wrócę na noc.

Mówiłem. Ma romans. Nie miałem co prawda pewności z kim, ale najpewniej z Taehyungiem. Każdy wolny moment z nim spędzał. Poświęcał mu więcej czasu niż mi. Nie jeden raz budziły mnie koszmary o nich. A kiedy tylko zamykałem oczy, widziałem to, co musieli razem robić, kiedy to Jimin 'nie wracał na noc'. Chciało mi się przez niego wymiotować.

- A to dlaczego? - wstałem, zakładając ręce na krzyż. Poszedłem za nim, i ku mojej omylności, nie znajdował się on w salonie, a w naszej sypialni. Chociaż tak na dobrą sprawę to nie wiem kto tam spał pod moją nieobecność.

I zgadnijcie co robił. Kompletował sobie strój. Z bielizną włącznie. Parsknąłem pod nosem.

- Dla kogo się tak stroisz? - wszedłem do środka, przystając jakiś metr od niego, po czym zacząłem mu się dokładnie przypatrywać.

- Nie dla ciebie. - zaprzestał czynności, uśmiechając się do mnie wrednie i z wyrzutem. - Nie martw się, wiem, że nie lubisz tej koszuli.

Wyminął mnie, uderzając mnie barkiem, po czym wyszedł. Podążyłem za nim. Aż do łazienki, z której próbował mnie wygonić.

- Chcę wziąć prysznic. Wyjdź. - nie spojrzał nawet na mnie, tylko wyciągnął z szafki ręcznik, kładąc go na umywalce.

- Przecież widziałem cię nago. - moja odpowiedź była tak samo idiotyczna jak cała ta sytuacja. Ogólnie nasze rozmowy ostatnio bardziej przypominały jakiś nonsens niż faktycznie powinny.

dwa kroki za daleko                                              [jjk x pjm]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz