Finis

19 2 1
                                    

Trawa zaszeleściła pod jej bosymi stopami, kiedy znalazła się w zasięgu słuchu leżącej na ziemi dziewczyny

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Trawa zaszeleściła pod jej bosymi stopami, kiedy znalazła się w zasięgu słuchu leżącej na ziemi dziewczyny. Nie odezwała się ani słowem, dopóki nie opadła na zielony dywan obok niej. Choć nie było to zbyt delikatne i tak zrobiła to z niebywałą gracją.

Kobieta, która leżała tutaj już wcześniej, uśmiechnęła się do siebie.

- Athena. - powiedziała w końcu przybyszka, odwracając głowę w stronę swojej towarzyszki. Spojrzała na rozsypane, mieszające się z trawą, brązowe włosy i zapragnęła dotknąć ich ponownie.

- Czekałam tutaj na ciebie. - odparła, również spoglądając w jej stronę. Różniły się od siebie. Jedna była wysoka, jej śniada skóra błyszczała w słońcu, a kasztanowe włosy kontrastowały z głęboką zielenią oczu, zdającą się przypominać japońską herbatę, druga zaś zdawała się wyblakła w porównaniu do żywych kolorów swojej poprzedniczki. Jej jasna, wręcz pozbawiona koloru skóra nie odróżniała się od szarych, gęstych włosów. Nawet oczy wydawały się wyblakłe, jakby ktoś wlał do kawy zbyt dużo mleka. Jedynie małe, lazurowe plamki nadawały jej oczom niebywałego wyglądu.

Popękane, cienkie usta dziewczyny, która dopiero przed chwilą się tu pojawiła, również rozciągnęły się w uśmiechu. Odwróciła głowę, by spojrzeć w niebo. Błękitny firmament naznaczały jasne, małe gwiazdy, księżyc, wyglądający jak rogalik, i duże, okrągłe słońce.
Gdzieś na jego skraju chowała się planeta, nieśmiało wyglądając zza drzew.

- Czuję się dziwnie lekko. - Powiedziała, delikatnie marszcząc swoje prawie nie widoczne brwi - Mam wrażenie, jakby to był koniec wszystkiego.

- Znowu masz jasne włosy. - Athena zignorowała jej wypowiedź, łapiąc między swoje krótkie palce kilka szarych kosmyków. Wyraz jej twarzy wydawał się wtedy jeszcze bardziej rozmarzony niż przedtem. Właścicielka włosów obserwowała ją kątem oka. Nie czuła niecierpliwości czy irytacji. Spokój wypełniał jej ciało, kiedy czekała na odpowiedź, choć wcale nie zadała pytania.

- Achlys. To naprawdę jest koniec. - powiedziała szatynka. Jej twarz spoważniała, a wzrok zawiesił się na górującym nad nimi księżycu.

Achlys znowu nie poczuła niczego konkretnego. Poprawiła swoją pozycję na trawę, spodziewając się napływu nagłych emocji. Nic jednak nie nastąpiło, więc rozluźniła się i dopuściła do siebie ten obezwładniający spokój.

Szatynka obserwowała jej poczynania. W końcu złapała jej bladą dłoń i splotła ich palce. One również różniły się od siebie. Jedyne były krótkie i proste, drugie długie i okropnie krzywe.
Obie poczuły się, jakby nagle wszystko było na swoim miejscu. Spokój nadal nie ustępował, jednak nie stanowił już powodu do niepokoju. W ciszy obserwowały niebo, śledząc przemijające planety, gwiazdy, księżyc i słońce.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 14, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

All these flowers | gxgWhere stories live. Discover now