Prolog

89 7 2
                                    

Bob niepewnie, jakby z przestrachem, wśliznął się do wielkiej komnaty swojego szefa. Pomieszczenie było wyjątkowo ciemne i mroczne. Poczuł jak chłód przenika jego ciało aż do szpiku kości. Niespodziewanie z głębi pomieszczenia odezwał się niski, złowieszczy głos, na którego dźwięk chłopak cały zadrżał.

- Bob! Czego znowu tu chcesz?!

Komnatę wypełniło echo tych słów.

- Przepraszam panie, że przeszkadzam, ale Victor wrócił ze zwiadu i chciałby z tobą rozmawiać. - głos sługi drżał niemiłosiernie, widać było, że niesamowicie boi się swego pana.

Postać siedząca w rogu uśmiechnęła się pod nosem. Ten człowiek uwielbiał jak ktoś się go bał.

- Przyprowadź go!

Bob ukłonił się niezdarnie i pośpiesznie wyszedł z komnaty, potykając się o własne nogi. Chwilę po tym, do sali wkroczył młody mężczyzna ubrany w elegancki garnitur. Szedł pewnym siebie sprężystym krokiem. Można by było powiedzieć, że był przystojny, gdyby nie blizna ciągnąca się przez całą twarz, od lewej skroni aż po prawą stronę szczęki.

- Oh mój drogi Viktorze z czym dzisiaj do mnie przychodzisz - odezwał się głos z głębi.

- Wasza najwspanialsza mroczność! - ukłonił się. - Mam wspaniałe wieści!

- Doprawdy? - uniósł jedną brew. - Więc cóż to za wieści?

- Otóż nasza ostatnia zasadzka udała się i mamy nowych rekrutów.

- Wyśmienicie! - zatarł ręce.- Nasza armia się powiększa!

- A to nie koniec dobrych wieści! - Victor uśmiechnął się tajemniczo. - Moi ludzie dowiedzieli się o kolejnych "przyszłych ofiarach".

- Genialnie! - uśmiechnął się złowieszczo. - Teraz trzeba tylko przeprowadzić akcję.

- Oczywiście, nawet mam już pewien plan. - pochwalił się Victor.

- Świetnie! - ucieszył się, a potem zamyślił. - Hmm... tylko mam pewną prośbę.

Victor doskonale wiedział, że to nie żadna "prośba", tylko rozkaz.

- Jaką, panie?

- Niech to będzie ostra akcja. Pragnę także, aby podczas wyprawy towarzyszyli wam moi synowie. To będzie ich pierwsze morderstwo, więc ma być krwawo i bezlitośnie.

Victor przytaknął głową i szybko, ale z elegancką gracja opuścił salę. Doskonale wiedział, że to nie pierwsze, ani nawet nie dziesiąte morderstwo jednego z chłopców...

***

Kiedy przyjechała policja, obok martwego ciała byli tylko dwaj chłopcy. Jeden z nich siedział zapłakany w kącie uliczki, podczas gdy drugi, cały we krwi, z nożem w ręce, stał nad zmasakrowanym ciałem dziecka.

Sekta |Ninjago|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz