Dalsza droga nie trwała dłużej niż kwadrans, ale minęła mi niczym sekunda. Nasze wilki miały rację, gdy mówiły, że przyda nam się parę sekund w niebie, bo później całą drogę rozmawialiśmy, śmialiśmy i flirtowaliśmy ze sobą, a dłoń Nathana, która przez większość czasu znajdowała się na moim udzie lekko jeździła w górę i w dół.
Było dobrze po północy, więc nie spodziewałam się, że przed domem głównym zastaniemy kogokolwiek z watahy... nie mówiąc już o większości mieszkańców tego miasta watahy.
- Nath? - szepnęłam niepewna i lekko przestraszona obecnością tylu ludzi wgapiających się w samochód jakby im co najmniej zabrał jakiś cenny skarb.
- Spokojnie - powiedział lekko zaciskając palce na moim udzie, ale czułam, że moj mate jest równie zdenerwowany co ja.
Powoli dojeżdżamy do samego początku tłumu chcąc, aby ustąpili drogi, żebyśmy mogli zaparkować w garażu, jednak nikt nie ruszył się nawet o centymetr.
- Zostań na chwilę w samochodzie - poprosił i przyciskiem zamknął wszystkie drzwi oprócz swoich i posyłając mi lekki uśmiech wysiadł z auta nie gasząc silnika. - Co tu się dzieje? - usłyszałam chwilę później z za zamkniętej powłoki.
- A-Alfo - zaczęła starsza kobieta z tłumu i szybko skłoniła głowę. - Gdy Alfy nie było przyjechał członek rady, aby przekazać przyszłej, już przyjętej przez watahę Lunie skład obowiązków jakie przyjmie... - mówiła i mówiła raz po raz przerywając, pewnie po to, żeby historię opowiedzieć jak najdłużej się da.
- Do rzeczy - zawarczał do biednej staruszki, a ja w pośpiechu odpięłam pas, żeby wysiąść, ale w jednym momencie Nathan odwrócił się w moją stronę i spojrzał głęboko w oczy, co skutecznie usadziło mnie z powrotem na miejscu.
- Pan Harryson był tu, gdy wataha odczuła wasze... doznania - szepnęła, gdy Alfa wrócił do niej wzrokiem i jeszcze bardziej skuliła się w sobie. Na jej słowa po moim ciele przeszedł mocny dreszcz i czułam jak moje dłonie zaczynają się lekko trząść. - Niedługo będzie tu reszta rady - dodała i szybko cofnęła się dwa kroki.
- Wróćcie do domów i najlepiej będzie jeżeli tam zostaniecie do rana - powiedział Nathan na tyle głośno, że nie musiałam używać swojego wyczulonego słuchu.
- Alfo! Nie ważne co się stanie my zawsze będziemy po twojej i Luny stronie - zawołał jakiś mężczyzna z tyłu, a po chwili każdy przekrzykiwał się przez każdego mówiąc Nathanowi, że pójdą za nim choćby nie wiem co.
- Dziękuję - odparł z lekkim uśmiechem i powoli wsiadł do samochodu.
- I ty myślisz, że nie jesteś dobrym Alfą - mówię łącząc nasze dłonie.
- Nic nie zrobiłem, by moim wilkom żyło się lepiej - westchnął i odpalił samochód, by po chwili zaparkować go w dużym garażu.
- Nath bez obrazy, ale twój ojciec zrobił już naprawdę wszystko co było możliwe. Z tego co wiem twoja wata...
- Nasza - wtrącił nim zdążyłam cokolwiek dodać.
- Jak dotąd TWOJA wataha jest w czołówce najbardziej i najlepiej rozwiniętych. Nie wiem czy wiesz, ale ostatnio nawet było mówione, że około 97% samców znajduje swoje partnerki, a sam wiesz, że jest to dość trudna rzecz - tłumaczę wysiadając z pojazdu.
- No proszę Luna zna statystyki - powiedział zadowolony i podszedł do mnie powolnym krokiem patrząc na mnie jak na zwierzynę godną upolowania.
- Bella, nie Luna, Czarna Dziuro - zaśmiałam się, gdy był już przy mnie i lekko podnosząc się na palcach złożyłam delikatny pocałunek w rogu jego ust. W odpowiedzi uzyskałam warknięcie pełne aprobaty i pożądania wraz z wysuniętymi kłami. - Wybacz mi mój wilczku, ale mamy radnego na głowie - szepnęłam wprost w usta Nathana lekko gładząc jego przyozdobiony lekkim owłosieniem policzek.
CZYTASZ
Queen Of Wolves [PL]
Hombres LoboWojna z obcym, nowym światem jest przytłaczająca, szczególnie, gdy nie wiesz kim jesteś, wtedy wszystko od drzew po twój własny organizm jest usiane niespodziewanym. Przez wieki wilki nie zdawały sobie sprawy ze swojej własnej niewiedzy, wszyscy myś...