Jak zostaliście parą? Część 1

659 25 0
                                    

Scott- Szłaś chodnikiem do domu, kiedy nagle drogę zajechał Ci jeep. Z niego wyszedł Stiles, który był bardzo przerażony.
- Stiles! Coś się stało? - zapytałaś, marszcząc brwi. - Wyglądasz na przestraszonego.
- Chodzi o Scotta. - zaczął. - Został przez kogoś zaatakowany... Jest taka możliwość, że u-umrze. Chciał Cię zobaczyć i porozmawiać.
- Na co my jeszcze czekamy?! Jedźmy!
Weszłaś do pojazdu, gdy tylko zamknęłaś drzwi chłopak odjechał z piskiem opon. Pojechaliście do schroniska. Chłopak będąc na miejscu ledwie wyhamował. Wyszłaś z pojazdu i szybkim krokiem udałaś się do środka. W wejściu spotkałaś Deatona.
- Wszystko będzie dobrze. -powiedział cicho, ale tak żebyś usłyszała. - Będzie żył. Stiles daj im chwilkę dobrze?
Chłopak kiwną lekko głową i poszedł za mężczyzną. Weszłaś do pomieszczenia, w którym znajdował się chłopak. Na wejściu zauważyłaś Scotta, który był cały we krwi. Podeszłaś do niego i złapałaś go za rękę. Wilkołak lekko ją ścisnął. Po twoim policzku spłynęła łza, chłopak podniósł się lekko i ją starł.
- [T.I] nie płacz - uśmiechnął się lekko. - Nic mi nie jest. Muszę Ci coś powiedzieć...
- O co chodzi? - spojrzałaś mu w oczy.
- Bo t-ty... tymisiępodobasz.
- Nic nie zrozumiałam. Spokojnie, nie stresuj się. - uśmiechnęłaś się lekko.
- Powinienem Ci to powiedzieć od razu - chłopak spuścił głowę. - Bo od dłuższego czasu zacząłem coś do Ciebie czuć.
- N-naprawdę?- chłopak kiwnął głową, a ty go przytuliłaś. - Myślałam, że tylko ja coś do Ciebie czuje.
Chłopak przybliżył Cię do swojego bok, a ty delikatnie się w niego wtuliłaś. Nagle drzwi się otworzyły z hukiem. Spojrzałaś w tamtą stronę. Ujrzałaś Stilesa.
- W końcu! - krzyknął. - Deaton! Można świętować!
Chłopak na was popatrzył. Uśmiechnął się szeroko i wyszedł zamykając drzwi. Po jego wyjściu wybuchnęliście śmiechem.

Stiles- Wracaliście z akcji. Stiles ciągle na ciebie krzyczał ponieważ, gdyby nie ty Derek umarłby. Chłopak ma Ci to za złe, bo naraziłaś swoje życie dla niego.
- [T.I]! Jesteś poważna?! Mogłaś zginąć! - chłopak od piętnastu minut na Ciebie krzyczał. - Jak masz się tak zachowywać to na żadne akcje nie będziesz chodzić!
- Że co?! Ty mi będziesz zabraniał?! -wtrąciłaś się. - No raczej nie!
- Kobieto, prawie zginęłaś! To Ci nie wystarcza?
- Żyje, więc po co się tak wydzierasz? - popatrzyłaś na Stilinskiego.
- Nie rozumiesz, że ja się martwię! - westchnęłaś. - Nie wzdychaj.
- Nie musisz się martwić - złapałaś go za rękę. - Naprawdę.
- [T.I], boże... Czy ty nie widzisz, że ja Cię k..lubię?
- Dokończ! - uśmiechnęłaś się, gdyż wiedziałaś co chce powiedzieć. - K...? Co chciałeś powiedzieć?
- Nic, nic - chłopak się speszył. - Nieważne!
- Ja chyba wiem co chciałeś powiedzieć... - uśmiechnęłaś się.
- W takim razie co? - Stiles zatrzymał samochód na poboczu - Skoro wiesz to powiedz.
- Czy ty... czy ty mnie naprawdę kochasz? - spojrzałaś mu w oczy, a chłopak kiwnął lekko głową. - J-ja Ciebie też!
- A więc... [T.i] zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał, patrząc Ci w oczy. Zamurowało Cię.
- T-tak! Zostanę - Stiles objął Cie ramieniem, a ty wtuliłaś się w niego.

Isaac- Wracałaś do domu. Było późno przez co też się ściemniło i zrobiło zimno. Lubiłaś takie wieczory, ponieważ było tak orzeźwiająco. Szłaś spokojnie w stronie swojego domu, kiedy tchnęło Cię, że wstąpisz do sklepu. Skręciłaś w dobrze znaną Ci uliczkę. Nagle poczułaś coś na ustach.

*godzina później*

Zaczęłaś się wybudzać. Wszystko Cię bolało. Zaczęłaś rozglądać się po pomieszczeniu, w którym było ciemno. To była chyba piwnica. Gdy twój wzrok przyzwyczaił się do ciemności, nie spostrzegłaś tam nic. Już się prawie załamałaś, kiedy usłyszałaś szepty, które przerodziły się w rozmowę. Chciałaś krzyknąć, ale dopiero teraz zdałaś sobie sprawę, że masz zaklejone usta. Usłyszałaś uderzenie w ścianę, a potem krzyk.
-[T.I]! Gdzie jesteś?! - drzwi otworzyły się kopniakiem, a do środka wszedł Derek. - Boże! [T.I] nic ci nie jest?
Mężczyzna odwiązał Ci ręce i nogi. Uwolniłaś swoje usta. Przytuliłaś się do Dereka, który Cię nie odepchnął. Hale pomógł Ci wstać.
- Poczekaj tu, a ja pójdę zobaczyć czy nikogo nie ma. Dobra?
- D-dobra, ale wróć szybko.
Wilkołak wyszedł, a ty stanęłaś pod ścianą. Ktoś przyszedł, nie widziałaś twarzy. 
- [T.I]? Jesteś tu? - odezwał się Isaac, a ty wyszłaś z cienia.
- Jejku, coś cię boli? Wszystko okej?
- Bywało lepiej. - chłopak Cię przytulił, a ty się w niego wtuliłaś.
- Martwiłem się. Myślałem, że zginiesz. Właściwie może to nieodpowiedni czas, ale jeśli teraz tego nie powiem to nigdy - chłopak patrzył Ci w oczy. - Kocham Cię!
- Wiem, domyśliłam się -zaśmiałaś się. - Ja Ciebie też. W sumie zastanawiałam się kiedy to wyznasz.
- Boże, zepsułaś! - wystawiłaś mu język, a on Cię przytulił.

///

Przepraszam, że takie krótkie. Mam nadzieję, że się podoba. Nie wyszło tak jak miało być... Aha! Jutro jadę na kolonie dlatego rozdział pojawi się za dwa tygodnie. Miłego dnia/wieczoru!

Preferencje 🌸Teen Wolf🌸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz