Moja historia

32 1 0
                                    

Moje życie jest zagmatwane. Zawsze było. Zostałam oddana do adopcji w wieku niemowlęcym i niestety nic z tamtych lat nie pamiętam. Zawsze zastanawiałam się dlaczego moi rodzice mnie oddali i jacy oni wogóle byli.

Większą część swojego dzieciństwa spędziłam w domu dziecka. Gdy miałam osiem lat zaadoptowała mnie młoda para u której teraz mieszkam.

Moi przyszywania rodzice byli i są dla mnie bardzo mili jak i opiekuńczy, a najbardziej moja prawna matka. Nazywa się Isabella i ma słabość do zwierząt. Szczególnie psów. Zresztą tak jak i ja.

Isabella i Klark są bardzo bogaci, ale ich to nie zepsuło. Pomagają ludziom w potrzebie przekazując pieniądze na różnego rodzaju organizacje charytatywne.

Mieszkamy w skromnym, ale wygodnym domku przy ulicy kwiatowej. Mamy dwa psy, sunię Jagódkę i starszego owczarka Gacka. Przez całe życie dobrze dogadywałam się z psami. Gdy jeszcze byłam w domu dziecka, jedynym moim przyjacielem był pies o imienu Szatan, który mi jako jedynemu dziecku w ośrodku dawał się głaskać i przytulać. Mogłam z nim zrobić co chciałam, podczas gdy inne dzieciaki jak tylko się do niego zbliżyły od razu zostawały agresywnie obszczekiwane a czasami nawet ugryzione.

Szatan był psem obronnym, rasy rottweiler. Tolerował jedynie swoją właścicielkę panią Osborn, ale za nią też nie przepadał. Mnie jednak polubił od pierwszego spotkania. Ja jego też. Kochałam to psisko. Kiedyś Szatan mnie uratował przed starszym chłopakiem, któremu się naraziłam tym, że przez przypadek wylałam mu kompot na koszulkę. Wyzwał mnie wtedy od kurdupli i kretynek, a ja chcąc chronić swój honor wyzwałam go na pojedynek na placu zabaw. Miałam wtedy sześć lat, a on około dziesięciu. Miał przewagę wzrostu jak i masy ciała. Jak już nie miałam siły dłużej walczyć i przegrywałam (co było dość oczywiste) niespodziewanie zjawił się Szatan i zaatakował chłopaka.

Nic mu strasznego nie zrobił, co najwyżej trochę pogryzł i podrapał. Potem Szatan zaczął mnie lizać po twarzy i popatrzył na mnie opiekuńczym spojrzeniem, które na zawsze zapamiętałam. Było to tak jakby pytał się mnie czy nic mi nie jest. Czułam jego pytanie i doskonale go wtedy zrozumiałam tak jakby to była jakaś telepatia czy coś.

To samo mam ze swoimi psiakami teraz. Chodzi mi o to, że wyczuwam ich pytania. Wydaje mi się, że od jakiegoś czasu również zaczęłam rozpoznawać i wyczytywać ich emocje. Czasem mam wrażenie, że one rozumieją mnie lepiej od ludzi. Nawet lepiej od moich rodziców.

Jestem teraz w ostatniej klasie gimnazjum i zaraz idę do liceum. Trochę się denerwuję, bo za dwa tygodnie koniec szkoły i zaczynają się wakacje a po wakacjach nowa szkoła nowi ludzie.

Jest jeszcze jedna sprawa, którą ostatno coraz bardziej mnie przeraża i nie mogę nad nią zapanować. A wszystko zaczęło się w tą pełnię...

Cześć
Jestem nowa, a to moja pierwsza książka na wattpadzie, proszę o wsparcie
😁

WybranaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz