jeden

10 2 0
                                    

Siedziałam w bibliotece, czytając moją ulubioną książkę. Oprócz mnie była tam tylko bibliotekarka, która nawet nie zwracała na mnie uwagi. Przyzwyczaiła się, że codziennie przesiadywałam tam lunch. Tak, podczas gdy inni jedli i rozmawiali ze swoimi przyjaciółmi, ja byłam w spokojnym i cichym miejscu.

Mi to jak najbardziej pasowało, zważając na to, iż prócz Kate nie miałam innych znajomych. Pytanie, dlaczego nie jadałam lunchu z nią? No cóż, sama tak wybrałam. Na stołówce byłam tylko raz, pierwszego dnia liceum. Od tamtego czasu moja stopa nie przekroczyła progu tego miejsca.

Nie wiem, czy to wokół mnie buzowała taka aura, czy to ludzie wybierają człowieka do drwin. Hm, w moim przypadku to chyba obie te rzeczy były prawidłowe.

W każdym bądź razie, ponad rok temu, niosąc swoją tackę z jedzeniem, potknęłam się i wszystko poleciało na jakąś dziewczynę. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, kim ona jest. Oczywiście, wyzywała mnie od najgorszych, każąc odkupić zniszczone ubrania. Przyjęłam to na klatę, praktycznie się nie odzywając. Wyjąkałam tylko ciche "przepraszam". Ale czy to coś dało? Nie, nic nie dało.

Jej znajomi również dołączyli się do gnojenia mnie. Jest tak do tej pory. Za każdym razem, gdy mnie mijają na korytarzu, muszą powiedzieć jakiś głupi tekst w moją stronę. Trwa to już tak długo, a ja dalej się do tego nie przyzwyczaiłam. Próbowałam, ale nie potrafiłam.

Chciałabym mieć masę znajomych, chodzić z nimi na imprezy, pić z nimi alkohol, tańczyć do muzyki. Po prostu chciałabym mieć jeszcze kogoś, komu mogłabym zaufać. Jednak szanse na to są mniej niż zerowe. Przez tamten incydent każdy w szkole ma mnie za nic. Nikt nie stara się mnie poznać, bo po co zadawać się z takim przegrywem jak ja? Jeszcze narażą się przez to naszej szkolnej elicie, która uwielbia mnie obrażać.

- Panienko, chwilę temu był dzwonek, proszę iść na lekcje - głos pani Gonzalez obudził mnie z transu. Spojrzałam na nią, zamykając książkę.

- Ah tak, już idę.

Odłożyłam rzecz na jedną z półek i mówiąc ciche "do widzenia", wyszłam na korytarz. Biorąc głęboki oddech, skierowałam się pod odpowiednią salę. Na moje nieszczęście, nie zauważyłam przed nią nikogo. Zapukałam lekko w drzwi, po czym je otworzyłam, napotykając wzrok sfrustrowanej nauczycielki.

- Nelson i spóźnienie? - spojrzała na mnie spod okularów.

Nienawidziłam tego uczucia, kiedy byłam w centrum uwagi, a wtedy tak właśnie było. W duchu skarciłam się za to, że nie przyszłam na lekcję na czas. Teraz musiałam zmagać się z tym, że każdy się na mnie patrzył.

- Pewnie się uczyła, bo tylko to jej wychodzi - powiedział Josh, który siedział w ostatniej ławce, a kilka osób zaczęło chichotać.

- Spokój - uniosła się nauczycielka. - Siadaj na miejsce.

Zrobiłam tak, jak powiedziała pani Howard. Zajęłam miejsce obok Kate i wyciągnęłam z plecaka potrzebne rzeczy. Zaczęłam przysłuchiwać się słowom starszej kobiety, robiąc w zeszycie notatki.

***

Wyszłam ze szkoły, niosąc swoją kurtkę w ręce. Po siedmiu godzinach w szkole byłam zmęczona, zapewne jak każdy. Pogoda znacznie się polepszyła, jak na marzec było naprawdę ciepło. Chciałam pójść na przystanek, jednak zatrzymał mnie czyjś głos.

- Jeszcze nie miałam okazji dziś z tobą porozmawiać - odezwał się ktoś za mną, a ja już wiedziałam, kim jest ta osoba. Mogłam ją rozpoznać, nawet się na nią nie patrząc.

Ignorując Jane, szłam dalej. Wiedziałam, po co mnie zaczepia. Żeby znów się ze mnie naśmiewać.

- Czemu uciekasz? - zawołała za mną. - Jeszcze nic ci nie powiedziałam, a ty już tchórzysz?!

BIG CHANGEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz