Wszystko zaczęło się dwa lata temu na imprezie, na którą miałam iść razem z Katty i Vicky. Byłyśmy singielkami, więc tak jak za każdym razem, dokładnie dzień wcześniej obrałyśmy sobie „cele". Katt (tak na nią mówiliśmy) zawsze podobał się Luck z licealnej 2b, była to klasa matematyczna. Według mnie z wyglądu bardzo do siebie pasują. Oboje mają ciemne oczy, karnację i włosy, jednak włosy Katty dodatkowo są kręcone! Jest taka śliczna... Jej cera jest niczym u niemowlęcia, bez żadnych niedoskonałości. Jakby tego było mało , jest posiadaczką figury w kształcie klepsydry. Co prawda nie ma dużej pupy i piersi, ale za to ma bardzo zgrabne nogi
i idealne wcięcie w talii. Jej wzrost wynosi około 170 cm.
Co do wyglądu to całej naszej trójki jestem najniższa, moje ciało ma niecałe 160 cm, ale to nie znaczy, że wcale mi się to nie podoba. Nawet przeciwnie. Bardzo to lubię! Na czym ja skończyłam.... A no tak! Celem Katty był Luck, za to Vicky wybrała sobie Justina (nie wiem nawet jak wygląda, bo Vi nigdy nas sobie nie przedstawiła). A ja? Ja nie wybrałam celu. Postanowiłam, że będę czekała, aż to ja będę czyimś „celem" (oczywiście nie chodzi tu o zaliczenie mnie).
Nadszedł dzień imprezy. Jak zawsze dziewczyny miały przyjść do mnie o 17:00, każda z trzema „kreacjami", żebyśmy mogły powiedzieć, która w czym wygląda najlepiej.
Na pierwszy ogień poszła Vi. Pierwsza sukienka , którą przymierzyła była obcisła, góra była ozdobiona hiszpanką. Do tego włożyła czarne szpilki, miały jakieś 10 cm. Wyglądała fenomenalnie! Vicky była wyższa ode mnie o kilka centymetrów. Miała nieco kształtniejsze ciało od Katty. Jej atutem napewno była pupa w kształcie serduszka, jednak nie miała takiego ładnego wcięcia w talii. Katty wybrałyśmy stylizacje jeszcze szybciej niż Vi, co zdarzało się naprawdę rzadko, ponieważ należała do osób, które trudno zadowolić. Kiedy przyszła kolej na mnie, usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Dostałam wiadomość od Ann, naszej znajomej, którą poznałyśmy na jednej z imprez.
- Kto pisze? - spytała Katt.
- To tylko Ann. - rzuciłam szybko odkładając telefon.
- Co chciała? - spytała ponownie
Katty była też momentami bardzo ciekawska, w sumie to wszyscy o tym wiedzą, dlatego jeśli ktoś potrzebuje jakiś plotek, zawsze zwraca się właśnie do niej.
- Pytała się czym jedziemy. - odpowiedziałam ponownie
- I co odpisałaś?- znów zapytała.
Zaczyna mnie męczyć tymi głupimi pytaniami. Wydawało mi się, że to ja powinnam być jakaś taka głupiutka i denerwująca, bo jakby nie było jestem blondynką, a właśnie taka definicja figuruje przy określeniu tego koloru włosów.
- No odpowiedziałam jej, że jedziemy we trzy twoim autem. - oznajmiłam.
- Możemy już przejść do stylizowania Rosie? - wrzuciła z udawaną złością Vicky.
- Już spokojnie... hahaha - odpowiedziałam i wszystkie razem zaczęłyśmy rechotać.
Miałam ochotę założyć dzisiaj czerwoną sukienkę, dlatego włożyłam ją jako pierwszą
i w głębi serca modliłam się, żeby dziewczyny doradzą, abym poszła właśnie w niej. Sukienka była z dekoltem, widać było mi kawałek piersi, ale nie za dużo.Do pasa była obcisła, jednak od talii do końca sukienki rozszerzała się w kształt litery „A". Jej kolor tak bardzo mi się podobał, ciemno czerwony materiał idealnie podkreślał moją urodę. Czułam się w niej tak pewnie, jak nigdy, przyrzekam. Na moje szczęście dziewczynom także się spodobała, poradziły jednak, żebym włożyła szpilki, ale to także miałam w planach.
Nadszedł czas na makijaż. Każda z nas malowała się sama i według własnego uznania. Ja zrobiłam sobie „kocie" kreski i czerwone usta, żeby pasowały do sukienki. Vicky nałożyła złoty cień na całą powiekę oraz na usta błyszczyk. Katt zaś zrobiła bardzo mocny makijaż oczu, ale to bardzo ładnie komponowało się z jej naturą, usta tak samo jak ja, zrobiła czerwone.
Kiedy byłyśmy już gotowe, wsiadałyśmy do auta i ruszyłyśmy do klubu. W naszym mieście jest około 5 klubów: Milshe - dla bogaczy; ABP- dla osób od dwudziestego roku życia; RRR , XNW, Shakespeare - dla młodzieży i dorosłych (wpuszczają od 15).
Dzisiejszy wieczór miał się odbyć w XNW i tak z resztą było. Jak zawsze moje przyjaciółki pobiegły szukać swoich „celów", a ja jakoś straciłam ochotę na taniec i wyszłam na zewnątrz. Na dworze było chłodniej, padał deszcz. Wtedy zaczęłam żałować, że wyszłam, bo zrobiło się naprawdę zimno. Gdy już miałam wychodzić, pewien chłopak, także wyszedł z klubu. Mimo, że było ciemno doskonale widziałam jego rysy twarzy i inne detale. Był naprawdę przystojny. Czułam, że znalazłam swój cel. Jednak on nawet na mnie nie spojrzał. Ehh... to napewno przez moją twarz. Moja pewność siebie, którą zyskałam dzięki sukience, nagle spadła do zera. Było mi przykro, ale już się przyzwyczaiłam. Czasami zastanawiałam się, dlaczego innym dziewczynom wszystko się udaje i są szczęśliwe, kiedy ja nie potrafię, nawet zwrócić na sobie czyjejś uwagi. Nie wiedziałam co robie źle, ale coś musiało być z mojej strony słabo rozegrane, skoro tak się działo. Rozmyślałam jeszcze chwilę. Zauważyłam, że w moim kierunku idzie Matt Gutenberg. Matt był rok starszym Niemcem. Jakiś temu zamieszkał w naszym mieście. Znałam go z widzenia, ale tylko z widzenia, nigdy nie zamieniłam z nim słowa.
- Hej Rosie! - powiedział
Nie wiedziałam skąd zna moje imię, ale zrobiło mi się ciepło.
- Hej - odpowiedziałam.
Po czym chłopak usiadł obok mnie. Był na tyle blisko, że stykaliśmy się nogami.
- Może zatańczysz?- zapytał uśmiechając się.
Aż dziwne, że dopiero teraz zauważyłam jego białe i równe zęby, były naprawdę białe, w sumie to trochę jak śnieg w telewizji.
- Hmm??- zamruczał.
- Przepraszam, zamyśliłam się... Oczywiście, że zatańczę.- znów się uśmiechnęłam.
Objął mnie ręką w talii i prowadził na parkiet. Wchodząc usłyszałam moją ulubioną piosenkę, było naprawdę fajnie. Gdy tańczyliśmy nie spuszczał ze mnie wzroku. Z jednej strony to było trochę krępujące, bo jak już wspominałam „NIE ROZMAWIALIŚMY WCZEŚNIEJ."i czułam się trochę dziwnie, ale miał taki piękny uśmiech. Taniec wyglądał niewinnie, dopóki nie odwrócił mnie tyłem do siebie i nie zaczął poruszać moimi biodrami. Czułam motylki w brzuchu, to niesamowite uczucie. Uświadomiłam sobie, że to chyba coś znaczy. Nie wiem co, ale coś musi. Po chwili muzyka ucichła. Obrócił mnie i zbliżył twarz do mojej twarzy.
- Co ty robisz? - spytałam.
- Myślałem, że tego chcesz... - powiedział z lekkim zawstydzeniem w głosie.
- To źle myślałeś. - rzuciłam szybko i odeszłam.
Faktycznie może jest przystojny, a ja chciałam być czyimś celem, ale nie o to chodziło! Nie chciałam się z kimś lizać, tylko chciałam z kimś potańczyć! Dlaczego oni muszą być tacy?!
***
Kiedy impreza się skończyła dziewczyny miały odwiedź mnie do domu. W aucie opowiedziałam im wszystko, co wydarzyło się dzisiejszej nocy. Miałam wrażenie, że one już o tym wiedziały, ale ostatnio dużo rzeczy mi się „wydaje". Gdy już weszłam do domu, wzięłam szybko prysznic i od razu poszłam spać.
CZYTASZ
Dotknij, aby zdobyć chłopaka
Teen FictionDopiero co zaczęły się wakacje. Rosie wraz z przyjaciółkami szykują się na imprezę. Wszystkie są singielkami. Przed każdym wyjściem obierają cele.Zdarza się, że cel nie zmienia się od paru wyjść. Czy dziewczyny „zdobędą" obrane cele? Może któraś się...