Rozdział 2

4.4K 242 27
                                    

... 15 lat później ...

- Rodo pośpiesz się!- krzyczy Tanya na swojego młodszego o dziesięć lat brata.

- Mama powiedziała, że mamy nie biegać po lesie bo jeszcze sobie coś zrobimy- fuka zły na siostrę chłopczyk.

- Daj spokój, jak już to ty ciamajdo połamiesz sobie nogi- śmieje się na obrażoną minę brata Mery.

- Daleko jeszcze?- ignoruje ją Rodo.

- Jak nadal będziesz się tak wlec to na pewno- kręci oczami Tanya.

- Siostra, tak właściwie to zastanawiam się, czy nie użyć na nim trochę naszej magii?- puszcza do niej porozumiewawcze oczko.

- Nie nabierzecie mnie! Nie macie magii. Potraficie ją ino zniszczyć- maluch staje na środku drogi i zakłada ręce na piersi.

- Rusz się robaczku, bo zaraz skopię ci tyłek- warczy na niego Mery. Bliźniaczki zwykle nie są wredne dla swojego braciszka, ale dzisiaj jest dla nich jak piąte koło u wozu. Miały tylko we dwie udać się nad jezioro, gdzie robią imprezę ich znajomi, jednak Rodo chciał się popluskać w wodzie, więc przekonał rodziców, by dziewczyny wzięły go ze sobą.

- Nigdzie nie idę, jesteście niemiłe- prycha pod nosem.

- To i lepiej. Zostawimy cię tu, niech jakieś dzikie wilki cię złapią i zjedzą.

- Nie możecie! Mama będzie zła- robi zbolałą minę.

- Doprawdy?- unosi brwi Mery.

- Tak!- krzyczy chłopczyk, płacząc.

- Oj mały nie becz mi tu- Tanya podchodzi do niego, kuca i wyciera mu łzy. -Chodź, już nie daleko. Jeśli obiecasz, że nie będziesz nam robił więcej problemów kupimy ci watę cukrową, co ty na to?- uśmiecha się do niego.

- Będę miły- rozpromienia się, chwyta siostrę za rączkę i razem idą dalej leśną ścieżką w stronę dużego jeziora, gdzie imprezują nastoletnie wilkołaki.

- Dziewczyny!

Gdy docierają na miejsce podbiega do nich blondynka z piwem w ręku.

- Hej Lucy- odpowiadają razem bliźniaczki, przytulając ją po kolei.

- Widzę że przyprowadziłyście małego urwisa- śmieje się czochrając Rodo po włosach.

- Ej- chłopczyk macha rękami by ją odgonić.

- Słodziak- puszcza do niego oczko.

- Nie podrywaj mi brata- śmieje się Mery.

- No ale przecież on jest taki uroczy, że aż się boję, co będzie miał w przyszłości z kobietami. On się od nich nie odpędzi- ruszają w stronę rozstawionych leżaków.

Rodo, z wyglądu czarnowłosy, po mamie oraz zielonooki po tacie rzeczywiście jest uroczym dzieciakiem.

- Mogę do wody?- pyta siostrę ośmiolatek, chcąc uciec od nudnej gadaniny kobiet.

- Czekaj, rozłożymy się i już ci koło nadmucham- Tanya rusza w stronę leżaków rozstawionych nad brzegiem jeziora, gdzie przesiaduje duża grupka młodzieży.

- Hej wszystkim!- krzyczy Mery podbiegając do kilku chłopaków i dając im całusa w policzek.

- Do wody- jęczy Rodo niecierpliwiąc się.

- Najpierw się kremem posmaruj bo cię słońce sfajczy- mówi Braq- mate Luky, podając małemu krem do opalania od swojej dziewczyny.

- Jestem wilkołakiem, nie potrzebuję dziewczyńskich śmieci- fuka na niego.

Zmutowany BałwanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz