Mery zdała sobie sprawę, że to już koniec. Skoro kobieta przed nią to ta sama, która niszczy wilkołaki od środka, nie może dać jej swojego ciała. Uświadamiając to sobie, robi krok do tyłu, w duchu mając nadzieje, że nie rozbije się o skały w wodzie i zdoła się ukryć lub odpłynąć. Jednak zanim grawidacja zdołała porwać jej ciało, silne ramiona otoczyły ją w talii, niwelując jej bystry plan.
- Nie pozwolę ci tak szybko zginąć, pani.
Mery unosi wzrok napotykając oczy o dwóch różnych barwach. Jedno pomarańczowe, nieludzkie, jak u potwora, natomiast drugie ciemnozielone, jakby człowieka. Jest to ten sam mężczyzna, który dosłownie przed sekundą stał koło Savy i starego człowieka. Próbuje się odsunąć od mężczyzny, przystojnego mężczyzny, jednak ten twardo ją przytrzymuje.
- Proszę, wysłuchaj nas lady, nue chcę cię hipnotyzować i tego nie zrobię. Chcemy twojej pomocy- szepcze jej do ucha, kojącym, głębokim głosem.
- Puszczaj! Kim ty jesteś!
- Jestem zbawieniem tej wyspy, przyszłym strażnikiem ludzkości- mówiąc to, naprawdę wydaje się poważny.
- Ha ha, nie okłamuj mnie, wy mordujecie ludzi, atakujecie nasze stada, zniewalacie nas- mówiąc to, kopie faceta w piszczel i wyrywa się z jego uścisku.
- Cóż, chętnie wyjaśnie ci moją wersje wydażeń, ale w bardziej bezpiecznym miekcu, gdzie nie będę musiał uważać na twoje samobujcze działania.
...
- Rodo! Przynieś lód skarbie!- krzyczy Rebeca, patrząc z niezadowoleniem na męża leżącego na ziemi. Czasami zastanawia się, czy gdy się spotkali udawał tylko twardziela.
- Mamo, myślisz, że moja więź z Mery pozwoli mi ją odnaleść?
Tanya próbuje powstyrzymać trzęsące się ze strachu dłonie. W głowie tworzą się jej niechciane obrazy zahipnotyzowanej siostry pożerającej ludzi i atakującej stado.
- Nie, to tak nie działa. Rzaden wilkołak dotąd tak nie potrafił. Chociaż wy jesteście inne, wydaje mi się, że odkryłyście już wszystkie swoje zdolności.
- To jak mamy ją odnaleść?
- Myślę, że trzeba poczekać na ruch z ich strony lub spróbować wyciągnąć informację od marionetek Savy, chociaż to się jeszcze jak dotąt nam nie udało.
- A może spróbujemy śledzić ich aż doprowadzą nas do mojej kochanej wnuczki?!- krzyczy Rozalinda podchodząc do Tanyi.
- Wyczują nas.
- No wiadomo, że wilkołak wyczuje wilkołaka, głupia nie jestem, ale pomyślcie, ja, jako szpieg, ubiorę się w liście i będę udawała krzaki- dumna staruszka pokiwała głową na swój doskonały plan.
- Mamo, ale ty wiesz, że wilkołaki poruszają się szybko, a ty masz już swoje lata?- Rebeka westchnęła. Jej mama z wiekiem stawała się coraz bardziej szalona.
- Oj tam, swoje lata, twój tata jakoś tego nie zauważa, kiedy co noc każe mi się gimnastykować w sypialni, bo ma ochotę na nowe pozycje, tym bardziej że na starość wciągneła go literatura kamasutry.
- Mamo! Jesteś obrzydliwa.
- Babciu, a może zaczęłabyś trening - zaproponowała Tanya.
- Och, kochanie, Fabien dostał by zawału gdybym miała wywijać ciałem przed samcami, chociaż jak pomyśle to już dawno nie udało mi się go tak bardzo wkurzyć, może to było tydzień temu, jak uznałam, że poopalam się na polanie w stroju kąpielowym, ach, jaki on później był władczy, gdy porwał mnie w ramiona i owiną swoją koszulą.
- Powiem ci mamo, że już dawno zwątpiłam w twój stary umysł, ale jednak masz czasem dobre pomysły. Musimy sprowadzić jakiegoś człowieka i go wyszkolić.
- Ale mamo, nie mamy czasu na uświadomiemie człowiekowi o idtnieniu wilkołaków, a tym bardziej na trening.
- Och, mam pomysł, porwiemy jakiegoś mięśniaka z siłowni, albo biegacza, to wystarczy że mu się wilka pokaże i gotowe!- krzyczy Rebeca.
- Jak ty chcesz człowieka porwać?- pyta Tanya stukając się palcem w czoło.
- Uwiedziemy go- woła zadowolona Rozalinda, gdy w drzwiach pojawia się wkurzony Fabien.

CZYTASZ
Zmutowany Bałwan
Hombres LoboZAWIESZONE Porwana zostaje córka alfy. Jej bliźniaczja wraz z przyjaciółmi wyrusza na poszukiwania, jednak gdy spotyka tajemniczego porywacza wszystko się zmienia. Nie jest on zwykłym wilkołakiem. Posiada zdolności, z którymi nawet i ją daje rade...