Krótki - 3500 słów - oneshot. Miłego czytania.
Lato w Paryżu nie rozpieszczało nikogo. Upalna i bezwietrzna pogoda dawała się we znaki nawet największym ciepłolubom we francuskiej stolicy. Niemiłosierny żar lejący się z nieba skutecznie ograniczał ruch turystyczny po wiekowych uliczkach miasta, sprawiając, że znaczna część turystów stłoczyła się w klimatyzowanych kafejkach, restauracjach, czy nawet podrzędnych barach, w których przesiadują zazwyczaj kibice lokalnych drużyn piłkarskich.
Niemal rok temu, w niemal równie upalne lato, pewien młodzieniec oświadczył się pewnej młodej kobiecie. Może nie były to romantyczne oświadczyny pod wieżą Eiffla czy na moście zakochanych, ale Alyi to w zupełności wystarczyło. Nino co prawda planował coś bardziej wytwornego, niż sprezentowanie pierścionka zaręczynowego i zadanie najważniejszego pytania w dotychczasowym życiu młodej pary w łazience, kiedy to Alya brała relaksującą kąpiel, ale pod wpływem chwili i zakrapianego wieczoru z kumplami zrobił to spontanicznie.
Alya była tak zaskoczona, że w odpowiedzi jedynie przytaknęła. Lahiffe drżącą dłonią wyciągnął pierścionek, na który oszczędzał przez kilka ostatnich miesięcy z czerwonego pudełeczka, po czym wsunął go na mokry palec swojej przyszłej żony. Pasował idealnie.
Chwile po tym, kobieta wyskoczyła z wanny i zupełnie nie zważając na późną godzinę i na to, że jej najlepsza przyjaciółka pewnie już śpi, wykręciła do niej numer. Rozmowa trwała do świtu.
Nino był w związku z Alyą przez ładnych parę lat, jednak nigdy nie miał okazji poznać jej najlepszej przyjaciółki. Było to też spowodowane jego absurdalnymi godzinami pracy. Od zmierzchu do świtu spędza czas w nocnym klubie, gdzie jest managerem i okazjonalnie dj'em. Dlatego też młody mężczyzna nie ma za bardzo czasu zapoznawać się z koleżankami swojej lubej.
☀☀☀
- Nie mogę uwierzyć w to, że jeszcze nie miałam okazji poznać twojego narzeczonego. - dziwiła się kobieta.
- Widziałaś go na zdjęciach. - przewróciła oczami. - Obiecuję, że na ślubie już go poznasz. Wiesz, że nie ma go po nocach w domu, a za dnia wszystko odsypia. - usprawiedliwiała.
- Szkoda, myślałam, że chociaż dzisiaj go poznam. - marudziła. - Jestem bardzo ciekawa tego twojego przyszłego męża.
- Żartujesz? - Alya zaśmiała się w głos. - Kochana, wybór tortu, to najważniejsza decyzja dotycząca ślubu. Ten głupek jeszcze wykłócałby się ze mną, że chce tort pod postacią kuli disco albo konsoli dj'a. - rozkręciła się. - O nie, moja droga, tort to ma być tort, a nie jakieś niestworzone cuda wianki.
- Okej, przyszła panno młoda, to, jaki ma być ten wymarzony i idealny tort? - zapytała Marinette, popijając mrożoną herbatę.
- Koniecznie red velvet, dużo czekolady i wanilii, i może jeszcze coś chrupiącego. - wyliczyła szybko. - Cztery białe piętra, a do tego jakiś pomarańczowy dodatek. Może jakieś kwiaty. - zamyśliła się.
- Co powiesz na lilie? - zaproponowała ciemnowłosa.
- Będą idealne. - zachwyciła się. - A zresztą, zdaje się całkowicie na ciebie, to ty się na tym znasz, a nie ja.
- Obiecuję, że nie zawiodę. - zaśmiała się.
- No ja mam taką nadzieję. - zagroziła palcem szatynka, śmiejąc się przy tym.
Marinette przejęła całkowicie piekarnio-cukiernię rodziców, kiedy ci postanowili wyruszyć w podróż po całym świecie. Do nikogo nie mieli takiego zaufania jak do własnej i jedynej córki. Wiedzieli, że Marinette sprawdzi się doskonale na stanowisku właścicielki. I tak też jest. Młoda kobieta może nie do końca marzyła o takiej przyszłości, ale w pracę nad tortami przelewa całe swoje serce. Jest w tym perfekcjonistką i dba z niebywałą precyzją o każdy element ten wizualny, jak i ten smakowy.