Nie życie jest lepsze. Na pewno mam mniej zmartwień. Chociaż nadal chciałbym do Ciebie wrócić. Uważam, że tylko ja byłem w stanie dawać Ci tyle miłości ile potrzebujesz. No właśnie, byłem. Może nadal jestem?
***Seungjun siedział przy oknie z kubkiem herbaty w dłoniach, patrzył na deszcz i uciekających przed nim ludzi. Był już dawno po zajęciach i w duchu cieszył się, że zaraz po nich zaczęło padać. Mimo hałasu na korytarzu i w pokojach obok; mógł się wyciszyć. Miał też nadzieję, że jego współlokator i jednocześnie przyjaciel nie wróci na noc, zakłóciłby mu spokój.
Niestety. Dźwięk otwieranych drzwi przerwał przemyślenia chłopaka, który wzdrygnął się na samą myśl o spędzeniu z kimś wieczoru.
-patrz jakie cudo! -Changyoon podszedł do lustra, przy okazji trzaskając drzwiami. Poprawił swoje nowo rozjaśnione na blond włosy i odwrócił się w stronę parapetu, gdzie siedział Jun. -wybacz, przeszkodziłem Ci? -zapytał, przechylając głowę lekko w bok.
-nie, nie - odparł od niechcenia jakby nie chciało mu się mówić, na co blondyn lekko się uśmiechnął. Powiedział, że już idzie i wyszedł, jednak tym razem nie trzasnął drzwiami co ucieszyło Seunga.Sam na sam ze swoimi przemyśleniami. Niektóre były zbyt głębokie, ciężkie do zniesienia. Takie myśli nie pozwalają o sobie zapomnieć i prędzej czy później sobie o nich przypominamy. Przerażające.