Sztuka

108 15 32
                                    

Stali i patrzyli. 

Stali i... próbowali dociec jaka była prawda. W dłoniach mieli kieliszki do połowy wypełnione czerwonym winem, które co jakiś czas popijali, nie odrywając przy tym wzroku od tego, co wisiało przed nimi. A problem właśnie był w tym, że nie wiadomo było jak to nazwać...

- To jest abstrakcja, Viktor... - zaczął jako pierwszy Katsuki, chociaż jego głos był niepewny. - To może być dosłownie wszystko. 

- A ja ci mówię, że to jest żółw - uparcie stał przy swoim Viktor, po raz kolejny zmieniając zdanie. 

Yuuri westchnął cicho, po czym umoczył usta w alkoholu. Jego narzeczony był przekonany o słuszności swojego zdania, chociaż w przeciągu dziesięciu minut potrafił wymienić co najmniej pięć innych zwierząt oraz rzeczy, które miały być przedstawione na obrazie przed nimi. 

Bo to chyba był obraz... A tak im się przynajmniej wydawało, bo płótno było pokryte tak grubą warstwą kolorowych farb, że nie wiedzieli czy nie zaliczać tego dzieła już jako płaskorzeźby. Kropki, paski, plamki czy inne ciapki rozsiane były po prostu wszędzie gdzie tylko się dało. Oboje byli przekonani, że gdyby tylko artysta miał więcej przestrzeni, wykorzystałby ją bez wahania. 

I tak stali w ciszy, nie mogąc oderwać wzroku od tajemniczej płasko-obrazo-rzeźby, dopóki zdziwiony panującą dookoła ciszą Jurij Plisetsky, nie podniósł w końcu głowy znad wyświetlacza komórki. 

- A co wy tak stoicie? - spytał zdziwiony zachowaniem obu łyżwiarzy. - Lepiej usiądźcie, bo Starucha zaraz plecy rozbolą.

Jego kąśliwa uwaga została jednak całkowicie zignorowana, co go trochę zdziwiło. Podobnie zresztą jak pytanie, które po chwili zadał mu Japończyk:

- Jurij? - zaczął, nie obdarzając go nawet spojrzeniem. - Jak myślisz, co to przedstawia? 

Blondyn przez moment siedział zaskoczony tym pytaniem, po czym zablokował ekran telefonu i wstał, by podejść do tej dwójki. Zerknął na wiszący obraz i wzruszył ramionami. 

- Czy ja wiem? Jakby się uparł to może... - zaciął się chwilę, przekrzywiając w bok głowę - kwiatki? 

Choć odpowiedział na zadane mu pytanie, nie wrócił na fotel, który zajmował zanim wstał. Nadal przyglądał się abstrakcji i zastanawiał się czy jednak nie zmienić zdania. 

Kiedy do salonu wróciła czerwonowłosa dziewczyna, nikt nie zwrócił na nią uwagi. Ona sama natomiast spojrzała na pozostałą trójkę zdziwiona. 

- Hej, co jest? - spytała, a następnie stanęła koło nich, by dowiedzieć, się co tak bardzo przyciągało ich uwagę. - Ach, chodzi o ten obraz? 

Wszyscy przytaknęli zgodnie głowami, a potem głos zabrał Viktor:

- Dla mnie to i tak jest żółw...

- E, pleciesz bzdury. - zaprzeczyła natychmiast Mila, wskazując na dzieło. - Gdzie ty tu widzisz jakiekolwiek zwierzę? To są śliwki!

Po wyrażeniu swojego zdania spojrzała ponownie na płótno i zawahała się... A może jednak gruszki?

Może staliby tak dłuższy czas, gdyby nie Georgi, który niosąc półmisek z kolacją, wkroczył do pokoju. 

- Przepraszam, że musieliście czekać, ale już jestem. To co, jemy? - spytał, jednak gdy nie dostał odpowiedzi, obejrzał się za siebie. - O, widzieliście już mój nowy obraz! Te motyle są takie piękne!

Po usłyszeniu tych słów zapadła cisza, a już po chwili wszyscy zgodnie pokiwali głowami. 

Sztuka. 

***

No hejka, witam po raz trzeci dzisiaj! 

Kiedy zobaczyłam hasło przewodnie, o mało nie spadłam z krzesła... Sztuka?! I teraz myśl. 

I teraz pytanko: Kto, jak nie Georgi Popovich kojarzy się nam ze sztuką? Tak więc postanowiłam go tutaj wpleść ze swoją artystyczną duszą... I tak powstał ten shot ^^. 

Bo chyba każdy się zgodzi, że abstrakcja, to trudny temat do zinterpretowania ;p 

Tak więc żegnam się! (na chwilę ;D)

Historie opowiedziane w Petersburgu (Drabble Challenge)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz