Prolog

1.7K 145 222
                                    

Victor chciał wierzyć w to, że to nie jest dziełem przypadku, że każdy ruch na błyszczącej rurze do tańca nie jest wyreżyserowany. Chciał wierzyć w to, że nie ma doczynienia z piękną grą aktorską.

Uniósł dłoń ze szklanką do ust i upił łyka zimnej whiskey z lodem, oblizując wargi wyuczonych ruchem języka. Gorzki posmak alkoholu na ustach nie mógł się jednak równać z goryczą świadomości, że za pewien czasu może już bruneta nie ujrzeć.

Kiedy o tym myślał wzbierała w nim wściekłość. Jak mógł wcześniej mijać go tyle razy i nie dostrzec tego, że jedyny powód przyjazdu do pięknej, gorącej Havany właśnie wygina się w rytm muzyki na rurze, przyciąga wzrok rozpalonych mężczyzn i kobiet, ale nie zauważa tego, który najbardziej go pragnie?

Ta myśl poniekąd dodawała mu odwagi, której tak potrzebował do działania. Nie chciał jednak zachowywać się zbyt pochopnie, dlatego układał w głowie skrupulatny, skomplikowany plan.

Rozejrzał się po ludziach zebranych w ciemnym, wypełnionym zapachem alkoholu, seksu i papierosów klubie, po czym na powrót skupił wzrok na postaci chłopaka, który z niezwykłą jak na mężczyznę gracją i zmysłowością przylegał do zimnego metalu, sunąc po nim wolno dłońmi odzianymi w czarne rekawiczki i przygryzał ledwie zauważalnie dolną wargę. Wodził błyszczącym wzrokiem po tłumie, delikatnie przymykał powieki i skupiony na swojej pracy uśmiechał się wdzięcznie, z nutą drapieżności. Był w swoim żywiole, sprawiało mu przyjemność bycie podziwianym i oglądanym przez gapiów, którzy tylko czekali by go posiąść.

Nic z tego.

Eros był panem sam dla siebie, nieuchwytny i zapatrzony we własne odbicie w lustrze wiedział, że nikt nigdy będzie w stanie dojść do tego do czego doszedł on. Ciężką pracą idealnego ciała i silnej psychiki zdobywał, rozkochiwał, porzucał bez mrugnięcia okiem. Łamał serca i umysły, rozpalał do czerwoności, by chwilę później z hukiem wylać na biedaczyne wiadro lodowatej wody.

Zdolny i wyuczony w swoim fachu był doskonały jak to tylko możliwe. Brązowymi niczym płynna czekolada oczami uwodził swoje ofiary i wodził je za nos, czerpiąc z tego powodu ogrom satysfakcji. Uśmiechem podbijał biedne serca, w ułamku sekundy trafiając w czuły punkt i równie szybko pozbawiając swojej ofiary wątpliwości co do intencji.

Nie kochał nikogo poza sobą.
Bawił się ludźmi i za nic miał moralne dylematy.

Przesunął wyuczonym ruchem palców po swoim zroszonym kropelkami potu karku i zaśmiał się melodyjnie w kierunku tłumu, który westchnął zadowolony i wyraźnie nakręcony.

Wtedy wzrok Erosa padł na Boga o błękitnych oczach. Miał wrażenie, że lazur przeszywa go wskroś i wyciąga z niego wszystkie tajemnice jakie skrywał.

Jakby chciał posiąść go samym tylko wzrokiem.

Brunet zsunął się powabnie i padł na kolana, uśmiechając się jak postać z najgorszych snów. Delikatnie i bez cienia nieśmiałości podniósł się wysuwając na pierwszy plan twarde, okrągłe pośladki i zaskoczył ze sceny kierując się w stronę owego mężczyzny.

Victor wiedział, że ten wieczór nie skończy się na pewno w ten sposób. Przynajmniej tak sobie wmawiał. Czarnowłosy książę zbliżył się do niego i z hukiem oparł stope na krześle, dokładnie między udami Victora. Spojrzał na niego swoimi hipnotyzującymi tęczówkami i wtedy ziemia spotkała się z niebem w upajającym akcie.

Dłonie w czarnych rękawiczkach sunęły po napiętym ciele Rosjanina, który wzdychał tylko starając się kontrolować swoją nieposkromioną naturę i nie pozwolić się zwieść. Patrzył na idealne, posągowe ciało młodego mężczyzny, który wyczyniał tuż przed nim prawdziwe cuda.

Płynne ruchy bioder oszałamiały i nie dawały szansy nawet na sekundę odwrócić wzroku. Poruszane muzyką i seksownym głosem piosenkarki w tle były niczym miód lany wprost na serce, wprawiały w osłupienie.

Widział Boga.

Młode ucieleśnienie drapieżnosci, dzikość w najpiękniejszym wydaniu. Złoto w czystej postaci...

Nikiforov wysunął dłonie w kierunku ud chłopaka i jednym, szybkim ruchem złapał go wciągając na swoje kolana. Brunet zaplótł ramiona na szyi mężczyzny i oblizał wargi zaledwie koniuszkiem języka, ocierając się wolno o szczupłe, umięśnione ciało swojej ofiary. Skupieni na erotycznym tańcu nie zwracali uwagi na tłum, który zaczął się zwiększać. Ludzi przybywało, a show trwał dalej.

Nikiforov widział to gorące ciało na swoim w każdej możliwej sytuacji. Brane na barze, na łóżku poza kulisami całego przedsięwzięcia. Jęczące tylko jego imię.

- Jesteś piękny... - Nikiforov przymknął oczy kiedy gorące wargi ledwie musnęły jego szyję, by za chwilę odsunąć się i zaśmiać mu prosto w twarz. Eros wyprostował się na kolanach mężczyzny i w ostatnim akcie przed odejściem przyciskając usta do swoich rosyjskich odpowiedniczek.

Smakowały whiskey i tęsknotą za przygodą.
Victor patrzył za chłopakiem jeszcze długo zanim ten nie zniknął za sceną rzucając w tłum jedną z rękawiczek. Oczywiście - Victor miał czas by podejść i wziąć ją na pamiątkę. Tylko po co?

W kieszeni jego koszuli tkwiło coś o wiele lepszego.

"Czekam. Chyba mi nie odmówisz, prawda?"

Victor nie mógł być bardziej usatysfakcjonowany.

***

Bluemiss_96 - zamiast jęczeć, że nie wyszło powiem, że naprawdę mi się podoba. 😏

thekatherine97 - pora na was dwie xD ❤

thekatherine97 - pora na was dwie xD ❤

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Havana × Victuuri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz