1.

18 4 4
                                    

"Please don't go, please don't go, I love you so, I love you so..."

-Cholerna piosenka! - Kimberly wrzasnęła po czym pobiegła prosto do łazienki. Ogarniały ją mdłości, jej całe ciało ogarniały drgawki i na dodatek wyła na cały głos. Zwymiotowała resztę swojego ostatniego posiłku zmieszanego z białym szampanem. Wstając nadepnęła na szkło, powodując tym kolejny napad furii i rzuciła koszem na pranie, który znajdował się obok niej.

"Spokojnie Kim, wszystko będzie dobrze... może to wszystko to tylko jakiś wyjątkowo porąbany sen? Muszę tam wyjść i zobaczyć go jeszcze raz. Pierwszy raz w życiu nie wierzę swoim oczom."

Kobieta z rozmachem otworzyła drzwi łazienki, na wypadek gdyby napastnik czekał na nią po drzwiami. Sprawdziła całe mieszkanie specjalnie omijając wzrokiem miejsce gdzie leżało ciało jej najlepszego przyjaciela. W pierwszej kolejności weszła do kuchni, skąd zabrała największy nóż kuchenny jaki posiadała. Sprawdziła każdy zakamarek mieszkania pilnując się, by być cały czas plecami do ściany. W ten sposób nikt nie mógł zajść jej od tyłu. Gdy już upewniła się, że jest bezpiecznie, skierowała się w stronę wyjścia z mieszkania. Wychyliła głowę i spostrzegła przed sobą ogromną kałużę krwi w której leżał Paul. Gula podeszła jej do gardła, gdy uświadomiła sobie na własne oczy, że jej przyjaciel naprawdę został zamordowany. Powoli się do niego zbliżyła i ignorując odruchy wymiotne sprawdziła puls. Oczywiście niczego nie poczuła, ona sama wiedziała, że szuka tylko zgubnego zaprzeczenia.

-Odsuń się od ciała, podejdź do ściany i załóż ręce na głowę. - Usłyszała przed sobą męski, niski głos.

Podniosła się z trudem do góry i zobaczyła mężczyznę, który w jednej ręce trzymał uniesioną do góry legitymację służbową, a w drugiej pistolet, wycelowany prosto w nią.

Kobieta z ulgą przyjęła fakt, że zjawił się ktoś kto może jej pomóc.

-Jak dobrze, że się pan zjawił, ktoś właśnie...

-Pod ścianę i ręce na głowę! Nie słyszałaś za pierwszym razem?! - policjant najwyraźniej nie był w dobrym humorze, albo był wyjątkowo niecierpliwy.

Kimberly zrobiła co kazał. Mężczyzna założył rękawiczki jednorazowe i wyjął jej nóż z ręki. Włożył go do plastikowej torebki i odłożył delikatnie na ziemię. Pochylił się nad ciałem i gdy upewnił się, że mężczyzna nie żyje, przeszukał go w poszukiwaniu dokumentów. Po znalezieniu ich zabezpieczył je tak samo jak wcześniej nóż. Następnie przeszukał dziewczynę, chociaż w skąpym szlafroku w którym się znajdowała niewiele było miejsc na schowanie broni. Kobieta poczuła jak na jej rękach zaciskają się zimne metalowe obrączki.

-Jesteś zatrzymana pod zarzutem zabójstwa Paula Granta. Wszystko, co od teraz powiesz może zostać wykorzystane przeciwko tobie. Masz prawo zachować milczenie. Czy masz adwokata, z którym chciałabyś się skontaktować?

Kim była tak zszokowana stratą jedynej ważnej dla niej w życiu osoby, że nie do końca rozumiała co policjant do niej mówi. 

-Proszę pani, wracam właśnie do domu, do swojej rodziny. Chciałbym spędzić normalny wieczór, więc im szybciej się z tym uporamy, tym szybciej będę mógł panią wypuścić. I każde z nas rozejdzie się w swoją stronę.

Mężczyzna westchnął widząc jej pusty wzrok i wyjął zza pasa swoje walkie - talkie.

-Komisarz Howard do dowództwa: potrzebne wsparcie na ulicę Cheery Street 28. Prawdopodobnie morderstwo, nie żyje mężczyzna, zatrzymałem podejrzaną. Odbiór.

-Większość chłopaków wyjechała na akcję na Avenue, rozbijają gang narkotykowy. Wyślę ci rezerwowych. Odbiór.

-Dzięki. Bez odbioru. - "Kurwa. Tylko tych żółtodziobów mi tu brakuje."

Krwawe powiązaniaWhere stories live. Discover now