ᴛʜᴇ ʟᴀꜱᴛ ʟɪᴇ

1.5K 209 63
                                    

Wierzysz w reinkarnacje, Kacchan? Jeśli kiedykolwiek otrzymamy reinkarnację, chciałbym abyśmy znów byli przyjaciółmi z dzieciństwa.

×××

Wtorek, dwudziesty kwietnia, dzień z pozoru zwyczajny, nie wyróżniający się spośród innych. Dla niego jednak wydawał się być niekończącym się koszmarem.

Nastoletni blondyn siedział skulony, na jednym ze szpitalnych krzeseł. Wpatrywał się swoimi szkarłatnymi oczami, w bladą twarz, nieprzytomnego przyjaciela. W sali panowała grobowa cisza, przerywana jedynie przez odgłosy aparatury monitorującej stan zielonowłosego chłopaka.

Przygryzł mocno swoją dolną wargę, zaciskając dłonie na materiale swoich czarnych spodni. Przez kilka ostatnich godzin, po jego głowie krążyło jedno, jedyne słowo.

Dlaczego?

×××

Wczesne popołudnie, tego samego dnia. Pewien nieco ekscentryczny chłopak, przez całą drogę do domu zaciskał dłonie na niewielkim czerwonym pakunku, obwiązanym czarną wstążką. Dołączona była do niego karteczka z dopiskiem:

Wszystkiego Najlepszego!

Znalazł go po lekcjach, w swojej szafce na obuwie. Nie miał pojęcia od kogo mógł go otrzymać. Od kogoś z jego klasy? Od jakiejś osoby, którą zna? Było to owiane tajemnicą, którą nieprędko było mu poznać. Westchnął, wsadzając pudełko do jednej z kieszeni jego torby. Przy okazji wyciągnął swój telefon oraz słuchawki. Umieścił je w swoich uszach, a następnie odtworzył swoją ulubioną playlistę, wystarczająco głośno, aby odciąć się od panującego wszędzie hałasu. Zacisnął usta w wąską linię, wciskając swoje przemarznięte dłonie do kieszeni swoich spodni. Jak na kwiecień, panowała paskudna pogoda; było zimno, a słońce ciągle chowało się za chmurami.

Wolnym krokiem kierował się w stronę swojego celu. Chociaż nie miał pewności, czy aby na pewno chce tam teraz przebywać. Miał już po dziurki w nosie tych, nie raz nieszczerych i fałszywych życzeń skierowanych do jego osoby. Od zawsze pragnął spędzić ten dzień spokojnie, bez zbędnych ceregieli. Niestety nigdy nie było mu to dane, gdyż zawsze w ten jeden dzień w roku, cała uwaga była skupiona właśnie na nim.

Aby choć trochę wydłużyć swoją drogę, w międzyczasie wstąpił do jednego z całodobowo prosperujących sklepów. Przechadzał się pomiędzy półkami z żywnością, lub napojami, lecz nic nie przyciągnęło jego uwagi. Koniec końców zdecydował się zakupić dwie puszki z czarną kawą. Niektórzy byli pod wrażeniem tego, iż jest w stanie pić coś tak gorzkiego w smaku.

W końcu, mimo przedłużania tego w nieskończoność, dotarł do swojego domu. Przekroczył jego próg i szybkim ruchem ściągnął swoje obuwie, rzucając je gdzieś na oślep. Nie witając się, ani chociażby oznajmiając swój powrót, pognał wprost do swojego pokoju. Przekręcił zamek w drzwiach, po czym położył się na swoim łóżku. Schował głowę w zagłębieniu miękkiej poduszki i przymknął oczy.

― Katsuki! ― usłyszał krzyk swojej matki, dochodzący z dołu. Nie miał najmniejszej ochoty, aby wstawać, więc zignorował to. Jego imię powielane było wiele razy, aż zirytowana kobieta zaczęła uderzać w drzwi prowadzące do pokoju jej syna. Próba pozostania niewzruszony tym wszystkim, mogła się dla niego źle skończyć. Powoli wstał i chwiejnym krokiem skierował do przyczyny hałasu. Po krótkiej wymianie zdań oraz kąśliwych uwag, obydwoje udali się do jadalni. 

Dzisiejszego wieczoru miało odbyć się swego rodzaju przyjęcie, w którym miał uczestniczyć on jako jubilat oraz gospodarz, jego rodzice, a także Inko Midoriya wraz z synem. Zielonowłosa kobieta była najlepszą przyjaciółką jego rodzicielki, zaś jej syn był najlepszym przyjacielem z dzieciństwa blondyna. Chociaż teraz ich relację trudno było nazwać 'przyjacielską'. Od kilku lat prowadzili między sobą zaostrzony konflikt, przez który nie byli nawet w stanie normalnie porozmawiać. Nie uśmiechało się mu, więc wspólne spędzanie czasu.

ᴄʜɪʟᴅʜᴏᴏᴅ ꜰʀɪᴇɴᴅꜱOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz