PROLOG

584 24 0
                                    

W Anglii trwała wojna. Dzieci, były przydzielane do różnych domów, by być z dala od tego wszystkiego. Na stacji kolejowej musiały się pożegnać ze swoimi matkami, ponieważ
ojcowie byli w wojsku, walcząc w wojnie. Były to straszne czasy, a ucieczką do nich były właśnie książki czy też opowieści jakie dorośli opowiadali swoim dzieciom po to, by w jakimś
stopniu pomóc im nie myśleć o otaczającym ich świecie.
Dzisiejszego dnia na peron przyjechała też dziewczynka wraz ze swoją przybraną matką. Była adoptowana, ponieważ jej ojciec zginął na wojnie, a matka zmarła na raka. Trafiła do
sierocińca, a stamtąd zabrała ją pewna rodzina. Dała jej dach nad głową i obdarzyła miłością, aczkolwiek była ona przygnębiona. Wiedziała, że już nigdy nie spotka swoich rodziców i nigdy nie usłyszy opowieści swojej mamy, która każdego wieczora opowiadała jej o pewnej krainie. Mała Julia, ponieważ tak miała na imię potrafiła to wszystko sobie
wyobrazić. Często myślała jakby to było znaleźć się właśnie tam i niczym się nie przejmować. Nie słyszeć bombardowania czy też odgłosów wojny. Nie widzieć śmierci, nie musieć uciekać od rzeczywistości. Lecz jej mama odeszła, ale opowieści zostały w jej sercu już na zawsze. Była zamkniętą w sobie dziewczyną. Miała obecnie jakieś szesnaście lat. Nie odzywała się
zbytnio do innych. Żyła w swoim własnym świecie. Często też rysowała, lub czytała książki. W szkole nie miała przyjaciół, chociaż kilku chłopaków się za nią oglądało, lecz ona ich
odrzucała. Nie wierzyła w siebie. Była średniego wzrostu, miała długie blond włosy, często uplecione w warkocza, lub pozostawiała je rozpuszczone. Jej turkusowe oczy przypominały
kolor nieba. Jej przybrani rodzice uważali, że są piękne, lecz smutne.
Dziś miała jechać do pewnej rodziny, którą jej wyznaczono. Dom znajdował się na odludziu. Musiała iść piechotą dwa kilometry. Była to duża rezydencja, a wkoło rosły przeróżne
drzewa. Był też duży ogród. Z daleka to wyglądało jak dom jakiegoś artysty, ponieważ w ogrodzie znajdowały się figury. Ślicznie urządzony sprawiał wrażenie jakbyś znalazł się w
bajce. Tam właśnie miała się udać. Pożegnała się z mamą i wsiadła do pociągu, odjeżdżając. Po kilku godzinach, była już na miejscu. Przywitał ją pewien starszy mężczyzna. Pokazał jej dom i pokój, gdzie od razu się udała. Wieczór nadszedł szybko.
Julia zmęczona podróżą chciała położyć się do łóżka, ale coś jej w tym przeszkodziło. Usłyszała pukanie, więc postanowiła sprawdzić co to. Otworzyła drzwi, lecz nikogo nie było.
Hałas dochodził z innego pomieszczenia. Od razu się tam udała, trzymając w dłoni świeczkę, by oświetlić drogę. Weszła do tego pokoju. Okazało się, że to co pukało to była gałąź, uderzająca lekko w szybe. Westchnęła cicho i zamknęła okno. Chciała wyjść zpomieszczenia, lecz drzwi się nagle zamknęły. Poczuła silny wiatr, który zgasił świeczkę.
Rzuciła ją na ziemie i zaczęła szarpać za klamka. Nie chciała się otworzyć.. ale dlaczego? Zatrzasnęły się. Uderzyła czołem w drzwi, zamykając przy tym oczy. Nagle poczuła pod jej stopami coś ciepłego. Coś czego nigdy wcześniej nie czuła. Od razu
otworzyła szeroko oczy, jakby wyrwana nagle ze snu. Spojrzała pod swoje stopy, zauważając, że stoi na piasku. Od razu zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu czegokolwiek,
lecz to co ujrzała przyprawiło ją o strach, a jednocześnie dziwne uczucie, jakby szczęścia.
Przełknęła ślinę. Gdzie ona właściwie była?

____
Ogólnie to mój pierwszy fanfik, dlatego z góry przepraszam za błędy. Będę się starała bardziej z każdym rozdziałem. Mam nadzieję, że się spodoba ☆

Lost Princess [NARNIA] E.POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz