- Jasmine, pośpiesz się. I SCHOWAJ TĄ PIEPRZONĄ BROŃ. - krzyknęła Lorrie, popychając swoją partnerkę w stronę dużego budynku.
- Oh, skarbie, ucisz się. To jest TWOJA pierwsza akcja. Nie moja. - uśmiechnęła się sarkastycznie, poprawiając czarne, bawełniane rękawiczki na jej dłoniach.
Lorrie nie znosiła Jasmine odkąd tylko się poznały, brunetka działała jej na nerwy i najchętniej to by ją zabiła, lecz teraz musiały pozostać współpartnerkami.
Pomimo tego, że była to pierwsza akcja Lorrie, była pewna, że sobie świetnie poradzi. Nie zdawała sobie sprawy w jaki biznes się pakuje. Dla introwertyczki miały być to jedynie szybkie pieniądze. Bez konsekwencji, łatwe do zdobycia.
Dziewczyny wchodząc na postawne przyjęcie uniosły wysoko głowę, rozglądając się niepozornie wokół. Celem było pomieszczenie na górze. Dwunasta kafelka od wejścia do niego.
- Lorrie. - do blondynki podszedł brunet, podając jej rękę. Był to jej partner na przyjęcie. Raczej pretekstem partnera na przyjęcie. Partner do kradzieży. To nawet lepiej brzmi.
- Oh, Zayn. Musimy znaleźć Ferrorda Connera. - szepnęła, gdy wziął ją pod ramię.
- To posiadłość tego całego Ferrorda. W górnej łazience, do której trzeba się dostać jest kupa forsy. I ważna rzecz dla Bradley'a. Trzeba będzie go zamordować, ludzi są tu tłumy. Wrogów ma wielu, nie będziemy zamieszani. - szybko przypomniał blondynce. Fiers jedynie przewróciła oczami, ponieważ znała tą regułkę na pamięć, którą powtarzano jej co chwilę od ponad miesiąca.
- Jaki jest plan zwabienia go? - zapytała, gdy znalazła wzrokiem wspomnianego wcześniej Connera.
- Jesteś piękna, a Ferrord lubi młode panny. - szepnął, gdy dziewczyna spojrzała na niego dziwnie. Nie słyszała ani słowa o tej części planu.
- Chyba cię coś popierdo...
- Dama nie przeklina, słonko. - wyszczerzył się. - Tylko zaciągniesz go na górę, a gdy będzie twój, to go zabijesz. - westchnął, gdy zobaczył poważny wzrok siedemnastolatki.
- Uh, niech będzie. I tak nie mam innego wyjścia. - nie patrząc już na mulata, pewnie ruszyła w stronę dużo starszego Ferrorda, przybierając minę słodkiej dziewczynki.
- Dobry wieczór panie Connerze. - uśmiechnęła się delikatnie, sztucznie zarzucając włosy do tyłu.
- O witam, piękna panienko. Jak się pani zwie? - odwrócił wzrok od tłumu ludzi, skupiając całą uwagę na blondynce. Nie wyczuł sztuczności.
- Nazywam się Lorrie Fiers. - kusiła go samym wyrazem twarzy, co było widać po sposobie w jakim się zachowywał.
- Oh, Lorrie. Piękne imię, tak samo jak jej właścicielka. - mówiąc to, wziął do ręki dwa kieliszki, jeden podając dziewczynie.
- Dziękuję panu. Może... Chciałby pan tej słodkości spróbować? - szepnęła mu na ucho, po czym zamoczyła pomalowane na czerwono wargi w szampanie.
- Nie mógłbym odmówić. - wyraźnie zadowolony, wypił duszkiem napój, po czym biorąc blondynkę pod ramię, prowadził ją po schodach na górę.
Lorrie odwróciła głowę, szukając Zayna w tłumie ludzi. Gdy odnalazła go wzrokiem skinęła w jego stronę głową, że zaczęła działać. Malik później powiadomił Liama oraz Jasmine o tym, że wszyscy powinni już działać.
Fiers przęłknęła ślinę, wchodząc do dużego pomieszczenia ze starcem. Znajdowała się tutaj nawet rura do tańców erotycznych. Ale nie stresowała się.
- Pokaż co potrafisz, słodka Lorrie. - rozsiadł się na czerwonej kanapie, skupiając swój wzrok na krótkiej, czerwonej sukience. Dziewczyna zaczęła delikatnie kręcić biodrami, po czym niepozornie sięgnęła do swojej torebki, z której wyjęła broń.
- Może, pokażesz co ty potrafisz, Conner. - zakpiła, podchodząc do niego powoli, krok za krokiem.
- Cz-czego chc-cesz? Pieniędzy? Podaruję ci wszy-s-stko! - jego głos trząsł się. Mężczyzna był ewidentnie przerażony.
- Nawet nie zaczynaj krzyczeć, bo zabiję ciebie i twoich strażników, którzy zdołają tu wejść. Huh. I tak ich zabiję. - nie zwróciła uwagi na jego słowa, po raz kolejny unosząc kąciki ust do góry. Powiedz światu pa pa, Ferrord. - stanęła tuż za nim, przystawiając mu broń do skroni.
- Ale moja ż-żona...
- Którą właśnie chciałeś zdradzić? I którą zdradzałeś nie jednokrotnie? Zapewne pluje na ciebie, oraz sama najchętniej by cię zajebała. Będzie mnie szukała, jedynie po to, żeby osobiście mi podziękować za to, co właśnie zrobię. - była pewna siebie, stanowcza, władcza. Nie wahała się niczego, co właśnie robiła.
- Bł-aa-gam...
- To są twoje ostatnie słowa? Żałosne.
Żegnaj, Ferrordzie Connerze. Nikt nie będzie tęsknić. - następnie oddała strzał, a na jej czerwonej sukience można było dostrzec krople świeżej krwi, ciemniejsze od koloru ubrania.- Co się tu ku...
Kolejny raz celnie strzeliła prosto w głowę ochroniarza, który słysząc głośny huk wpadł do pomieszczenia. Z dołu można było usłyszeć kilka strzałów, krzyki i rozbijane okna. Wszyscy próbowali się jak najszybciej wydostać z budynku.
- Wszystko w porządku? - zapytał Zayn przechodzący obok, gdy blondynka skierowała się ku łazience z pięcioma innymi osobami.
- W jak najlepszym porządku, Zee. - uśmiechnęła się pewnie, strzelając ku kolejnemu ochroniarzowi, a następnie w kamerę.
Jej współpracownicy dostali się do łazienki, w której ukryte były pieniądze, a ona sama poszła w stronę miejsca, gdzie znajdował się cały monitoring wielkiego domu.
Po wejściu na następne piętro, od razu zlokalizowała to miejsce.
Otworzyła drzwi z hukiem profilaktycznie, kierując spust w jego środek. Nikogo tam nie było, więc usunęła nagrania monitoringu, a następnie dla pewności rozwaliła kasety, oraz cały system.
- Lor, spierdalamy. Policja. - Zayn pociągnął ją za rękę podając jej torbę pieniędzy, a następnie zaczęli biec w stronę pustych nocą ulic Kalifornii.
~~
obym nie pożałowała

CZYTASZ
more // hemmings
Fanfictioncalifornia streets is never empty; [ pl ] copyright by mr_leviosa 2k18