Christian
– Co zrobiłeś?! – krzyknąłem.
Wszyscy dookoła spojrzeli się na mnie z wyrzutem. Przekląłem pod nosem, zaciskając palce na telefonie.
– Ja waszych rozmów nie podsłuchuję... – mruknąłem. – Thomas, do chuja pana, zabiję cię, dzieciaku. Jak zarobisz na swoje, to proszę bardzo, rozwalaj sobie, ale to było moje auto. Moje piękne auto – dodałem z żalem.
– Przepraszam, tato. Nie pomyślałem...
– Właśnie widzę – uciąłem krótko i rozłączyłem się.
Zdenerwowany schowałem telefon do marynarki i rozejrzałem się za kelnerem.
– Szampana? – zapytał uprzejmie.
– Wody – wycedziłem.
– Już niosę.
– Znajdź mnie, dobry człowieku. Będę się tu kręcił – odparłem i rozejrzałem się po mniejszej sali, do której uciekłem, gdy zadzwonił mój potomek.
Miałem dzisiaj naprawdę dobry humor. Nie spodziewałem się, że zostanę tak szybko wyprowadzony z równowagi. Thomas był na tyle stary, że powinien umieć jeździć autem i szanować cudze rzeczy. Zwłaszcza moje rzeczy. Wypuściłem powietrze z ust i szybkim krokiem przeszedłem pod ścianą, chcąc podejść do grupki mężczyzn, którzy wydawali się rozmawiać o wyścigach samochodowych. Nagły huk spowodował, że odwróciłem się w stronę wyjścia z sali. Nie zdążyłem się zorientować, skąd pochodził dźwięk, bo poczułem uderzenie w tors. Odruchowo spojrzałem przed siebie, łapiąc w talii kobietę, która na mnie wpadła. Sięgnąłem do broni tkwiącej za paskiem spodni, wbijając wzrok w wejście. Wszyscy byli rozkojarzeni zaistniałą sytuacją.
– Co to było? – sapnąłem i spojrzałem w dół.
Młoda dziewczyna wpatrywała się we mnie swoimi zielonymi oczami – była w szoku. Zamrugała, nie poruszając się nawet o centymetr.
– Dźwięk tłuczonego szkła.
– Ale dlaczego? Kto to zrobił? – zdziwiłem się.
Kobieta ciężko westchnęła i zrezygnowana przymknęła oczy, po czym pokręciła głową.
– Wolałabym nie wiedzieć, ale mam swój typ.
– Zakładam, że jesteśmy już bezpieczni – odparłem, powoli podnosząc ją do pionu.
Zsunąłem dłoń z jej talii i odsunąłem się na kilka kroków. Dziewczyna wygładziła satynową, butelkowozieloną sukienkę i popatrzyła na mnie, wciąż rozbita.
– Wybacz, nie chciałem cię stratować.
Machnęła ręką.
– To chyba moja wina. Ale też nie chciałam.
– Ale jeśli nic ci nie jest, to nie żałuję – stwierdziłem z uśmiechem.
– Pańska woda – odezwał się za mną kelner.
Zamrugałem zaskoczony i odwróciłem się do mężczyzny, by wziąć szklankę.
– Dziękuję. Dobre wyczucie czasu – powiedziałem, wzdychając. Spojrzałem na dziewczynę. – Wody?
– Nie – zaśmiała się.
– Christian. – Wyciągnąłem do niej rękę.
– Cassandra. – Ścisnęła moją dłoń. – To ja już sobie pójdę. Jestem tu tak jakby w pracy i muszę się porozglądać.
– Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy – odparłem, niechętnie puszczając jej delikatną dłoń.
– Oby. – Uśmiechnęła się i odwróciła się na pięcie.
Po chwili odeszła, a ja zostałem sam, ze szklanką wody. Upiłem kilka łyków, próbując się uspokoić. Zdecydowanie ochłonąłem po rozmowie z synem, ale Cassandra mnie zaskoczyła.
– Dostałem telefon. Musimy jechać – powiedział Harry, pojawiając się znikąd.
Zdekoncentrowany spojrzałem na przyjaciela. Nie uśmiechało mi się stąd wychodzić.
– Ale dlaczego? – jęknąłem.
– Praca. Praca wzywa. Zabijemy parę osób, ulży ci trochę.
– No chyba ty. Ja nie chcę nikogo zabijać.
– Dobrze. W takim razie ty pobawisz się w prokuratora i ich przesłuchasz. – Poklepał mnie po ramieniu. – Możemy już iść?
– Skoro musimy – odparłem niezadowolony.
CZYTASZ
Golden sin. Żadnych granic. Tom I - PREMIERA 13.01.2023
ChickLitOni nie mają granic. Łamią zasady, by ustanowić nowe. Szampan wylewa się, a życie dwóch dziewczyn nigdy już nie będzie takie samo. Gdy kieliszek rozbija się o podłogę, zniszczony zostaje porządek dawnego życia. Lana zapada w pamięć ekstrawagancki...