ROZDZIAŁ 3

12.9K 473 58
                                    

Lana

Jęknęłam głośno i wyklęłam wszystkich, przewracając się o buty porozrzucane w korytarzu. Cassandra musiała je tutaj zostawić po powrocie z przyjęcia. Posłałam mordercze spojrzenie w stronę drzwi jej sypialni i postawiłam szpilki na szafce z butami. Hol był wąski, a dwie wysokie szafy wypełnione były naszymi ubraniami. Mimo to miejsce na buty naprawdę by się w niej znalazło, dzięki czemu nie musiałabym się o nic codziennie rano potykać. Zdenerwowana przeszłam do kuchni i włączyłam ekspres. Dochodziła ósma, a za dwie godziny musiałam być zwarta i gotowa, by wykonać sesję zdjęciową. Na moje nieszczęście modelką była Cassie, która zapewne obudzi się z dużym kacem i będzie nie do życia.

– Całe życie szmatą w pysk – mruknęłam, wyciągając kubki z górnej szafki.

Gdy ekspres parzył dla mnie kawę, oparłam się o wyłożony poduszkami parapet i zawiesiłam wzrok na drzewach. Przede mną rozciągał się widok na St. James's Park, a zaraz za nim, przez wysokie korony drzew, prześwitywał Buckingham Palace. Dzięki temu, że mieszkałam w centrum, miałam blisko do studia i przynajmniej się nie spóźniłam do pracy.

Podeszłam do lodówki i wyjęłam jajka, by przygotować omlet.

– Zrobić zakupy – powiedziałam na głos, żeby zapamiętać, i rozgrzałam patelnię.

Po chwili śniadanie stygło już na stole, a kawa była zaparzona i zalana mlekiem, więc poszłam obudzić śpiącą królewnę. Zapukałam do sypialni Cassandry, ale nic nie słysząc, po prostu weszłam do środka. Jej łóżko stało na środku niewielkiego pokoju. Spała otulona kołdrą i kocem, a wokół niej leżały porozrzucane ubrania. Przeważnie miała tutaj względny porządek, ale sądząc po wczorajszej nocy... Trudno było jej trafić nawet do łóżka.

– Wstajemy! – Szturchnęłam ją w ramię. – Cass, nie możemy się spóźnić. Theo nas zabije.

Z cichym jękiem przewróciła się na plecy i spojrzała na mnie zaspana. Resztki wczorajszego makijażu pod jej oczami wyglądały bardzo kiepsko. Na szczęście miała siłę, aby przebrać się w piżamę.

– Nie masz sumienia? – Podniosła się na łokciach. – Naprawdę nie możemy odwołać tej sesji?

Pokręciłam głową i się cofnęłam, kładąc dłonie na biodrach.

– Śniadanie stygnie. Chodź.

– A co dobrego zrobiłaś? – Lekko się uśmiechnęła i zmierzwiła palcami włosy.

– Zaraz się przekonasz.

Wyszłam z pokoju, poprawiając pasek od szlafroka. Usiadłyśmy przy stole i zjadłyśmy jeszcze ciepłe omlety. Kawa postawiła Cass na nogi, ale dalej nie wyglądała za dobrze po wczorajszym wypadzie na przyjęcie.

– Jaki plan na sesję? – zapytała, unosząc kubek z kawą.

Zerknęłam na zegarek i upewniłam się, że mamy jeszcze chwilę.

– Pozujesz w terenie, zdjęcia będą potrzebne marce drogich perfum. Kampania reklamowa. – Machnęłam ręką.

– Dobra, to nie powinno trwać jakoś szczególnie długo – odparła i włożyła brudne talerze do zmywarki. – Wezmę prysznic i możemy jechać.

Kiwnęłam głową, dopiłam kawę i poszłam do swojej sypialni. Wybrałam wygodne ogrodniczki, pod które założyłam białą koszulkę, i szybko nałożyłam makijaż. Wilgotne włosy już schły – były rozczesane, więc jakoś szczególnie się nimi nie przejęłam. Jak się ułożą, tak będą.

Mój telefon zawibrował, więc od razu się przy nim znalazłam. Na ekranie pojawiła się wiadomość od Theo: „Będziecie?". Westchnęłam, odpisując szefowi: „Punktualnie".

Golden sin. Żadnych granic. Tom I - PREMIERA 13.01.2023Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz