Rozdział 2

12 1 0
                                    

Poszłam się przejść po lesie. Mamy nie było, bo poszła do miasta po kolację. Było już trochę ciemno wtedy dostrzegłam... O nie! To ten sam pień co we śnie! Jakim cudem?! To nie możliwe!. Popanikowałam jeszcze chwilę aż w końcu się ogarnęłam. Podeszłam do pnia i zaczęłam analizować mój chory sen. Po dłuższej chwili stwierdziłam że to jednak ten sam pień zaczęłam do niego podchodzić i nagle usłyszałam szelest w krzakach. Odwróciłam się w tamtą stronę i ujrzałam te same krfisto - czerwone oczy. Zaczęłam uciekać, lecz na darmo, wilk mnie dogonił i powalił na ziemię. Warknął na mnie obnażając swoje kły. Poczułam ten sam ból, czyli stało się, wilk mnie ugryzł a chwilę później najzwyczajniej w świecie odszedł. Leżałam i wiłam się z bólu. Kiedy już nie wiem jakim cudem zaatakowałam ranę bluzą i począgałam się do obozu. Mama słysząc mnie podeszła do mnie i ze zmartwioną miną i że zmartwieniem w głosie zapytała co się stało (jakby nie widziała XD dop. aut.). Od razu zawiozła mnie do szpitala.

*Dzień później*

- Mamo! Nic mi nie jest! Widzisz nie ma nawet śladu! - krzyknęłam.

- Ale to nie jest normalne! Ugryzło cię zwierzę i teraz powiesz mi że nie ma śladu! - mama okrzyknęła do mnie.

- No najwyraźniej Bóg na de mną czuwa! - odpysknęłam mamie.

- Dobrze musisz się uspokoić i odpoczywać. - powiedziała już spokojnie i dodała po chwili - Idę po kawę. - powiedziała i dopiero kiedy wychodziła dostrzegłam wysokiego chłopaka, szatyna o brązowych oczach. Jeszcze chwilę mi się dość dziwnie przyglądał i odszedł.

......................................................................

Hejka! Wybaczcie że krótki rozdział, ale za to wcześniej bo mi się trochę nudziło 😂😂. Papa👋

Nadszedł Czas Wilka🐺🐺🐺Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz