~11~

10.1K 235 146
                                    

JA GO KURDE ZŁAPIE ZA TYŁEK! - krzyknęłam w myślach, ruszając w stronę drzwi w, których przed chwilą stał Michał

Bez wachania pociągnęłam za klamkę, weszłam do pomieszczenia z biurkiem, moim stanowiskiem pracy. Szefa nie było a drzwi do jego osobistego gabinetu były uchylone. Otworzyłam je i z wypisaną złością na twarzy chciałam naskoczyć na Michała. Po sekundzie zorientowałam się, że i tu go nie ma. Ze zmieszaną miną obróciłam się by jeszcze raz przeszukać pokoje. Przecież nie mógł wyparować. Nagle nie wiadomo z kąd z za drzwi pojawiła się "moja" zguba. Zatrzymałam się a Michał w ułamku sekundy popchnął kawał pomalowanego drewna dzielącego pomieszczenia i znalazł się tuż przede mną. Błądziłam wzrokiem po jego twarzy, a gdy już zebrałam się by wspomnieć o kartce, którą obecnie trzymam w ręce on łapczywie zaczoł mnie całować. Ja?... Ja odwdzięczyłam pocałunki, spodobało mi się to. Obydwoje wpadliśmy w trans. W tym czasie ręce położył na moich biodrach wędrując w różne strony a ja złapałam go za szyję. Kartka, która była powodem, czemu zjawiłam się tu bez kawy znajdowała się pewnie na podłodze podeptana przez nas. Obściskiwaliśmy się a Michał przyspieszał tempo, powoli jego ręka znajdowała się pod moją bluzką. Po chwili odskoczyliśmy od siebie słysząc pukanie do drzwi. Poprawiliśmy się w porę bo zaraz po tym w progu stanęła... Sara?

- Przepraszam że tak wtargnęłam ale teraz na 14 piętrze jest organizowane zebranie na, które jest pan proszony z panią Wiktorią - kobieta ewidentnie się spieszyła co świadczyło szybkie mówienie i odejście zaraz po poinformowaniu nas

Gdy koleżanka zniknęła popatrzyliśmy na siebie z szefem, uśmiechną się

- Idź pierwsza, zasłonisz mnie

- Czemu mam cię zasłaniać?

Jego wzrok pokierował mnie do jego krocza

- A no tak - zaczęłam cicho się śmiać - Mężczyźni... - po kręciłam lekko głową poprawiając usta szminką.

- Powinnaś się cieszyć, że jak się podniecasz to nic nie wychodzi przed ciebie

- No fajnie - powiedziałam takim tonem głosu, że niby mnie to obchodzi - Tak apropo to ja się tak łatwo nie podniecam jak niektórzy, uśmiechnęłam się zadziornie wychodząc i kierując się do windy

- Nie! Stój! - zaczoł wołać pakując służbową teczkę, wiedziałam dobrze, że zostawiam go z problemem w spodniach.

Zignorowałam go a po chwili byłam już w windzie. Czekałam chwilę sama aż drzwi dobrowolnie się zamkną. Wrota zaczęły pomału się zsuwać a pomiędzy nimi zauważyłam Michała biegnącego niczym ratownik w filmach tylko z drobnym szczegółem. Zamiast koła trzymał teczkę, nie obok a przed wybrzuszeniem spodni. A więc tak sobie poradził, głupek. Był bardzo blisko windy a ja nie zamierzałam ułatwiać mu zadania naciśnięciem guzika by drzwi się rozsunęły. Nie wiem jak to możliwe ale zdążył.

- Myślałaś, że nie zdążę? - uśmiechną się lekko zdyszany, drzwi w tym czasie się zamknęły

Podszedł blisko mnie dając torbę na podłogę, jestem między nim a żelazną ścianą.

-Wiesz, że mogłem mieć problemy przez twoje umiejętności artystyczne

-Kto ci powiedział o kartce?

-Sam się domyśliłem słysząc za sobą śmiechy a kropkę nad "i" dała pani sprzątająca która zaczęła mnie głaskać, pierwszy raz nie wiedziałem jak się zachować.

Przez wyobrażenie sobie tej sytuacji parsknełam śmiechem.

- Z czego się śmiejesz, ja nie widzę w tym nic zabawnego - dobrze widziałam ten jego skrywany uśmiech

UległaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz