- Nie rozumiem o co się tak złościsz? - popatrzył na mnie wyraźnie zły.
-Serio nie wiesz? A przepraszam to moja wina że przespałeś się ze szkolną gwiazdką?! - prawie wykrzyczałam mu to w twarz. To mnie naprawdę zabolało, pomimo że wiem że to nie był pierwszy raz.
-A więc to o to chodzi - podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstki. - Kelly nie waż się podnosić na mnie głosu! Nie moja wina że ty jesteś popieprzona i nie chcesz uprawiać że mną seksu! Ty nie chcesz, ale inne nie odmawiają. - ścisną moje nadgarstki tak mocno że to naprawdę bolało. Potem popchnął mnie na ścianę, tak że uderzyłam o nią głową.
- Justin to boli! Proszę puści mnie.
-Najpierw mnie ładne przeprosisz a następnie pójdziemy się trochę przespać bo jest już późno.
-Nie będę z tobą spać! Nie po tym co mi zrobiłeś! - znowu walnął mną o ścianę - Kurwa przestań! To boli!
-Albo będziesz się zachowywać jak należy albo stanie Ci się większą krzywda. - poczułam jak łzy zaczynają lecieć mi po policzku
-Przepraszam - powiedziałam cicho - to moja wina nie powinnam cię denerwować.
-Masz rację nie powinnaś. Skoro wszystko już ok to choć spać.Nie miałam zamiaru iść z nim spać. Nie po tym jak mnie potraktował. To na prawdę bolało i chyba coś mi się stało w rękę bo każdy ruch sprawiał mi ból.
-Przepraszam, ale nie mogę dziś u ciebie zostać. Jadę z mamą do sklepu i prosiła mnie żebym wcześniej wróciła. - na jego twarzy widniał grymas. Wyraźnie mu się to nie spodobało.
-OK. Mam nadzieję że przemyślisz swoje zachowanie. - przysuną się do mnie aby mnie pocałować, ale ja mu się wyrwałam i szybko poszłam do drzwi.Ubrałam się i wyszłam tak szybko jak tylko mogłam. Szłam przez parki i płakałam. Naprawdę nienawidzę jego zachowania, boję się go. A zarazem tak cholernie go kocham. A może już nie. Kurwa jestem jebnięta.
Po 20 minutach byłam już w domu. Nie chciałam aby mama zobaczyła mnie w takim stanie. Jednak na moje szczęście ona siedziała w kuchni. Popatrzyła na mnie, ale ja tylko spuściłam głowę.
-Dziecko co się tym razem stało?
-Mamo to nic takiego. Coś mi się stało w rękę, możesz ją obejrzeć - moja mama była pielęgniarką. Podałam jej rękę a ona zaczęła się jej przyglądać
- Wiem że i tak mi nie powiesz co się stało, ale twoja ręką nie wygląda najlepiej. Zbieraj się jedziemy do szpitala. - powiedziała to z taką miną że nie było nawet cienia szansy na odmowę.Gdy już dojechaliśmy do szpitala poszliśmy do rejestracji. Byłam tam stałym gościem więc nawet nie musiałam czekać. Głównie dlatego że moja mama tu pracuje. Poszliśmy do sali na przeswietlenie.
Okazało się że mam pękniętą kość i potrzebny jest gips. Siedzieliśmy tam jakieś dwie godziny a potem z ręką w gipsie wróciłam do domu. Mama przez całą drogę chciała coś ode mnie wyciągnąć. Nie powiedziałam nic więc opuściła. Po powrocie do domu chciałam tylko się położyć. Niestety moja rodzicielka miała inne plany.
-Skarbie, musimy poważnie porozmawiać.
- Mamo proszę jestem zmęczona. Nie możemy pogadać jutro? - zapytałam z nadzieją że odpuści.
-Jutro już będę za puźno. Proszę usiądź. - zrobiłam co kazała i usiadłam naprzeciwko niej. - Przeprowadzamy się.Na te słowa zamarłam. Nic mi wcześniej nie mówiła że chciałby się stąd przenosić. Po patrzyłam na nią z nadzieją że żartuję. Ale jej mina była zbyt poważna na kogoś kto żartuję.
-Wiem że to dla ciebie szokujące, ale tak będzie lepiej. Chciałam z tym jeszcze poczekać aż skończysz klasę, ale nauczyciele zgodzili się wystawić ci świadectwo wcześniej. Jesteś grzeczna i masz świetne oceny więc nie było problemu. Po za tym po twoim dzisiejszym stanie jeszcze bardziej chcę się stąd wynieść. Boję się o ciebie Kelly. - patrzyłam na nią jak wryta.
-Mamo dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej? Nawet się nie spakowałam.
-Spokojnie dzisiaj sama cię spakowałam. Idź już spać jutro z rana jedziemy. A tak przy okazji to będziemy mieszkać z Jakem mam nadziej że ci to nie przeszkadza?Jake to chłopak mamy. Czasami przyjeżdża do nas a czasami ona jedzie do niego. Nie znam go za bardzo bo jak zawsze ją odwiedza siedzę u siebie i odrabia lekcje albo oglądam film. Nie jestem towarzyska. Wolę siedzieć sama.
-Nie mamo. Myślami że wasz związek jest chwilowy, ale to chyba coś grubszego. - mama uśmiechnęła się i przytakneła.
-Cieszę się że to ci nie przeszkadza. A jeszcze jedno. On ma syna rok starszego od ciebie.Chwilą co? Bez jaj że będę musiała znosić kaprysy tego faceta jak to mu przeszkadza że tu jestem. Lubię być sama więc od razu mu powiem że jestem typem samotnika i kropka. Nie będę mu wchodzić w drogę.
CZYTASZ
I hate myself
Action-Kelly co ty tam robisz? -Stoję. Zastanawiałeś się kiedyś ile może potrwać upadek stąd. A po ilu minutach umierasz. -Nie niezastanawiałem się. I ty też nie powinnaś. -Tylko sprawdzę to w praktyce. Już nikt nie będzie miał wątpliwości.