Kenan:
Stoje właśnie w pomieszczeniu gdzie wcześniej walczyłem z Dylanem. W ciszy przyglądam się walce Neila z Larissą. Młody trenuje bez koszulki i jak na taki wiek jest nieźle umięśniony. Ma nawet sześciopak. To świadczy o jego ciężkiej pracy. Pokazuje to świetnie w walce. Atakuje blondynke z wielką szybkością.
- Tak trzymaj! - usłyszałem głos Larissy.
Chłopak zamachnął się z próbą kopnięcia, ale niebieskooka w mgnieniu oka przeskoczyła jego nogę i znalazła się za nim. Dłoń na której ma rękawice skierowała na twarz młodzieńca. Ostre pazury dzielą dosłownie centymetry od jego twarzy. Myślałem, że przegrał, ale Larissa pogłaskała go po głowie.
- Dobrze. - mówi z uśmiechem. - Długo będziesz tam tak stał? - odzywa się do mnie.
Podszedłem bliżej.
- Niezła walka. - stwierdzam.
Chłopak się zaśmiał.
- Coś się stało? - pyta blondynka.
- Tak... - zaczynam, ale nie wiem jak ułożyć zdanie. - Chciałbym... To znaczy... Nie zechciałabyś ze mną chociaż troszkę potrenować? - wydusiłem to z siebie.
- Po co chcesz ćwiczyć? - zadał mi pytanie Neil.
Dopiero teraz zauważyłem, że ma bandaże na dłoniach.
- Jest coraz ciężej. Zaraza nie robi sobie przerwy, a ja cały czas stoje w miejscu. Nie jestem silny i nie jestem w stanie obronić bliskich mi osób. - tłumacze.
- Masz za dobre serce. Mówiłam ci to już? - pyta z uśmiechem dzierżycielka. - Tak. Nie ma problemu. Potrenujemy. - dodaje.
- Ja się zajmę sobą, więc możesz skupić się na Kenanie. - oznajmia Neil.
Uśmiechnął się do mnie i oddalił bliżej ściany klatki.
- No dobra. - spojrzałem na Larisse. - Od czego zaczniemy? - pyta samą siebie. - Wyciągnij katany. - rozkazuje, a ja od razu to wykonuje. - Masz mnie zaatakować. Będziesz chciał mnie zabić. - tłumaczy.
Nie czekając zaatakowałem. Zamachnąłem się lewym ramieniem, ale dziewczyna podstwiła mi haka. Srogo upadłem na ziemie.
- Masz też inne części ciała. Obserwuj wszystkie kończyny. - mówi, a ja powoli wstaje. - Kiedy atakujesz nie masz patrzeć na część która chcę uderzyć, ale na przeciwnika. - zaszła mnie od tyłu i unieruchomiła mi ręcę. - Nie możesz poruszyć rękoma, ale masz nogi i głowe. - odsunęła się ode mnie. - Jeszcze raz. - rozkazuje.
Głośno wypuściłem powietrze i podniosłem broń z ziemi. Znowu pobiegłem żeby zaatakować. Nie zdążyłem nawet wymierzyć ciosu, a Larissa wytąciła mi obie katany z dłoni.
- Trzymaj mocno broń. - odzywa się. - Te całe pierdolenie w filmach, że broń to przedłużenie ramienia jest bujdą. - podniosłem narzędzia. - Zapamiętaj sobie. Broń to narzędzie dzięki któremu szybciej zabijesz. Ona nie zabija. Tylko ty z jej pomocą. - tłumaczy mi. - Jeszcze raz. - oddaliła się.
Podejście numer trzy. Tym razem mocno złapałem za katany. Będąc przy dziewczynie udało mi się zamachnąć i przyłożyłem obie do jej szyi.
- Udało się. - podniosłem głos uradowany.
- Czyżby? - pyta.
Poczułem jak coś wbija mi się w brzuch. Larissa przyłożyła mi tam pistolet.
- Kto jest w gorszej sytuacji? - zadaje pytanie z uśmiechem.
Odchodzę od niej zrezygnowany.
Podejście numer cztery. Obserwuje i mocno trzymam broń. Biegnę do niej. Dziewczyna schyla się i tym unika mojego ataku. Złapała mnie za szyje i przygwoździła do ściany klatki.
CZYTASZ
Dzierżycielka Diablo Lewiatan
FantasyLarissa Wolf to prosta, nic nie znacząca, nieśmiała dziewczyna. Niefortunnie zakochana w najpopularniejszym chłopaku w szkole. Była zdziwiona jak po wyznaniu jemu swoich uczyć, on je zaakceptował. Po tygodniu, będąc w szczęśliwym związku, coś się wy...