Moje dłonie nie drżały, gdy drucikiem próbowałem otworzyć drzwi od mieszkania. Przekrzywiłem delikatnie głowę by usłyszeć pyknięcie moich kości, aż nagle, zamek ustąpił.
Nie rozejrzałem się, pewnie wszedłem do środka by oparty o zamknięte za sobą drzwi, odetchnąć głęboko. Dopiero teraz moje emocje wzięły górę a serce zaczęło szalenie bić. To nie pierwsze włamanie, jednak każde sprawia, że moje ciało wypełnia adrenalina, ale też strach.
Był środek nocy, nie chciałem ryzykować zapalenia światła, więc wyciągnąłem z plecaka latarkę starając się znaleźć sypialnie lub chociaż salon z kanapą.
Nie kradłem, znaczy, to nie był główny motyw moich włamań.
Szukałem schronienia, nieszczęśliwie od prawie roku nie miałem gdzie mieszkać. A z wrodzonym, lub wypracowanym talentem do otwierania każdego zamka, zdecydowałem się na właśnie takie życie. Wchodziłem do mieszkań, których mieszkańców nie było od jakiegoś czasu lub wyjechali. Spędzałem tam dwie, trzy noce, by nie spać na ulicy i szukałem nowego miejsca.
Znalazłem pokój z dużym łóżkiem, na które rzuciłem się z jękiem. Byłem głodny, zmęczony, ale przynajmniej nie musiałem spać na tym deszczu.
Obudziłem się rankiem, gdy słońce bezczelnie wkradało się przez rolety do sypialni rażąc moje brązowe oczy. Odwróciłem głowę i odrzuciłem granatową kołdrę siadając na materacu. Ziewnąłem rozglądając się sypialni z zadowoleniem zauważając uchylone drzwi do łazienki.
Wziąłem prysznic, wyszedłem z kabiny wzdychając niezadowolony na brak ręcznik. Gdzieś tu musi być. Zostawiałem po sobie mokre ślady stóp na podłodze, maszerując nago przez mieszkanie. Znalazłem ręcznik w szafie w sypialni. Nie tylko ręcznik.
Moje ręce trzęsły się, nie drżały, kiedy z niższej półki wziąłem opakowanie. Mogłem domyślić się co w sobie zawiera. Narkotyki.
Odrzuciłem je jak oparzony i wyprostowałem się chwytając za ręcznik. Szybko wytarłem ciało, a z plecaka wyjąłem drugi komplet ubrań.
Wziąłem głęboki oddech zanim wróciłem do pokoju. Było tu wiele paczek. Poszedłem do innego pokoju w którym w szafkach poupychana była broń.
Nie jest dobrze. Nie powinno mnie tu być. Z tą myślą praktycznie pobiegłem do salonu w którym miałem swoje rzeczy w momencie. Moje serce stanęło, gdy usłyszałem otwierane drzwi. Nie zdążyłem nawet pobiec do innego pomieszczenia by się schować, kiedy mężczyzna przystanął zaskoczony moim widokiem.
Rozchyliłem wargi, nie wiem co mógłbym powiedzieć. Po prostu stałem zaledwie parę metrów od wysokiego blondyna, który mierzył mnie swoimi niebieskimi oczami. Powoli zamknął za sobą drzwi przekręcając w nich zamek i bez słowa ruszył do pokoju, w którym nawet nie zamknąłem szafek po zobaczeniu zawartości.
- No to mamy problem.
•
Skrępował moje dłonie, usadzając mnie na sofie. Łzy spływały po moich policzkach, gdy stał przy mnie z bronią wystającą zza paska.
- P-Proszę.. - wyszeptałem opuszczając głowę, a słone krople skapywały na moje spodnie - Błagam, n-nie zabijaj mnie - wziąłem głęboki oddech z obawy, że może to być jeden z moich ostatnich - Nic nikomu nie powiem. Włamałem się, mógłbyś wezwać policję.
- Do mieszkania pełnego broni i narkotyków? Mam sam się potem skuć, czy będziesz chciał mi pomóc? - prychnął opierając się o ścianę naprzeciwko mnie i zakładając ramiona na klatce piersiowej. Patrzyłem na niego mrugając i odganiając łzy.

CZYTASZ
Bittersweet • Ziall ✔️
ФанфикGdyby nie ty, byłbym martwy. Ale czy darując mi życie, nie kazałeś mi żyć w gorszym piekle? [niall!tops]