lip gloss

546 51 9
                                    

 Przez cały kolejny dzień siedział zawinięty w koc, ubrudzony sosem z obrzydliwego spaghetti, które stało się już tradycją przy załamaniach chłopaka. Czuł się nieco winny temu, że znów obciąża Ewelinę własnymi problemami, cóż, problemem w tej całej sytuacji stała się prawdopodobnie jedynie jego niestabliność emocjonalna.

- Nie mam pojęcia jak to się stało. - wyjęczał, ocierając opuchnięty policzek z łez i pociągając nosem. Wyglądał niczym siedem nieszczęść, nadal niesamowicie poruszony i zdezorientowany, mimo, że od samego wydarzenia zdążyło minąć już dobre kilka godzin.

- Właściwie to nie opowiedziałeś mi nic konkretnego, bo od wczoraj cały czas buczysz. - westchnęła Ewelina, przeczesując jasne włosy Feliksa, na co on zgromił ją oskarżającym wzrokiem.

- Wcale nie buczę, to po pierwsze - przewrócił oczami i odgarnął włosy z twarzy, tak, aby mu nie przeszkadzały. - To było takie... Nie mam pojęcia, głupie. Głupie i przypadkowe, bo w jednej sekundzie za mną ganiał, a w drugiej tak po prostu mnie pocałował. Co za normalny facet całuje tak o, po prostu?

- Chwila, to on cię pocałował? Powiedziałeś, że ty jego.

- On mnie, co za różnica? - mruknął Feliks, bardziej w kocyk niż do Eweliny siedzącej obok.

- Czekaj, ryczysz dlatego, że pocałował cię facet, o którym pieprzyłeś mi od co najmniej kilku tygodni bez przerwy?

- Tak - odpowiedział Feliks dopiero po chwili, a dziewczyna rzuciła mu w głowę poduszką.

- Czy ty jesteś kompletnym debilem?!

- Jestem po prostu wrażliwy!

- Kurwa!!!

W tym momencie przerwał im dzwonek telefonu Feliksa. Chłopak zerwał się i spojrzał na wyświetlacz, a gdy zobaczył imię widniejące na nim, jego serce niemal wyskoczyło z klatki piersiowej.

- To Arkady. - rzucił nieco speszony, nie wiedząc, czy powinien odebrać, czy raczej skorzystać z tych wszystkich serialowych rad i udawać całkowicie niedostępnego.

- Odbieraj, idioto! - krzyknęła rozemocjonowana Ewelina, rozwiewając tym samym wszystkie jego wątpliwości dotyczące naciśnięcia zielonej słuchawki.

- H-Halo? - wydukał, przyciskając telefon do ucha i czerwieniąc się na twarzy. Nawet nie był w stanie określić, dlaczego tak potwornie stresowała go ta rozmowa.

- Halo? - rozbrzmiał niski, doskonale już znany mu głos w słuchawce, tym samym przyprawiając młodszego o ciarki. Blondyn czuł się jak przeciętna dwunastolenia dziewczynka, która po raz pierwszy w życiu zauroczyła się w najładniejszym chłopaku z klasy. - Muszę się z tobą spotkać.

W tym momencie Feliks zakrył słuchawkę dłonią, niemal piszcząc.

- Chce się spotkać - szepnął drżącym głosem Ewelinie, która ponagliła go powtarzając "daj na głośnik, daj na głośnik!". - Po co?

- Po pierwsze masz u mnie wszystkie swoje rzeczy, być może już zapomniałeś. - tutaj Arkady przerwał, prawdopodobnie zaciągając się właśnie papierosem. - Nie przyjmuję odmowy, bo mam jeszcze jedną sprawę, bardzo ważną. Ale powiem ci o niej dopiero, gdy się zobaczymy.

Serce Feliksa w życiu nie biło jeszcze z tak szybką prędkością. Czy to dotyczyło ich relacji? Czegoś poważniejszego? Musiało, skoro brunet chciał z nim porozmawiać, skoro to było tak ważne, skoro nawet nie zamierzał przyjmować odmowy.

- W porządku. - odparł wreszcie młodszy. - Kiedy?

- Jak najszybciej.

- Za godzinę będę pod twoim domem.

Nie czekając na odpowiedź blondyn rozłączył się, właściwie kipiąc z emocji.

- O mój boże.

- O mój boże.

- Co ty jeszcze robisz w tym kocu? Masz wyglądać jak bóstwo! - wypaliła Ewelina z uśmiechem wymalowanym na świecie, popychając przyjaciela w stronę łazienki.

* * *

Nieco się spóźnił przez to, że jego przyjaciółka uznając, że jedynie zakryje drobne zaczerwienienia na twarzy Feliksa korektorem, skończyła regulując mu brwi i nakładając błyszczyk na usta. Ledwo ją od siebie odgonił, tłumacząc, że wcale nie ma dużo czasu, no a spotkanie jest bardzo ważne, poza tym Arkadego z pewnością nie będzie interesowało, czy młodszy posiada jakieś zbędne włoski przy oku czy nie. Na szczęście w szafie dziewczyny znajdowały się jeszcze jakieś zapomniane przez niego przy poprzednich spotkaniach ubraniach, dzięki czemu nie musiał iść w brudnych i przepoconych.

W końcu jednak przybiegł, za późno o dziesięć minut, na szczęście zastając starszego bruneta na umówionym miejscu. Feliks przełknął głośno ślinę, gdy ten bez słowa zaczął się do niego zbliżać, tak, że wreszcie dzieliły ich zaledwie centymetry. Arkady z jakiegoś powodu przyglądał się jego twarzy bardzo uważnie z obojętną miną, nie dając po sobie poznać kompletnie nic.

- Czy ty masz na ustach błyszczyk? - powiedział wreszcie, nieco zawodząc tym Feliksa, który zdecydowanie oczekiwał czegoś więcej.

- A co ciebie to interesuje? - prychnął nieco speszony, na co Arkady zaśmiał się właściwie bezgłośnie. - O czym chciałeś porozmawiać?

- Mój szef chciał cię widzieć. - odparł brunet, a jego twarz momentalnie spoważniała. Zanim młodszy zdążył zapytać o cokolwiek, ten uciszył go gestem dłoni. - Nie mam pojęcia po co, dziś rano dostał wszystkie zdjęcia z wczorajszej sesji i o ciebie zapytał.

- Chwila - wypalił blondyn, niczego nie rozumiejąc. - Co ja mam z nimi wspólnego?

- Pamiętasz, gdy zrobiłem ci zdjęcie z tymi spodniami? Zapomniałem to usunąć, możliwe, że ma problem o to, że wygłupiam się w pracy.

- Ale dlaczego ja mam uczestniczyć w opierdalaniu cię - jęknął Feliks, odgarniając blond włosy do tyłu, a Arkady zgromił go wzrokiem.

- Módl się, żeby nie chodziło o opierdalanie mnie. 

_______________

miłego wieczorku uwu

noctrum SadHusband company

baby blueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz