Rozdział 4.

87 15 2
                                    

- Nie będziesz tak siedział cały wieczór! Nie zaczniemy bez gospodarza.- Kyle poklepał mnie po ramieniu.

Nie chciał go jak i reszty gości zawieść, więc ruszył za kumplem, zahaczając o kuchnię.  Wyciągnął z lodówki zimną wódkę i wtedy jeszcze odwrócił się stronę szafki, żeby wyjąć z niej kieliszki, o które prosił go Dan.

Zasiedli wokół stołu, Devries jako gospodarz zaczął rozlewać po równo alkoholu do szklanych naczyń. Minęło pół godziny, a na stole stała już druga pusta butelka, mimo tego, Leondre w dalszym ciągu był trzeźwy i miał wszystko pod kontrolą. Zmęczyło go towarzystwo pijanych osób, ciągle gadanie o tym samym stawało się męczące. Wstał od stołu i wrócił w poprzednie miejsce, zasiadł wygodnie na kanapie, a po chwili dostał SMS.

Od; XXX - XXX - XXX*

Edward Street 7? *

Devries szybko wstał z siedzenia i pognał na korytarz. Otworzył drzwi na oścież, a jego oczom ukazał się Charlie, który rozglądał się po całym osiedlu, oglądając każdy dom z osobną z uwagą. Nie czekając ani chwili dłużej zawołał chłopaka, machając przy tym ręką aby był lepiej widoczny.

- To tutaj mieszkasz. - zatrzymał się przed drzwiami, uśmiechając się od ucha do ucha, co gospodarz  odwzajemnił i zaprosił młodszego gestem ręki do środka.

Lenehan stał pod drzwiami, był przestraszony, nie wiedział co ma zrobić, nie wiedział dlaczego w ogóle został tu zaproszony, skoro nie tak dawno organizator imprezy chciał go pobić w szkolnej łazience za byle co. Czuł strach, a jednocześnie szczęście, starch przed  niczym innym jak przed samym Devriesem, nie mogł stwierdzić czy aby na pewno wyjdzie z tego domu cały, bez siniaków czy krwotoków lub ogólnego bólu. Zatem dlaczego był szczęśliwy? Od dawien dawna zawsze był sam, każdy go odrzucał, rówieśnicy zazwyczaj twierdzili, że nastolatek nie jest odpowiednią osobą do zakumplowania się dlatego, że różnił się od innych. Nie pił, nie palił, nie chodził na imprezy, wtedy kiedy tylko chciał. 

Minęła północ, nuda zaczęła doskwierać, Devries aby nie stracić swojej pozycji wśród najpopularniejszych osób w szkole musiał szybko coś wymyślić, żeby całkiem przez przypadek nie wyciekła plotka o nudnych imprezach. Zaproponował grę w butelkę, w której udział wzięli wszyscy goście, łącznie z cichym, w pełni trzeźwym Lenehanem. Tak też usiedli wszyscy w dosyć ciasnym kółku, a po środku usytuowali butelkę po wódce. Gra ruszyła. Po wielu wykonywanych zadaniach i odpowiedziach na pytania, po raz trzeci został wylosowany Devries. Z racji, że wcześniej wybrał pytanie dwa razy pod rząd nie zostawiło mu to dużo do myślenia. Był skazany na wyzwanie, które wymyśli Liam.

- Bawimy się na całego. - rzekł krótko Liam. Po czym spojrzał w sufit.

Znał już swoich kumpli, wiedział, że są zdolni do wszystkiego, co go przerażało. Serce waliło mu niczym werble, mimo że była to najzwyklejsza gra w butelkę, która nic nie znaczy.

* Wiem kreatywne ( numer w Play, bo najlepsze pakiety)

Gra *CHARDRE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz