Rozdział 5.

67 13 0
                                    

- Przeliż się z Lenehanem. - Charlie gdy tylko to usłyszał, zrobił się cały czerwony, a Devries samym spojrzeniem starał się go uspokoić.

Oboje wiedzieli w jakim stanie jest starszy chłopak i, że duża ilość spożytego alkoholu przez niego ułatwi mu to zadanie, i bez większych problemów podejmie się jego wykonania. Devries przybliżył się do młodszego od siebie chłopaka, odwrócił się do niego twarzą a zaraz po tym, przybliżając się na odpowiednią odległość zatrzymał się. Ich usta dzieliły milimetry. Pokonany przez alkohol nastolatek spojrzał młodszemu od siebie, w pełni świadomemu co się dzieje Charliemu prosto w oczy. Patrzył się w te niebieskie jak niebo po tęczy oczy i ujrzał uciekającą z ich pojedynczą kropelkę.

- Ile będziecie jeszcze świrować? Róbcie to i gramy dalej! - pośpieszał ich tłum chłopaków.

Leondre podniósł rękę, którą się wcześniej podpierał, złapał podbródek Lenehana aż wreszcie złączył ich usta w krótkim, ale dość namiętnym pocałunku. Odrywając się od Charliego naciągnął rękaw swojej bluzy i wytarł powoli  spływającą łzę z jego policzka, po czym chwilę popatrzył jeszcze na usta chłopaka. Wyłączył myślenie.

Po tym zdarzeniu odsunęli się od siebie, a gospodarz domu wstał i udał się w kierunku łazienki. Wchodząc do góry po schodach wycierał słoną spływającą ciecz ze swoich kości policzkowych. Zatrzasnął drzwi.

W tym samym czasie gdy nastolatek opuścił grono znajomych, butelka wskazała najmłodszego z wszystkich zaproszonych gości. Z racji tego, że dalej był w ogromnym szoku wybrał zadanie, bo wiedział, że nic gorszego nie wymyślą dla niego, lub coś związanego z Leondre. Wyzwanie jakie dostał nie należało do najgorszych. Wykonał je bez większego trudu po czym zakręcił butelką.

Po dwóch kolejnych rundach ponownie zawitał Leondre. Usiadł w kółku, dokładnie w tym samym miejscu co wcześniej, a gra leciała dalej, aż do 4 rana. Uspane przez alkohol oragnizmy nastolatków* zmusiły ich do przerwania gry i położenia się w jakimkolwiek miejscu aby chociaż na chwilę się zdrzemnąć. Co jak wiadomo nie zakończyło się chwilową drzemką, a mocnym snem trwającym do godzin popołudniowych. Jako jedyny nie mógł zasnąć Charlie, nie wypił nic poza sokiem pomarańczowym, przez co nie był tak śpiący jak reszta. Siedział z podkulonymi kolanami, dygocząc się z zimna na kanapie, tuż koło Leo. Ten zaś musiał czuć trzęsące się ciało osoby obok niego, otworzył oczy, wstał z kanapy zdjął swoją bluzę, mimo iż nic innego pod nią nie miał i podał ją drobnej, wymarźniętej osóbce po czym ułożył się w tej samej pozycji i zasnął jak gdyby nigdy nic.

- Dziękuje. - cicho wyszeptał, lekko się uśmiechając do śpiącego starszaka.

Obrócił się twarzą w stronę właściciela bluzy i spojrzał na niego, zjeżdżając wzrokiem na nagi tors. Niestety bądź stety szybko przestał. Nie mógł sam w to wszystko uwierzyć. Myśl, że o mało nie zostałby pobity przez tę samą osobę nie dawała mu spokoju. Nic nie układało się w jego głowie. Pytał sam siebie, co skłoniło taką osobę jak Leondre aby zacząć znajomość z kimś takim, a raczej nikim kim był właśnie Charlie. Głowił się nad tym cały czas dopóki nie zmusiło go zmęczenie, a co za tym idzie - sen.


*Chodzi mi o to, że alkohol powoduje senność, nie dosłownie, że ich uspał od tak.

Tak wiem. Pisałam w ,,Let me try" że rozdziałów nie będzie, ale złapał mnie taki masakryczny dołek, że po prostu musiałam to wstawić. Ten rozdział jakoś do mnie przemawia, sama nie wiem dlaczego. I jeszcze ta piosenka 💔 To chyba najgorszy czas w moim całym życiu 😭💔
Dziękuje i przepraszam.
Ps. Miałam to jako rozdział do przodu.

Gra *CHARDRE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz